Dziennikarz "Wyborczej" poszedł na sztukę o rotmistrzu Pileckim i jako news opisał, że obecny wśród widzów redemptorysta Tadeusz Rydzyk zwracał uwagę osobom rozmawiającym podczas spektaklu. Ponadto zakonnik oburzył się, kiedy na widowni komuś zadzwonił telefon. Natomiast pisarka Katarzyna Grochola w TVP wypowiada się za dyskryminacją mężczyzn.
Takich "newsów" mamy dziesiątki każdego dnia, ich "klikanie" i czytanie pochłania mnóstwo czasu. Jednak trudno oprzeć się takiej pokusie - zwłaszcza jeśli tytuły są intrygujące - na przykład: "Strach się bać. Rydzyk krzyczał na widzów podczas spektaklu". Tymczasem w tekście nie ma nic nadzwyczajnego, a słowa "strach" i "krzyczał" w tytule są mocno przesadzone (w stosunku do opisu sytuacji) tylko w celu podkręcenia liczby wyświetleń.
Media lubią też zapraszać znane osoby (m.in. artystów czy pisarzy) do komentowania bieżących wydarzeń. W dyskusji o zmianach w prawie dotyczącym aborcji uczestniczyła w TVP pisarka Katarzyna Grochola, która w gronie debatujących kobiet i jednego mężczyzny (prowadzącego program Marka Czyża) stwierdziła, iż do udziału w referendum na temat prawa aborcyjnego powinny być uprawnione wyłącznie kobiety. Zdaniem Grocholi, skoro mężczyźni nie posiadają macicy, należy ich wykluczyć z możliwości zabrania głosu. Ponadto podobno mężczyźni mają marginalny udział w zapłodnieniu (czyli "poczęciu dziecka" - ale to chyba pojęcie nielubiane przez Katarzynę Grocholę).
Takie teksty i argumentacje niewarte czasu ani uwagi, które nic nie wnoszą, dosłownie nas zaśmiecają. A walczącą o równouprawnienie oraz tzw. "poprawność polityczną" pisarkę ośmieszają. Pamiętajmy, że środowiska "skrajnie postępowe" unikają określeń "kobieta" i "mężczyzna", lecz wolą "osoba z macicą" i "osoba bez macicy", zaś "nowocześni" seksuolodzy używają bezpiecznego pojęcia "osoba pacjencka" zamiast "pacjentka" albo "pacjent". Również absurdalne? Raczej żałosne.
Ciągłe powracanie w Polsce w ostatnich miesiącach do hasła równouprawnienia (mamy nawet ministrę do tych spraw) to "bicie piany" i bajdurzenie.
Niespełna minutowy komentarz na ten temat: https://youtu.be/9mRPF-OgJVY
Równouprawnienie to przecież normalność - stan naturalny. W naszym kraju przepisy traktują wszystkich bez dyskryminacji ze względu na płeć czy poglądy. Hasło równouprawnienia w Polsce staje się praktycznie raczej próbą uprzywilejowywania, co dopiero może powodować animozje oraz różnicowanie społeczne. Warto zadawać pytania wobec stereotypowych ogólników. By ograniczyć ryzyko ogłupienia pseudopopulistycznymi hasłami.
Rafał Osiński