kelkeszos kelkeszos
1721
BLOG

Wieża Babel. O prawie i prawnikach.

kelkeszos kelkeszos Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 112

Każdy znający biblijną przypowieść, pamięta skąd wzięły się różne języki. To kara za rzucenie wyzwania Bogu, uniemożliwiająca ludziom współpracę na poziomie elementarnym - wymiany myśli. Myliłby się jednak ten , kto widziałby istotę tej niemożności w różnicy dźwięku. Ta bowiem o niczym nie przesądza, jeśli na budowie Anglik krzyknie "brick" , a Polak podaje mu cegłę, to wszystko jest w porządku. Ale jeśli Polak krzyknie do Amerykanina "podejdź chłopie", a ten nie zareaguje, to kontynuowanie pracy nie ma sensu. Pomieszanie języków nastąpiło bowiem w sferze pojęć, a to oznacza koniec wspólnoty.

Wszelkie społeczeństwa mają swoją strukturę, a ta opiera się na normach. Głównie prawnych. Jeśli normy te są tworzone o powszechnie znane, rozumiane i akceptowane pojęcia, to ludzka zbiorowość ma szanse na trwanie i rozwój, jeśli nie - upada. Naszym dziedzictwem cywilizacyjnym był do niedawna niesamowity zasób. Realny skarb. Zbiór pojęć prawnych skatalogowany przez Rzymian. W zakresie programów operacyjnych w tej dziedzinie, niczego lepszego nie stworzono. Mechanika prawa rzymskiego jest doskonała i tylko społeczności z niej korzystające były w stanie osiągnąć trwały sukces. 

Z czego wynika genialność rzymskich ujęć? Z ich prostoty i abstrakcyjności. Można to zobrazować drastycznym, ale klarownym i sugestywnym przykładem. Kto zabija człowieka, podlega karze od - do. Nie popełnia przestępstwa kto działa w stanie wyższej konieczności, albo w obronie koniecznej. W zasobie tej normy, fachowo zwanej hipotezą znajdują się wszystkie stany faktyczne i organowi orzekającemu pozostawiono ocenę szczegółów zdarzenia. Czyli przypadki singularne przekazano judykaturze. Zasady i ogólny plan normowania pozostawiono legislatywie. Wyobraźmy sobie jednak sytuację, gdy zmienne stanu faktycznego - okoliczności zbrodni, osobniczość sprawcy, kryteria opisu ofiary itd. przerzucamy ze sfery orzekania, do sfery normowania. Z jednego prostego przepisu robi nam się ich milion - kto zabija kobietę siekierą, teścia nożem, topi małoletniego, dusi bankiera, zabija z broni palnej posła opozycji, podlega karze...... Nieskończoność. W takim systemie niczego się nie da unormować, a gdy sprawca popełni zbrodnię w nieprzewidzianych przez ustawę okolicznościach, będzie można mówić o "luce prawnej". Kto kiedykolwiek w czytaniu Starego Testamentu dobrnął do Księgi Powtórzonego Prawa, ten wie jaka to tradycja i dlaczego nigdy nie rozwinęła żadnej samoistnej cywilizacji, zadowalając się przytulaniem do innych. Państwo nie może opierać się na takim prawodawstwie. A w tej chwili zdążamy w tym kierunku. Całe nasze ustawodawstwo.

Proste pojęcia można wywrócić do góry nogami także poprzez wprowadzenie pierwiastka ideologicznego. Oto mamy własność.  Czyli samoistne władztwo nad rzeczą sprawowane z wyłączeniem osób trzecich, w którego zakresie Rzymianie wyróżnili trzy główne elementy swobody - posiadania, rozporządzania i pobierania pożytków. Takie ujęcie nie dawało spokoju wszystkim wrogom człowieka - właściciela, czy jak mawiali przodkowie posesjonata. I pojawiły się naciski ideologiczne na pojęcie własności, a to wyjątkowo łatwo zniweczyć, jeśli posiada się siłę państwa, korporacji, organizacji międzynarodowej i umysłowość szwedzkiej uczennicy. Dodajemy do rzymskiej definicji krótki element - " o ile jest sprawowane w zgodzie z interesem społecznym". I koniec. Wieża Babel. Już się nie porozumiemy. Drżyj właścicielu. Jeśli nie dbasz o klimat, piątkę dla zwierząt, LGBT, krajobraz, dobrostan uchodźców, to na twoje "władztwo nad rzeczą" nałożymy takie ograniczenia administracyjne i karne, że sam poprosisz o wywłaszczenie. Pretekst może być dowolny.

Tak się zaczyna destrukcja całego ładu prawnego. Swobodę umów można zlikwidować na tysiąc sposobów, podmiotowo i przedmiotowo. Zakazać klauzul, obrotu pewnymi prawami, czy towarami, a przy tym stworzyć taki system koncesji, certyfikatów, licencji i innych pozwoleń, że uczestnictwo w większości typów umów będzie wykluczone dla  większość obywateli. Wszystko dla ich dobra i bezpieczeństwa. To już się dzieje.

Ale jak wiemy - obok umów drugim ważnym źródłem zobowiązań, były i są delikty, czyli czyny niedozwolone. Tu poszkodowany powinien mieć maksymalną ochronę. Kto wyrządził innemu szkodę, zobowiązany jest do jej naprawienia. Ładne, proste, sprawiedliwe. A przy tym ładnie nam to Rzymianie skomponowali z własnością, wyróżniając dwa główne elementy szkody - stratę rzeczywistą, czyli utratę rzeczy i utracone korzyści, czyli niemożność pobierania z nie j pożytków.  Niestety cały praktycznie segment odszkodowań przeszedł we władanie korporacji ubezpieczeniowych, na zasadzie ubezpieczeń od odpowiedzialności cywilnej. Nikomu nie życzę.......

Państwo moloch wkracza w każdą dziedzinę, przewracając wszystkie znane nam pojęcia. Teraz głównym obiektem ataku stały się te absolutnie fundamentalne - z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego. Mawiali Rzymianie "mater semper certa est", co znaczy, że matka jest zawsze znana. Naiwni. A w ogóle to nie ma takiego słowa matka.

Wieża Babel. Budowana rękami tysięcy prawników, odnajdujących w tak konstruowanym prawie niegasnące i obfite żerowisko. Przynajmniej w ich wyobrażeniu.

Pan Bóg jest cierpliwy, ma inną perspektywę czasową i świadomość perfekcji stworzonego mechanizmu. Wieża Babel zawsze się zawali. Natury się nie da oszukać. Komplikowanie życia, oplatanie go siecią norm, które jak u pobożnego wyznawcy judaizmu określają każdy ludzki ruch, począwszy od tego, którą nogą należy wstać z łóżka, aby nie uchybić prawu, musi się skończyć źle. Pierwsze skutki już widać w sferze demografii. Sprawienie, że dojrzałość społeczną człowiek osiąga w okolicach trzydziestki, stawia tak skonstruowaną społeczność na przegranej pozycji w konfrontacji z tą, w której o narodzinach dziecka decyduje głównie dojrzałość płciowa. Tu nie pomogą żadne zaklęcia i ustawy. Społeczności przeregulowane muszą wymierać, a przy tym tracić samodzielność.

Staliśmy się cywilizacją przymusu. Narzucanego tysiącami norm, w każdej dziedzinie. Dla ochrony przed złym, nieznanym, niepewnym , czy ryzykownym. Bez pozwoleń nic nie stworzymy i niczego nie zbudujemy. Nawet wiatraka na własne potrzeby. Stoi taki na matejkowskiej "Bitwie pod Grunwaldem". Teraz nie byłoby żadnej bitwy, wiatraka i Matejki, bo zdaje się to nie był malarz licencjonowany.


kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo