recma recma
1039
BLOG

Kilka ciepłych słów - załącznik

recma recma Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 66

Zbiorczo odpowiem na główne zarzuty adwersarzy spod ostatniej notki. Najczęstszy to krytyka Tysona, który wszak jest bohaterem dla milionów, a w ogóle to z nim nie było tak jak mówią, że było. Otóż mój zarzut polega na tym głównie, że Tyson jest jedyny. Gdyby było jeszcze kilka znanych osób, piosenkarzy, aktorów, może i jakiś polityk na emeryturze, toby Tyson stanowił wartość dodaną. Ale on sam, ponieważ zawiera w sobie - cytując klasyka - plusy dodatnie i plusy ujemne, tyleż dodaje co odejmuje i wartość się znosi do zera. Z tym, że chodzi o rynek zewnętrzny, bo jak zaznaczyłem w notce, rynek wewnętrzny jest Tysonem zachwycony.

Drugi zarzut wobec tekstu lapidarnie ujął Daani stwierdzając iż; “Kompleksy to ma Autor” czyli ja. Słuszna uwaga. Choć banalna, bo nie byłbym człowiekiem gdybym był pozbawiony kompleksów. Faktycznie zarzucam Polakom posiadanie kompleksu. Kompleksu prowincjusza. Bodaj jedynego, który nas obciąża faktycznie i nie jest zarzutem gołosłownym.

Zanim jednak pójdziemy dalej mały quiz. Odpowiedzi udzielcie samym sobie, lecz szczerych.

Czy kiedykolwiek zdarzyło Ci się użyć sformułowań “w cywilizowanych krajach takie rzeczy się nie zdarzają”, “na zachodzie to standard”, “w Ameryce byłoby to niemożliwe”, bądź o podobnym brzmieniu? Chodzi mi o to, czy w argumentacji stosowałeś kiedykolwiek odniesienie do miejsca poza Polską, które stanowi, lub mogłoby stanowić dla naszego kraju wzór?

Jeśli jesteś szczery, to gotów jestem się założyć o wszystko, że używałeś takich zwrotów. Nie raz.

Rychło po podboju Irlandii przez Normanów w XII w. okazało się, że osiedleni na wyspie baronowie mający pilnować interesów korony angielskiej, szybko ulegali “iryzacji” przejmując wyższą niż ich angielska kultura za swoją. Stało się to tak dużym problemem, że władcy Anglii zmuszeni byli wydać zakaz zatrudniania na dworach baronów angielskich iryjskich bardów i mnichów, tradycyjnych wówczas “roznosicieli” kultury.

W XVI w. Mikołaj Rej upomniał się o rodzimą kulturę i propagował język polski.

Ale to był u nas wyjątek. Od początku istnienia państwa, elity były zapatrzone w zachód. Do dobrego tonu wśród ludzi wykształconych należało używanie języków obcych. Łaciny, francuskiego i w końcu angielskiego.

Tak zrodził się nasz prowincjonalizm, tkwiący nie w naszych zdolnościach, nie w możliwościach, lecz w mózgach naszych elit. On tak głęboko siedzi, że nawet nie zdajemy już sobie z tego sprawy. W Anglii, która na podbój cywilizacyjnie stojącej wysoko Irlandii wysłała dzikusów, zakwitła nauka i kultura, bo John multiplikował Jamesa, James Briana, Brian Alistera i to trwa do dziś. A w Polsce Jan i Franciszek i Henryk multiplikują Johna, Jamesa, Briana, i Alistera, ale nie siebie.

Chcę jasno zaznaczyć, że nie chodzi tu o sprawy oczywiste. Są takie dziedziny ludzkiej aktywności intelektualnej, że nie sposób nie powołać się na prace pochodzące z innych państw. Chodzi mi o pewną intelektualną modę, które każe powołać się na kogoś z zagranicy. Taki argument z “centrum cywilizacji”. Słuchałem ostatnio wykładu pewnego geopolityka. Gadał dużo i mądrze i powoływał się na badania wielkich geopolityków zachodnich. Na koniec doszło do pytań z sali i ktoś, jakiś słuchacz, przytomnie zauważył, że brakło mu w tych wykładach Konecznego, który głosił to samo co ci zagraniczni autorzy. Prelegentowi, z całym szacunkiem dla jego wiedzy, wydało się wszakże słusznym by powołać się na nazwiska zachodnich naukowców, bo to nadało jego wykładowi znaczenia. Pominięcie Konecznego już nie wydało mu się takie ważne. To jest właśnie przykład prowincjonalizmu. Od czasu gdy uświadomiłem sobie ten problem, ze zdumieniem zauważam powszechność tego zjawiska. To jest tak powszechne, że czasami trudno znaleźć dłuższą wypowiedź polityka, dziennikarza, czy naukowca by nie pojawiło się owo sakramentalne “ w cywilizowanych krajach”.

Od czasu gdy wyemigrowałem, po początkowym okresie zachwytu Zachodem, przyszła praktyka dnia codziennego i powoli, lecz nieubłaganie, zaczęła rosnąć wartość rodaków w moich oczach. Polacy na tle innych nacji nie mają się czego wstydzić. Ani nie są głupsi, ani mniej pracowici. Wbrew durnemu stereotypowi pomagają sobie nawzajem. Wcale nie są nieokrzesanymi brudasami i pijakami. Szczerze mówiąc nie widziałem czyściejszych od polskich toalet. Można by to ciągnąć długo. Nas tylko gubi prowincjonalizm. Co ciekawe im kto lepiej wykształcony, tym większy ma prowincjonalny kompleks. Tak jakby ten wzrastał i utrwalał się w procesie uczenia.

Użycie w filmie Tysona chwalącego Powstanie zaspokaja nasze głębokie pragnienie prowincjusza, by ktoś nas ze stolicy zauważył. Dlatego tak trudno dostrzec niektórym, że delikatnie mówiąc, nie był to dobrze przemyślany krok.

Mam nadzieję, że mój poprzedni tekst stanie się teraz bardziej zrozumiały.


recma
O mnie recma

Słynne cytaty Donald Tusk "Zarówno termin, sposób i treść ówczesnej konferencji i zaprezentowanie raportu MAK-u był oczywiście próbą sformułowania rosyjskiej tezy, jeśli chodzi o zamach." Radek Sikorski "Władze rosyjskie po zamachu były autentycznie wstrząśnięte, przypominam, że miało miejsce ileś decyzji, które były motywowane…" Grzegorz Schetyna "Robienie atmosfery wokół tego zamachu, uważam, że jest haniebne" Jacek Żakowski "Po zamachu wydawało się, że będzie mieli, mówiąc językiem obamowskim, reset w stosunkach polsko-rosyjskich." Tomasz Turowski "[...]bo mimo zaangażowania wszystkich środków, jakie mogliśmy włączyć, wciąż było nas zbyt mało - pracowała zaraz po zamachu, tworząc między innymi centrum kryzysowe w administracji smoleńskiej."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka