kelkeszos kelkeszos
1188
BLOG

Mucjusz Scaevola u Larsa Porsenny. Cena w polityce

kelkeszos kelkeszos Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 73

Jakakolwiek styczność z kulturą antyczną musi wywoływać silne wrażenie dysproporcji między Grecją a Rzymem. Głównie w zakresie mitologii. Bogactwu Hellenów Latynowie przeciwstawiają naturalną surowość opowieści. Greccy herosi walczą z centaurami, chimerami, meduzami, gorgonami, cyklopami, minotaurami - rzymscy tylko z ludźmi. Stąd wiemy wiele o Heraklesie, Tezeuszu, Perseuszu , a niewiele o takich postaciach jak ów Mucjusz zwany "Scaevolą" , czyli w wolnym tłumaczeniu jednorękim. Ród któremu dał początek należał do najważniejszych w Republice i nic dziwnego skoro miał takiego przodka. Wyróżnił się w czasie wojny z Etruskami czynem niezwykłym, opisanym przez Tytusa Liwiusza, a ujętym w "pojęcie" między innymi przez Rubensa, który swoim słynnym dziełem "Mucjusz Scaevola przed Porsenną" wprowadził obydwie postacie do naszego zasobu kultury wysokiej.

Ten obraz powinien być obowiązkowo oglądany i analizowany przez każdego polityka chcącego mieć wpływ na losy tych, których reprezentuje. Namalowana scena daje bowiem tyle wątków i ujęć, że każde z nich można analizować jako podstawę ładu społecznego , opartego na realnych wartościach.

Zbadajmy krótko stan faktyczny , przekazany przez Tytusa Liwiusza. Oto Etruskowie prowadzący wojnę z Rzymem oblegają samo miasto. Siły obrońców słabną i los wojny staje się dla nich niepewny. Jeden z nich, właśnie ów Mucjusz, decyduje się na czyn heroiczny - wejście do obozu wrogów i zabicie ich króla. Prawie się udaje, bo śmiałek dociera do namiotu wodza Etrusków, ale tu nie jest w stanie rozpoznać ich monarchy, bo przepych oblegających powoduje, że Mucjusz nie może odróżnić króla od jego świty. W efekcie zabija pisarza, czy też skarbnika. Schwytany i postawiony przed królem zdobywa się na gest niesamowity. Wkłada rękę w ogień i spokojnie oznajmia, że jest pierwszym z kilkudziesięciu śmiałków przygotowanych na zabicie wodza Etrusków. Po nim przyjdą następni, jeszcze bardziej nieugięci, zdeterminowani i niepowstrzymani. Ta scena wstrząsa Porsenną, który decyduje się na uwolnienie Scaevoli i zawarcie pokoju z Rzymem. Co innego jest płacić krwią podkomendnych, a co innego postawić własną, jako stawkę w walce.

Nie wiemy czy Mucjusz blefował, czy rzeczywiście byli kolejni gotowi do pójścia w jego ślady, ale wiemy, że cel osiągnął. I choć najbardziej w oczy rzuca nam się postawa Rzymianina, jego heroizm i cena jaką gotów jest zapłacić, to nie może nam uciec z pola widzenia i król Etrusków. Jak wiemy dla Ojczyzny najtrudniej jest cierpieć, jak nauczał anonimowy więzień swoją inskrypcją wyrytą na ścianie w Alei Szucha. Scaevola się nie zawahał i pokazał wrogowi, że w zamiarze zabicia go znajdą się tacy, których żadne cierpienie nie zatrzyma. Widzimy to w genialnym ujęciu Rubensa. Swąd palonej ręki, niewzruszoność Rzymianina, a na dole trup członka świty.

I Porsenna się łamie. Odstępuje. Co więcej, to ugięcie się - znajduje akceptację wśród podkomendnych, bo nikt nie chce walczyć z takim przeciwnikiem. Nie wiedzą wprawdzie ilu Mucjuszów jest w obleganym mieście, ale mają przesłankę aby podejrzewać, że na tyle dużo, aby zajęcie Rzymu wiązało się z kosztem , którego ponosić nie chcą.

I to jest sedno sprawy, umykające wraz z głównym wątkiem, za którym zwykliśmy podążać. Bo widzimy bohaterstwo Scaevoli, wiążemy je z surowością pierwszych Rzymian, przekształconą w siłę pozwalającą na zbudowanie najtrwalszego i najważniejszego imperium w historii, ale ten heroizm głównej postaci przesłania istotę sprawy, przynajmniej w zakresie skutku.

Poświęcenie Mucjusza jest tylko dlatego zwycięskie, bo idealnie trafia w nieuświadomioną słabość Porsenny. Nieuświadomioną do momentu włożenia ręki w ogień, bo wtedy buta zmienia się w strach. Nie jakiś paniczny, ale trwały. W strach przed poniesieniem kosztów. To jest moment, w którym monarcha i zarazem wódz przekonuje się o konieczności ofiary, zapłaty. A na tą gotów nie jest, podobnie zresztą jak jego wojsko. Jak byśmy dziś powiedzieli Scaevola wizualizuje im przyszłość. Jego spalona ręka nie jest tu dobrym prognostykiem i paradoksalnie samookaleczenie Rzymianina odkrywa kamień, którego żadna kosa, ani miecz nie przemogą. Oczywiście wciąż nie umiemy rozstrzygnąć, czy to tylko blef, czy nie, ale Etruskowie nie ryzykują.

Cała historia raczej mitem nie jest, znając inne relacje o pierwotnych Rzymianach, gotowi jesteśmy uwierzyć w jej realność. Ale ta i tak ma znaczenie drugorzędne, bo ważniejsze od tego, czy to scena historyczna, czy nie - jest to czego nas uczy. W pierwszym odruchu widzimy tu czystą odwagę i poświęcenie. To za mało, aby na takiej podstawie wysnuwać jakieś praktyczne zasady polityczne. Kto wie czy nie ważniejszy jest tu ów dumny król. Widzimy tą niesłychaną dysproporcję - Rzymianie ani się mogą równać bogactwem z Etruskami, dlatego Mucjusz nie umie odróżnić celu. Nawet dworski urzędnik przytłacza go swoim przepychem. Ale ma rękę do spalenia, a oni nie i niczym go w tym momencie nie przebiją. Nie zaryzykują. I jeśli z tej sceny wyprowadzimy prostą zasadę - do odważnych świat należy, to niczego nie strywializujemy. Tak jest w istocie.

Znaleźliśmy się trochę w sytuacji owego Rzymu obleganego przez sytych i bogatych, a chcących wydrzeć nam to co z takim trudem od niedawna budujemy. Idzie im łatwo , bo jeszcze niczego nie musieli zaryzykować. Koszty agresji są minimalne , a owym kapiącym od złota Porsennom nawet w wyobraźni jeszcze nie pojawił się obraz jakiejkolwiek straty. Grają i wygrywają, idzie jak po maśle, starczy opłacić paru łotrów - zdrajców, rozdać im trochę posad, nawet "królewskich" w "rozmiarze europejskim" - i gotowe. Ale niech no tylko znajdzie się w oblężonym mieście ktoś odważny, gotów stracić rękę, to ta cała wielokolorowa hałastra się rozsypie. Bo w tej chwili w Europie nie ma nikogo, kto byłyby w stanie realnie coś zaryzykować dla agresji przeciw Polsce. Starczy pokazać tylko tym wszystkim kanclerzom i prezydentom co to "stracili cierpliwość do Polski",  że każdy wrogi akty będzie kosztował. Cokolwiek, parę groszy, ale będzie - i wymiękną, bo to tacy sami leszcze jak ich główny rodzimy nominat. 




kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura