Na wstępie muszę zaznaczyć, iż głównym pretekstem do napisania tego tekstu są świeże przemyślania zrodzone po uczestnictwie w manifestacji ,,Idzie Antykomuna” oraz moje ogólne zdanie na temat klimatu i mieszkańców mojego miasta. Specyficznego, brudnego, niekochanego. Choć można tutaj przytoczyć stwierdzenie Jakuba Krupskiego (wówczas Kamień Kamień Kamień), iż trzeba mieć niezłe jaja żeby kochać to miasto. Lecz to może zrozumieć chyba wyłącznie tutejszy mieszkaniec, ziomal, prawdziwy skurwysyn? (co może wozić się…)
Jednakże pragnąłbym skupić się na politycznej otoczce, jaka się rozpościera nad moim miastem, nazywanym Czerwoną Łodzią . Jest to zwrot używany od lat, patrząc na kogo łodzianie glosują, ile z nich uczestniczy we mszy świętej, jakie wyznają wartości, do jakich grup społecznych należą. Przez dekady moje miasto było w dużej części robotnicze, dlatego też na jego historię złożyły się m. in. takie wydarzenia jak rozróby w 1905 roku (rzekomo o podłożu personalnym) czy też strajki łódzkich włókniarek nie mających czym wyżywić swoich dzieci w okresie PRLu.
Jednakże czasy, miasto i scena polityczna teoretycznie się zmieniły, jednak nadal można usłyszeć hasło o czerwieni Łodzi. Czy jest tak nadal? Patrząc na wyniki ostatnich wyborów parlamentarnych coś w tym jest- 5 mandatów poselskich dla PO, po jednym dla LSD i Ruchu Odparcia. Czyli mamy partię catch-all starającą się być tak wiarygodną władzą niczym kiedyś PZPR, dziedzica autorów stanu wojennego w osobie Jońskiego oraz byłego księdza ,,Janusza” Kotlińskiego. Czy to dużo? Patrząc na 3 mandaty dla prawicy w postaci PiSu to w sumie nie było jakieś konkurencji.
Co gorsza, w wyborach samorządowych było jeszcze gorzej. Wybrana pani prezydent Zdanowska robi tyle dla miasta co jej koleżanka z PO i odpowiedniczka dla Warszawy. Warto zaznaczyć kto był wówczas w II turze wyborów na stanowisko prezydenta- Joński. Wierny lokaj Millera, były wiceprezydent za czasów komisarza po odsunięciu Kropiwnickiego od władzy. Sukces polityka postkomuny? Nie, błąd polityków z drugiej strony sceny politycznej- Waszczykowskiego oraz Tomaszewskiego i ich sztabów. Lider Łódzkiego Porozumienia Obywatelskiego miał startować z list PiSu pod warunkiem że zostanie ich członkiem, a kandydatem i tak został spadochroniarz z Warszawy bez pomysłu i chęci walki o prezydenturę.
Nie dość, że w wyborach samorządowych szeroko rozumiana prawica nie potrafiła wystawić jednego kandydata, to jeszcze po wyborach została rozprzedawana i kupowana niczym niechciane bibeloty. Tomaszewski został prezesem Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Łodzi, a struktury łódzkiego Prawa i Sprawiedliwości rozwiązano. Teraz i tak Krzysztof Piątkowski po lansowaniu konieczności zamykania szkół w moim mieście może cieszyć się jako ,,bezpartyjny” wiceprezydent.
Wygląda na to, że wszyscy wykorzystują SŁABOŚCI SŁABEJ prawicy w Łodzi. A czy to może się zmienić? Mhhh… przecież nic nie trwa wiecznie, wystarczy tylko się realnie zaktywizować, skonsolidować i współdziałać. Pozostaje tylko pytanie jak? Na pewno nie poprzez lansowanie aniołków , bagatelizowanie wagi wyborów samorządowych czy wspólne wchodzenie sobie w paradę. Wracając do marszy ,,Idzie Antykomuna” w tym samym czasie była wigilia w łódzkich strukturach PiSu. Zrządzenie losu, czy też brak chęci kooperacji i lansowania jednych przez drugich? Szła wprawdzie Nowa Prawica, lecz była to bardzo mała grupka. No i byli przedstawiciele Ruchu Odbudowy Polski, lecz chyba nie stanowili promila uczestniczących w manifestacji.
Dlaczego tak się tym przejmuje? Łódź potrzebuje zmiany, nie tylko na scenie politycznej, gdyż nie ma dla niej pomysłu. Po przegranym konkursie na europejską stolicę kultury mieliśmy zostać jakąś tam stolicą kultury alternatywnej z najbrzydszym logiem pod słońcem . Po co? I niby Łódź Kreuje? Co i kogo? Swoją pozycję prowincji dla Warszawy, mieściny infrastrukturalnie odpowiadającej standardom tzw. Polski B, miejsca mordu politycznego w III RP? Ciekaw jestem jaką tendencję ukażą przyszłe wybory do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku, w których najistotniejsi będą tylko najsilniejsi gracze w danych okręgach.
Zbalansowanie i stworzenie alternatyw politycznych, rozwojowych jest konieczne dla przyszłości naszej upadającej Ziemi Obiecanej. Ja bym po prostu chciał, żeby moja duża Łódź była lepiej zarządzana, pałace i kamienice zachwycały, a żeby mieszkańcy odczuwali wielki pieniądz, jaki może być generowany w tym mieście.
Inne tematy w dziale Polityka