Gerd Altmann z Pixabay
Gerd Altmann z Pixabay
Rafał Osiński Rafał Osiński
420
BLOG

TVP, budżet, Kościół... Po której stronie usiąść przy świątecznym stole?

Rafał Osiński Rafał Osiński Społeczeństwo Obserwuj notkę 9
Podczas gdy Szymon Hołownia nie posłuchał ks. prof. Kobylińskiego (który - ze względu na zacietrzewienie na scenie politycznej - odradzał tzw. "opłatek" w sejmie) i zorganizował dosłownie na schodach przedświąteczne spotkanie parlamentarzystów, w siedzibie TVP trwały właśnie przepychanki. - To już się zaczęło? - dziwił się w kontakcie z dziennikarzami. Mamy też wojnę w Kościele - nie wiadomo, czy naprawdę o doktrynę czy tylko o rację? W takim klimacie może najlepiej pokazać mentalnie środkowego palca? I zdystansować się od zamętu.

W tle hasła dostosowywania norm w prawie państwowym oraz kościelnym, aby były bardziej przyjazne ludziom podobno w duchu solidarności i pojednania - stąd na ilustracji do tekstu tęcza (podobno mocno biblijny znak). I mamy zgodę, że aż huczy! No to pasuje do Bożego Narodzenia?

Obejmując urząd, marszałek Hołownia w pierwszej kolejności nakazał rozebranie płotków ogradzających teren wokół parlamentu, co miało stanowić symbol otwartości sejmu na obywateli. Teraz zaś mamy płotki wokół siedziby TVP - po co miały zalegać bezużytecznie w magazynach? Policja uznała, iż ogrodzenie przyda się tam prewencyjnie. Swoją drogą, może jakiś czujny dziennikarz warszawski zainteresowałby się, czy może są to właśnie płotki sprzed sejmu... posługując się językiem, który ma być zrozumiały dla wszystkich obywateli, wtedy byłaby "beka" (mam nadzieję, że wszyscy Czytelnicy zrozumieli; przyznam, iż gdyby nie mój prawie codzienny kontakt z młodzieżą, nie wiedziałbym, co to "beka"...).

W rękach władzy świeckiej

Chyba nikt nie zaprzeczy, że w ciągu ostatnich 8 lat TVP była nastawiona silnie prorządowo. I ustawodawstwo dostosowano, aby opcja związana z PiS w mediach publicznych nie zmieniła się nagle na wypadek utraty władzy. Z drugiej strony był TVN i mnóstwo innych mediów jaskrawo krytykujących wszystkie kroki niedawnej władzy. Sam Jarosław Kaczyński stwierdził wprost w ostatnich dniach, że teraz telewizja publiczna powinna być antyrządowa, co miałoby zachować względną równowagę na rynku medialnym. Oczywiście było jasne, iż nowa koalicja będzie dążyła do zmiany "status quo". Nie potrafiła jednak uzbroić się w cierpliwość i poczekać jeszcze kilka tygodni, aby najpierw dostosować prawo "po swojemu" i przejąć media publiczne "na legalu". Przecież nasz kraj to Rzeczpospolita Prawników - tzn. każda władza wsadza na stanowiska swoich, którzy przygotowują usłużne rozwiązania. To samo mamy nie tylko na samych szczytach, lecz dosłownie w każdym urzędzie: skoro ich radca prawny coś orzekł, to dla urzędników jest to jak świętość (chociażby z logiką i duchem danych przepisów jego interpretacja była całkiem sprzeczna). Brak cierpliwości jednak mści się, ponieważ nowemu programowi informacyjnemu o dziwnej nazwie "19.30" (krótkowzrocznej, skoro już po kilku dniach od inauguracji w Wigilię musiał ukazać się wcześniej) przygotowywanemu naprędce daleko do profesjonalizmu. Pierwsze jego wydanie było ponadto dalekie od deklarowanego obiektywizmu - kilkakrotnie tłumaczono, jak złe były "Wiadomości", a zwieńczenie stanowiła emisja wypowiedzi uradowanej Krystyny Jandy - aktorki znanej z niechęci (bardzo delikatnie określając) do PiS. Wyglądało to jak realizacja hasła TKM i ostentacyjne pokazanie środkowego palca (nie tylko mentalnie). Oczywiście to najbliższe tygodnie pokażą, jakie oblicze zostanie nadane nowej flagowej audycji informacyjnej - jak będą dobierani eksperci, czy będzie miejsce na różne opinie. A może warto, aby był to program faktycznie informacyjny i pozbawiony wreszcie nacechowanych skrajnościami opinii.

Ciekawe, jakie konsekwencje będzie miała zmiana dla ośrodków regionalnych telewizji publicznej. Na razie zniknęły ich strony internetowe (chyba zablokowano je w obawie przed anty-puczem?). Jeśli jednak dziennikarze ośrodków regionalnych będą mieli zapewnioną autonomię w działaniach, nie będą musieli wreszcie okazywać uległości wobec wskazywanych urzędów i decydentów lokalnych, a także zbyt często nie będą tracić dostępu do operatorów z kamerami, którzy w minionym okresie byli często potrzebni na użytek centrali (w celu nagrywania rozmaitych nawet obiektywnie mało ważnych wydarzeń, lecz istotnych z punktu widzenia przyjętej linii telewizji publicznej), to nowa zmiana przyniesie oczekiwane skutki - oczekiwane przez ludzi, niekoniecznie przez polityków. Chyba że będzie nowa dyktatura (jak wieszczą sceptycy).

Mamy jeszcze "p.s." w postaci zawetowania budżetu przez Andrzeja Dudę. W ten prosty sposób pokazał odgrzewany ostatnio "gest Kozakiewicza" czy też szlachetniej ujmując "non possumus" wobec sytuacji z mediami publicznymi. Jednak choć prezydent zapewnił, że jego projekt także zawiera podwyżki dla nauczycieli (identyczne z obietnicami obecnego rządu), które i tak realnie miały dotrzeć na konta pracowników szkół dopiero w marcu (z wyrównaniem od styczna), to właśnie trwa hejt, jakoby Duda działał przeciwko nauczycielom. Natomiast jeżeli politycy wszystkich opcji tak chętnie służą rodakom, to przyjazd na dodatkowe posiedzenie sejmu przed Nowym Rokiem nie będzie stanowił problemu i przecież wszystko pójdzie gładko, bez dodatkowych opóźnień.

W rękach władzy duchownej,...

... o ile taka jeszcze istnieje (patrząc na zamęt w Kościele), dla osób wierzących było przez wieki coś więcej niż doczesność - sakralność, otwierająca ku wieczności. Zamęt spowodowany zatwierdzoną przez papieża Franciszka grudniową deklaracją „Fiducia Supplicans” zaczyna dzielić wspólnotę katolicką, o czym świadczą znacznie różne głosy z poszczególnych krajów, gdzie żyją wyznawcy rzymskiego katolicyzmu. Natomiast zwierzchnik Kościoła grekokatolickiego (czyli formalnie również podległego Watykanowi) stwierdził, jakoby ten dokument w ogóle ich nie dotyczył, ponieważ nie wspomina o Kościele na Wschodzie. Chociaż trudno o sympatię do mocno konserwatywnych hierarchów jak amerykański kardynał Burke (odwołany w 2014 roku przez Franciszka z szefowania Trybunałowi Sygnatury Apostolskiej czyli najważniejszemu sądowi watykańskiemu) czy niemiecki arcybiskup Gerhard Müller (odwołany w 2017 roku przez Franciszka z funkcji prefekta Kongregacji Nauki Wiary), to nie można odmówić im logiki. Uważają, iż poprzez publikację takiej deklaracji papież popiera styl życia sprzeczny z zasadami etyki katolickiej, która nie została zmieniona. Abp Müller podkreśla wręcz, że udzielanie błogosławieństwa na przykład parom homoseksualnym jest bluźnierstwem, gdyż to "błogosławienie rzeczywistości sprzecznej ze stworzeniem". Kierujący obecnie Dykasterią Nauki Wiary kardynał Viktor Fernandez przekonuje, że w takich okolicznościach deklaracja zezwala tylko na tzw. błogosławieństwa „proste” i „spontaniczne”; nie ma mowy o małżeństwach. Bardziej postępowi duchowni w Polsce są zadowoleni z nowej deklaracji watykańskiej, co - ich zdaniem - zapobiega wykluczaniu części ludzi poza wspólnotę Kościoła. Natomiast są także konserwatywni - na przykład youtuber ks. Daniel Wachowiak z archidiecezji poznańskiej podkreśla, że nie będzie stosował takiej praktyki jako sprzecznej z jego sumieniem. Episkopat Polski twierdzi, iż w nauczaniu Kościoła nic nie zmieniło się, a chodzi tylko o właściwe rozumienie słowa „błogosławieństwo”: - Błogosławieństwo ma stanowić dla człowieka pomoc i umocnienie w zerwaniu z grzechem i w prowadzeniu dobrego życia - zaznacza jezuita ks. Leszek Gęsiak jako rzecznik Konferencji Episkopatu Polski.

Niestety, póki co opieramy się na interpretacjach i tym, "co ktoś uważa". Dopiero dostępność tekstu w językach narodowych pokazałaby tak naprawdę, co zapisano w deklaracji watykańskiej: czy chodzi o błogosławieństwo indywidualne OSÓB, mimo iż żyją w związkach homoseksualnych lub nieformalnych heteroseksualnych (co nie jest sprzeczne z nauczaniem Kościoła), czy też błogosławieństwo takich PAR (co nawet mimo przychylności społecznej wobec takich par, jest sprzeczne z katolicką doktryną). Póki co, jeśli ktoś chodzi do kościoła, nie warto zastanawiać się, czy dany ksiądz pobłogosławiłby wyłącznie indywidualnie osoby, czy także pary funkcjonujące w tzw. związkach "nieregularnych".

We własnych rękach mając władzę,...

...spotykając się z krewnymi i bliskimi, niełatwo nie podejmować przywołanych tematów. Ale jeśli już o tym rozmawiać w Święta Bożego Narodzenia, to warto z dystansu, starając się nabrać własnego spojrzenia; by nie patrzeć na rzeczywistość oczami tych, którzy z ekranów oraz głośników próbują mieć tak bezpardonowo wpływ i wywierają silną presję. Inaczej mentalnie i werbalnie będziemy wbijać sobie nawzajem co najmniej widelce - zupełnie bez sensu. Nie mając nic z tego, że stajemy się nierzadko tubą niekoniecznie w pełni własnych poglądów. A nawet jeżeli według naszych opinii, krewny czy znajomy dosłownie bredzi, pozwólmy na to chociaż w te święta - co najwyżej zaznaczając, iż mamy inne poglądy, lecz bez zajadłego przekonywania do naszej optyki. Nic nam przecież nie ubędzie. Spokojnego Bożego Narodzenia!

Rafał Osiński


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj9 Obserwuj notkę

Sprawy społeczno-polityczne i kościelne, edukacja, ochrona zdrowia to bliskie tematy. Ale nie tylko. Jestem uważnym obserwatorem i pomagam, abyśmy nie utopili się w naszej rzeczywistości. Prowadzę kanały na You Tube oraz X: @RafalOsinski-WnikliwyKanal @RafalOsinski-psychoedukacja https://twitter.com/RafalOsinski_

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo