Rafał Osiński Rafał Osiński
206
BLOG

Czy utrzyma się Karta Nauczyciela?

Rafał Osiński Rafał Osiński Polityka Obserwuj notkę 10
Wczorajsza wypowiedź ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, który wspomniał, jakoby likwidacja Kart Nauczyciela była w programie PiS, wywołała przerażenie części nauczycieli pod hasłem "zamachu na nasze prawa"

Każdy, kto twierdzi, że nauczyciel powinien pracować od poniedziałku do piątku w godz. 8 - 16, prawdopodobnie nigdy nie pracował w szkole, a już na pewno nie prowadził lekcji z dziećmi lub młodzieżą (z naciskiem na tę młodszą grupę wiekową). Trzeba też pamiętać, że w praktyce nauczyciele mają mnóstwo różnych obowiązków okołolekcyjnych dydaktyczno-wychowawczo-organizacyjnych, absorbujących o rozmaitych porach doby. Tej pracy nie można porównać z większością stanowisk w innych branżach (choć znajdą się zawody równie bądź nawet bardziej obciążające).

Sama Karta Nauczyciela jest niewątpliwie przeżytkiem, podobnie jak nikomu (oprócz urzędników) niepotrzebne stopnie awansu zawodowego w oświacie, zdobywane zazwyczaj w oparciu o działaniu polegające na przysłowiowym "malowaniu trawy" (bo na co dzień w szkole raczej nie pracuje się jak na tzw. "lekcjach pokazowych", nieodzwierciedlających normalnych warunków). A dla zróżnicowania płacowego i docenienia doświadczenia wystarczyłoby rozsądne "stażowe". Zresztą obecnie różnice w zarobkach między nauczycielami z krótkim stażem a mianowanymi czy nawet dyplomowanymi sięgają co najwyżej kilkuset złotych miesięcznie, gdyż podwyżki od lat dotyczą przede wszystkim tych wchodzących do zawodu i zarobki realne z jednego etatu niewiele przekraczają najniższą płacę krajową. Natomiast liczba godzin dydaktycznych (czyli tych realizowanych na lekcjach) musi być w każdym systemie niższa niż 8 godzin dziennie - średnia 4 godzin dziennie wydaje się optymalna dla zachowania zdrowia psychicznego i stanu wydolności ludzkiego głosu. Nauczyciel wyczerpany na 6. czy 7. lekcji po prostu byłby nie tylko nieudolny, ale wręcz niewydolny i szkodliwy. 

Aby obowiązywały rozsądne rozwiązania w oświacie, nie muszą wcale opierać się na anachronizmie Karty Nauczyciela. Jest tylko małe "polskie ale". Pomimo gąszczu tysięcy przepisów, panuje i tak tymczasowość, nieprzewidywalność... I obawy wielu nauczycieli (niekoniecznie tych związkowców z dziesięcioletnimi stażami etatowego związkowstwa) dotyczą ryzyka, że likwidacja Karty Nauczyciela spowodowałaby całkowitą dowolność działań po stronie samorządów terytorialnych jako organów prowadzących szkoły. Najprawdopodobniej w części rejonów kraju próbowano by wykorzystać nauczycieli dosłownie jako tanią siłę roboczą. Może zatem nauczyciel szkoły publicznej powinien być urzędnikiem państwowym w pełnym zakresie tego słowa...? Co wcale nie musi oznaczać upolitycznienia. Naprawdę. 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj10 Obserwuj notkę

Sprawy społeczno-polityczne i kościelne, edukacja, ochrona zdrowia to bliskie tematy. Ale nie tylko. Jestem uważnym obserwatorem i pomagam, abyśmy nie utopili się w naszej rzeczywistości. Prowadzę kanały na You Tube oraz X: @RafalOsinski-WnikliwyKanal @RafalOsinski-psychoedukacja https://twitter.com/RafalOsinski_

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka