niekompetencja niekompetencja
36
BLOG

(69) Chora polityka społeczna...

niekompetencja niekompetencja Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Polityka społeczna, w tym pomoc społeczna jako zwykle nieefektywne, toksyczne instytucje publiczne powołane do życia by zapewnić szansę przeżycia osobom, które bez tego oparcia mogłyby zginąć. Dziś wiele tych osób na skutek niewystarczającego wsparcia giną w ciszy, osamotnieniu i cierpieniu…  

WSTYD, że władze nie dostrzegają wielu problemów, których rozwiązywania winno być priorytetowym zadaniem polityki społecznej, w tym problemu ubóstwa w Polsce dotykającego miliony osób.

Właśnie odchodzę. Dopóki żyć będę czynić będę co możliwe, by utrzymać się bez wsparcia instytucji polityki społecznej nad granicą między powietrzem, a wodą, bowiem wiedząc jak toksyczne bywają „panie kierowniczki/dyrektorki jops, które nie trzymają zwieraczy złych emocji i pogardy dla tych, na rzecz których działa polityka społeczna  wolę sczeznąć, niż być argumentem na rzecz istnienia paternalistycznych, panoptycznych instytucji polityki społecznej. Przez wieki w Polsce panowie, wójtowie i plebani traktowali baby i chłopów jak niewolników, którzy by żyć musieli, ale i dziś muszą im się podporządkować. Panów – mimo, że przedstawicielom władzy marzy się by byli panami - nie ma, bowiem swoje biznesy przenieśli do tych miejsc, w którym ich bogactwo może się szybciej mnożyć. Zostali potomkowie parobków w roli panów. sług panów, wójtów i plebanów jakże często wywodzą się z „bab i chłopów”, aliści chętnie wchodzących, zwykle nieudanie w rolę panów. To zastanawiające jaki wysoki jest poziom przyzwolenia osób wymagających wsparcia na tę patologię… Zastanawia wysokie poparcie dla autorytarnej, paternalistycznej, panoptycznej, bezwstydnej władzy.

Polityka społeczna, w tym pomoc społeczna ma zapewnić konieczne oparcie osobie/osobom w radzeniu sobie z „trudną sytuacją życiową”. Praktyka jest zgoła inna. Zarządcy instytucji polityki społecznej traktują „podopiecznych”, jak dawniej traktowano niewolników mających podporządkować się ich poleceniom. Czy to znaczy, że tymi, którzy nigdy samodzielnie nie będą żeglować do swoich wysp szczęśliwych nie będzie się dostarczać koniecznego im oparcia socjalnego, jeśli będą krnąbrni?

Metaforą pomocy społecznej może być Tratwa Meduzy, która rozbitków życiowych ma uratować przed zatonięciem (jeśli oni sami takiej szansy nie byli w stanie sami sobie zapewnić).

Aliści zarządzający pomocą społeczną - będącą instytucją hierarchiczną, mającą za nic zasadę sprawiedliwości i pomocniczości państwa (obcą idei państwa wskazującego egalitaryzm jako kierunek i cel swego działania), panoptyczną, nie wolną od innych przypadłości – w zatrważającej liczbie przypadków roszczącą sobie tytuł do tego, by nie tylko tą tratwą zarządzać, ale także by pojawiającymi się na tej tratwie rozbitkami powodować, by nimi manipulować, zarządzać nimi i na tej działalności mnożyć swoje bogactwo.

Gdzie są rozbitkowie? Ci, którzy rokowali powrót do samodzielności? Prawdopodobnie realizują programy aktywizacji społecznej (mającej wyjść naprzeciw interesowi zarządców i ich mocodawców?), a zwłaszcza aktywizacji na rynku pracy, a tych, którym potrzebny był ratunek – jedna z fal cierpienia, braku nadziei, etc. zmyła z tratwy…


Poszukując prawdy słucham tego, co mówią osoby odnajdujące w sobie moc dokonywania zmian formy spadania. Bo, że spadamy - to jest oczywiste...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka