Zadziwiające, że cały obecny wzrost ilości codziennych zachorowań zarażeń , można na wykresie podzielić "złotą proporcją", z precyzją, która mnie zadziwia (błąd to ~1,5 promila).
Nie sądzę by była to przypadkowa zależność, opisana jest w teorii fal Elliot'a (diagram 4.4 z książki "Teoria ..." Frost, Prechter - w galerii poniżej) - wydłużenie piątej fali.
Tylko informuję ;-) , nie zamierzam bowiem podejmować na nowo analizy, z której się wycofałem.
Zauważam jednak, że efektem wypłaszczenia wykresu zachorowań, jest widoczny na chwilę obecną (kolor czerwony) poziomy kanał, w którym lądują codzienne ilości zachorowań (żółta gruba linia obrazuje przebieg epidemii). Co zapewne niekoniecznie, wg. utytułowanych i biegłych w konstytucji jurystów, jest zgodne z ustawą o prawie lotniczym (pyszności: miam, miam).
Niektórym, zaangażowanie polityczne przesłania chyba zdrowy rozsądek. Nie słyszałem, by wywoływało zaburzenia wzroku, więc graficznie podaję jeszcze raz sposób działania, który min. Szumowski tłumaczył w marcu:
Wypłaszczenie krzywej, to jednoczesne wydłużenie czasu trwania epidemii. Kto nie dostrzega tej zależności, powinien spróbować rozwiązać opisane w dowcipie zadanie maturalne z matematyki pt: "Pokoloruj leśniczego".
Oczywiście, działania rządu muszą być adekwatne do etapu rozwoju epidemii, co zapewne (???) doprowadzi do jej skrócenia.
Do feralnego dnia, w którym zanotowaliśmy 595, czyli maksimum codziennych zarażeń (12 maja), sars-cov2 atakował w 12-dniowych cyklach, które zmieniły rytm przy zmianie trendu wzrostowego (z gwałtownego, stromego na poziomy).
Czy również tyle samo czasu (3 cykle) musi minąć, by wykres przebił w sposób trwały dno kanału znajdujące się na poziomie 250?
Możliwe, że dojdzie również do zaburzenia rytmu cykli, tak jak wcześniej gdy epidemia wchodziła w kolejny etap rozwoju. Za kilka dni będzie można ten fakt zweryfikować.
Zastanawiam się również czy istnieje wyraźna korelacja pomiędzy przerwami świątecznymi (Wielkanoc, majówka) a rozwojem epidemii. Moim zdaniem daty: 10 kwietnia i 1 maja, nie wywołują wzrostu zarażeń (poniżej interaktywny wykres, można policzyć dni). O ile na ogólnopolskim wykresie, można by poszukiwać uzasadnienia takiej tezy, to na wykresie bez Śląska ta teoria upada.
Wyniki pompują, na chwile obecną, "ogniska zapalne" i to one tworzą krajową statystykę.
Dostrzegam również fakt, że właśnie osławione, lokalne "ogniska zapalne", to nic innego jak nasze codzienne życie.
Jednakże trudno zobaczyć Polskę w światowych statystykach - ja spróbowałem: graficzny wynik poszukiwań jest w galerii poniżej.
pzdr!
ps.
Zapewne mądrzejszy artykuł na temat jak powyżej znajdziecie tutaj: link do money.pl
I coś dla rozluźnienia atmosfery, czyli guru od lotniczej ustawy - Rysio rulez:
pps.
udało mi się wkleić obrazki z galerii w tekst,
dodaję po publikacji jeszcze tabelkę z "%", bo ostatnio byłem nagabywany
Komentarze