Dwór nigdy nie będzie instytucją demokratyczną, ani „społecznością”, ani zespołem… Zawsze będzie areną rywalizacji kamaryl o względy… „Dworów” w życiu politycznym i publicznym Polaków, w tym dworów w polskiej pomocy społeczne ci u nas dostatek…
Dwór nigdy nie będzie instytucją demokratyczną, nie będzie „społecznością”, ani zespołem… Zawsze będzie areną rywalizacji kamaryl o względy… „Dworów” w życiu publicznym Polaków, w tym w organizacji i funkcjonowaniu pomocy społeczne ci u nas dostatek…
Gu Hongzhong w swoim obrazie „Noc” – przedstawił obraz „społeczeństwa” jako formy służenia władcy… A co z tą częścią suwerena, który władcy służyć nie chce uznając go za głupca lub nie może, gdyż jest np. biedny, cierpiący, odrzucony, głównie z tego powodu, iż nie ma czym służyć władcy lub po prostu władzy służyć nie chce? Zwykle takie osoby są wykluczane, eliminowane, niezauważane, żyjące na granicy życia i śmierci…
O dworskim charakterze funkcjonowania Polaków w życiu publicznym może świadczyć m.in. nie wyrażanie zainteresowania władz tym, co na temat jego polityki, zwłaszcza społecznej, w tym polityki senioralnej, polityki w obszarze pomocy społecznej, polityki w obszarze spraw dotyczących przeciwdziałania przemocy w rodzinie, etc. sądzą obywatele. Nie obawiający się krytyki władca mógłby wspierając dialog, rozmowę np. powoływać różne rady, w tym np. rady nadzorujące organizację i funkcjonowanie publicznych jednostek organizacyjnych, rady ekspertów, rady starszych, etc. jako organy konsultacyjno-doradcze przy organie i zarządzie publicznej jednostki organizacyjnej.
A tu „dwór” dominuje niemalże wszystko, czego jednym z przykładów może być mail derekcji skierowany 3 października 2017 roku do wszystkich pracowników jednego z departamentów MRPiPS treści: „Koleżanki i koledzy, ponieważ w dniu dzisiejszym p. Dyrektor Generalna obchodzi imieniny i chcemy w imieniu DPS-u zakupić kwiaty, wszystkich, którzy chcę coś przekazać na ww. prezent, zapraszam do Sekretariatu. Zbiórka prowadzona jest do godz. 14.00.” W takich razach życzenia składane są przez derekcje.
Czyż nie jest to narracja charakterystyczna dla osób, które odnalazły się w roli dworaków funkcjonujących na różnego rodzaju dworach? „Chcemy…”, kto chce? Ano prawdopodobnie ci, którzy chcą zasłużyć się p. Dyrektor Generalnej…
Warto zauważyć, że zwykle formalna wadza ma swoich „dublerów”/”suflerów”, którzy dbają o interes pożyczkodawców wadzy. Gdyby miało się tak zdarzyć, że wadza zapomina komu ma służyć – zwykle „dublerzy”, różnej maści „suflerzy” przywołują wadzę do porządku… Są powody by sądzić, iż wierzyciele Polski nie mają interesu we wprowadzeniu do systemu prawnego i do praktyki polityki socjalnej np. rad funkcjonujących w publicznych jednostkach organizacyjnych, czy minimalnego dochodu gwarantowanego. Słusznie sądzą, że korzystniejsze będzie dla nich wydatkowanie przez Polskę pieniędzy na miecze i na tarcze, a nie na poprawę losu tych osób, które bez wsparcia skazane są na nędzę i jej skutki.
Prawdopodobnie około 85% osób gra w grę o władzę, bowiem wiedzą, że władza to „frukty”, a większość osób to egoiści pragnący, także kosztem innych osób, móc zaspokajać swoje rosnące potrzeby. Specjaliści od „robienia mordy” koleżankom i kolegom. faworyci – aspirujący do bycia wadzą - na dworach mają większe szanse na uznanie i dostęp do „fruktów”. Dobrze, że nie wszyscy muszą o to zabiegać, aliści zwykle skutkowało to i nadal skutkuje bardzo niskim poziomem wynagrodzenia przez przejściem na emeryturę. Wadza niejako usprawiedliwiając skazanie „niepokornych” na życie na marginesie biedy zwykle informuje personel, że bardzo nisko ocenia jego pracę… Czy jednak „dworacy” nie tracą swych twarzy w służbie „cesarza”?
Na dworach zwykle nie było możliwe prowadzenie otwartych rozmów na tematy interesujące władcę i jego poddanych. Np. w Zakazanym Mieście było miejsce dla tysięcy kobiet i tylko jednego mężczyzny - cesarza. Osamotnionych władców otaczały koterie eunuchów (także tych pozbawionych możliwości panowania nad swoimi, zwykle negatywnymi emocjami), którzy niestrudzenie planowali i prowadzili podstępne działania polegające na wzajemnym skłócaniu osób ocierających się o tron, zmieniali historię Chin.
Także dziś bliscy tronów (w „demokracji” znacząco rozmnożyły się dwory) eunuchowie intelektualni stosują charakterystyczne dla nich sposoby wpływania na władcę – traktują osoby im podległe gorzej niewolników, gorzej służby, mobbingując, zamykając usta tym, którzy mogliby władcę wesprzeć w sprawowanej przez niego funkcji – wpływają na nie tylko na organizację, ale i na funkcjonowanie dworów, w tym coraz wyraźniej ewoluujących publicznych jednostek organizacyjnych różnych dziedzin życia zbiorowego w kierunku „dworu”.
Mniemam, że idący na wybory „dworacy”, faworyci wadzy, specjaliści od robienia „mordy” Kowalskiemu zasługując się wadzy – nie będą wolni od lęku przed przyszłością, bowiem działania większości z nich zostaną ocenione najsprawiedliwiej jak tylko to możliwe, czyli przez ich sumienie.
Poszukując prawdy słucham tego, co mówią osoby odnajdujące w sobie moc dokonywania zmian formy spadania. Bo, że spadamy - to jest oczywiste...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo