Retiarius Retiarius
192
BLOG

Cud europejski, czyli jak G. Richter wyrychtował w Oświęcimiu pawilon „BIRKENAU”.

Retiarius Retiarius Kultura Obserwuj notkę 1
Mając na uwadze liczne wypowiedzi, także samego Artysty, na temat znaczenia fotografii będących inspiracją do powstania obrazów oraz samych prac związanych z tragiczną tematyką Zagłady, można się było spodziewać, że na frontowej ścianie pawilonu znajdzie się jedno słowo „BIRKENAU”. Jest inaczej. Nad tytułem cyklu widnieje imię i nazwisko Autora. Albo nieuwaga, co trudno podejrzewać, przy tak długo planowanym i dobrze przemyślanym projekcie, albo … przejaw rzeczywistych, a nie deklarowanych priorytetów. Ciekaw jestem, czy Autorzy zdjęć, które także pokazane są w pawilonie również zostali wymienieni?

Od kilku już lat informowano w mediach o pomyśle stałej ekspozycji w Oświęcimiu prac Pana Gerharda Richtera zatytułowanych „BIRKENAU”. Projekt dobiegł szczęśliwego końca. Pawilon wystawienniczy wybudowany dla tego celu na terenie Międzynarodowego Domu Spotkań Młodzieży otwarto uroczyście 9 lutego br. Od dziś będzie on dostępny dla publiczności.


Cykl „BIRKENAU” inspirowany jest zdjęciami, które wykonali potajemnie żydowscy więźniowie z oddziału Sonderkommando (zajmowali się min. obsługą komór gazowych i spalaniem zwłok ofiar), a przemycili z obozu członkowie polskiego ruchu oporu. Zdjęcia te są jedynymi świadectwami dokonywanej przez Niemców w obozie Auschwitz-Birkenau Zagłady Żydów. Zrobiły one na artyście olbrzymie wrażenie. Rok zajęły malarzowi próby odtworzenia fotografii w postaci obrazów. Po czym przystąpił do ich … zakrywania różnokolorowymi warstwami farby, pokrywając nimi całą powierzchnię. W opisie wystawy cyklu, która miała miejsce  w nowojorskim Metropolitan Muzeum przeczytamy:


„Charakterystyczna faktura płócien i stosunkowo stonowana paleta odzwierciedlają świadomą walkę artysty z ponurymi dokumentami historycznej traumy, przy jednoczesnym ograniczeniu spektakularności reprodukowanej fotografii. Razem seria utrzymuje w napięciu złożoną relację między reprezentacją i abstrakcją oraz przeciwstawnymi siłami zniszczenia i rekonstrukcji.”


Bez wątpienia Pan Gerhard Richter jest artystą bardzo znanym i uznanym oraz bardzo wysoko wycenianym na rynku sztuki współczesnej – jego najdroższy obraz sprzedany przez dom aukcyjny Christie’s uzyskał cenę 36 500 000 USD. Z tego punktu widzenia stała ekspozycja jego prac w Oświęcimiu może uchodzić za ważne wydarzenie kulturalne.


Czy jednak, jak chce tego Pan Christopher Heubner, można je uznać za cud? Dla portalu OświęcimNaszeMiasto powiedział on


„że powstanie tego nowego miejsca ekspozycji tego dzieła to cud. Po pierwsze, że artysta uznał, że powinno znaleźć się tam skąd wyszło, następnie, że udało się znaleźć sponsora realizacji projektu, którym została firma Volkswagen.”


Cud czy nie, ale zdaniem Pana Mariana Turskiego, byłego więźnia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau, „wydarzenie europejskie pod względem artystycznym, kulturalnym, jak i politycznym”.


Cytowani wyżej mówcy to liderzy Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego. I to Komitetowi Pan Gerhard Richter przekazał w formie depozytu autoryzowane kopie swoich oryginalnych obrazów. Dobra, wieloletnia współpraca obu Panów z oświęcimskim MDSM-em, sprawiła, że nie było problemów z wyborem lokalizacji. Również firma Volkswagen, od lat współpracująca z oświęcimskimi instytucjami (min. PMA-B, MDSM) wydawała się być naturalnym partnerem finansowym przedsięwzięcia.


Spójrzmy jednak na wydarzenie nieco chłodniejszym okiem i zwróćmy uwagę na jego inne aspekty.              
Wybór miejsca ekspozycji nie wydaje się przypadkowy. Zamiłowanie oświęcimskiego MDSM-u do sztuki jest niepodważalne. Liczne wystawy i biennale plakatu są tego dowodem. Podczas jednej z edycji biennale Grand Prix otrzymał autor plakatu ostrzegającego przed … odradzaniem się faszyzmu w Polsce. Zapytany o werdykt członek jury, przekonywał, że zadecydowały względy artystyczne. Nie dałem wiary – nawet najlepszy artystycznie plakat gloryfikujący stosunek krajów muzułmańskich do kobiet raczej by się nie przebił. Nieufność pogłębił fakt, że polską demokrację pod rządami Zjednoczonej Prawicy recenzował podczas wręczenia nagród … członek niemieckiej komunistycznej fundacji im. Róży Luksemburg. Ambiwalentny stosunek kierownictwa MDSM-u do sztuki dało się zauważyć w związku z apelem o poprawę stosunków polsko-niemieckich. O ich pogorszenie oskarżano ówczesny rząd, a jako przykład ich zaostrzania podano … plakaty Pana Wojciecha Korkucia poruszające problematykę należnych Polsce reparacji. Można powiedzieć, że owa miłość MDSM-u do sztuki ma swoje uwarunkowania i ograniczenia, które niemieccy partnerzy zdają się w pełni akceptować i nagradzać.


Ważną postacią w realizacji projektu był Pan Christopher Heubner wiceprzewodniczący (faktyczny szef) Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego. Komitet instrumentalizuje pamięć o ofiarach niemieckiego (w oświadczeniach Komitetu „nazistowskiego”) ludobójstwa ograniczając ją do Zagłady Żydów i  wykorzystując do promowania lewicowo-liberalnej ideologii. Jeden z ostatnich przykładów – Komitet odniósł się do „potwornych wiadomości o skrajnie prawicowych planach dotyczących segregacji i wypędzenia z Niemiec osób niebędących Niemcami” dyskutowanych (podobno) min. w gronie polityków AfD. Niestety, równie zdecydowanego stanowiska Komitet nie zajął w odniesieniu do Unijnych planów deportacji (upsss – relokacji) imigrantów (też raczej nie Niemców). Nie podejmuję się wnikać w motywy działania Pana Heubnera. Z jakichś powodów uznał, że dobrze będzie eksponować kopie prac Pana Richtera w Oświęcimiu. Dla mnie sprowadza się to do umacniania kojarzenia symbolu Auschwitz wyłącznie z Zagładą Żydów i z Polską.


Niestety, Pan Christopher nie okazał się równie skuteczny w realizacji innego projektu, którego ukończenie obiecywał polskim partnerom kilka lat temu. W Berlinie nie powstanie pomnik polskich ofiar niemieckiego ludobójstwa. Powstanie nowy Dom … można uznać, że Niemcy dobrze oceniają działalność tego wybudowanego w Polsce.        


Czy trzeba dodawać, że ludzie głoszący peany na cześć Pawilonu „BIRKENAU” są jak najdalsi od pomysłu wykorzystania swoich (chyba jednak bardzo ograniczonych, bo jednokierunkowych) możliwości na rzecz odzyskania od Niemiec zagrabionych Polsce i Polakom dóbr kultury. A nie były to cztery kopie dzieł cenionego artysty. Mentalność tego środowiska przywołuje na myśl znaną transakcję zakupu Manhattanu – Walończycy zapłacili Indianom przysłowiowymi „koralikami”.   


To smutne przekonanie pogłębia fakt, że nawet dla samego Artysty, tak znaczące zdaniem niektórych wydarzenie, wydaje się nie mieć zbyt wielkiej wagi. Strona gerhard-richter.com w ogóle o nim nie wspomina.  
 
Zatem, niech cieszą się ci, którzy mają się cieszyć. Nie muszą już jechać do Niemiec, by zobaczyć prace Pana Gerharda Richtera. Niestety, gdyby chcieli podziwiać (choć chyba bezpodstawnie przypisuję im takie oczekiwania) zrabowane z Polski dzieła, muszą jechać za Odrę, bo wiele z nich zapewne nadal tam się znajduje. Ale wyprawa będzie daremna. W odróżnieniu od przekazanych w depozyt kopii prac Pana Richtera, tych skradzionych nie tylko, że nie oddadzą, ale nawet nie pokażą.    

Retiarius
O mnie Retiarius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura