Rok 2006. Premier Jarosław Kaczyński w krakowskiej Piwnicy pod Baranami, jako gość Salonu POLITYKI
Rok 2006. Premier Jarosław Kaczyński w krakowskiej Piwnicy pod Baranami, jako gość Salonu POLITYKI
echo24 echo24
3771
BLOG

„Nie ma nic gorszego dla Polski niż stan, gdy szarak poczuje się panem”

echo24 echo24 PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 170

Ilustracja muzyczna: https://www.youtube.com/watch?v=Kv7yDfI0tQQ

Zdanie zacytowane w tytule notki bardzo często powtarzała moja śp. Mama, gdy na ekranie telewizora pojawiał się jakiś peerelowski kacyk.

Ja zaś ośmielę się postawić tezę, iż rzeczona maksyma mojej Mamy znakomicie wyjaśnia sekret irracjonalnego sukcesu partii Jarosława Kaczyńskiego.

Ale zanim to wyjaśnię, najpierw coś Państwu opowiem.

W czasie, kiedy w roku 2005 Prawo i Sprawiedliwość objęło po raz pierwszy władzę w Polsce, w dniu 11 kwietnia roku 2006 byłem na spotkaniu z późniejszym premierem Jarosławem Kaczyńskim, które to spotkanie odbyło się w krakowskiej „Piwnicy pod Baranami” w ramach cyklu „Salon POLITYKI”. Spotkanie prowadziła śp. redaktor Janina Paradowska wespół z redaktorem Jerzym Baczyńskim – vide: https://fakty.interia.pl/polska/news-polska-wg-lidera-pis,nId,808966

Po wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego pozwolono na zadanie kilku pytań z sali, więc zapytałem wtedy premiera Kaczyńskiego, cytuję dosłownie, bo zachowałem kartkę z tym pytaniem:

Panie Prezesie, czy w świetle zapowiadanej przez PIS nowej filozofii państwa, ma pan jakąś konkretnie sprecyzowaną koncepcję, w jaki sposób pańska partia mogłaby przeciągnąć na swoją stronę kluczowo ważny dla państwa potencjał intelektualny, jakim jest polska inteligencja…”, koniec cytatu.

Odpowiadając na to pytanie wyraźnie skonfundowany Jarosław Kaczyński zrelacjonował pokrótce, że po przejęciu władzy w roku 2005 Prawo i Sprawiedliwość czyniło starania w kierunku pozyskania sympatii inteligencji, zarówno w wielkich miastach jak i w terenie, - po czym podsumował swą wypowiedź zdaniem, które do dziś pamiętam, cytuję: "niestety nie udało nam się tego dokonać"…, - koniec opowieści.

Wtedy odebrałem tę wypowiedź Kaczyńskiego, jako żal szukającego porozumienia z inteligencją pisowskiego premiera do rzucającej mu kłody pod nogi opozycyjnej Unii Wolności, - i przyznają ze wstydem uznałem wtenczas Jarosława Kaczyńskiego za „cierpiętnika” prześladowanego przez post-komunistów.

Jednak patrząc na sprawę z perspektywy czasu dziś widzę, że dałem się wówczas nabrać na te gorzkie żale Jarosława Kaczyńskiego, który najprawdopodobniej już wtedy zrezygnował z szukania trudnej drogi do pozyskania sympatii sfer inteligenckich, gdyż uznał, że znacznie łatwiejszą i skuteczniejszą receptą na władzę będzie trick, jaki po wojnie zastosowali komuniści utwierdzając ludowe masy w przeświadczeniu społecznego awansu.  Że znacznie łatwiej będzie mu utwierdzić „lud pisowski” w przekonaniu, iż przynależy  do grupy Polaków lepszych, od gorszej reszty. Bo bezsprzecznie utalentowany politycznie Prezes doskonale znał odbierającą rozum magiczną moc utwierdzenia „ludu pisowskiego” w przekonaniu o przynależności do „patriotycznej elity”.

I tu moim zdaniem, - mimo tak grubych afer, jak: „Afera Misiewicza”; „Dziunie Glapińskiego”; „Afera majątku państwa Morawieckich; „Afera GetBack”; „Nagrody dla rządu premier Szydło”; „Afera PFN”; „Zamachy na Konstytucję”; „Taśmy prawdy Kaczyńskiego”; „Afera Banasia”; „Afera Kuchciński Air”; „Afera hejterrów Ministerstwa Sprawiedliwości”; „Afera list poparcia do nowej KRS” i tak dalej, - leży tajemnica wciąż wysokich notowań obecnie rządzącej partii, popieranej w znakomitej większości przez prostych ludzi nabranych przez Kaczyńskiego na stary komunistyczny trick społecznego awansu. Partii popieranej przez lud pisowski kompletnie bezkrytycznie, w obawie, że ewentualna przegrana Prawa i Sprawiedliwości oznaczałaby utratę ich nieuprawnionego statusu „lepszych Polaków”, a dla wielu utratę dostępu do konfitur.

Słowem, perfidny Jarosław Kaczyński z premedytacją zagrał na instrumencie drzemiących w prostych ludziach prymitywnych instynktów oraz kompleksach szarych obywateli, którzy podświadomie są niechętni inteligencji. Zaś w tej perfidnej grze pomógł mu Jacek Kurski, który z telewizji publicznej zrobił szczujnię na wszystkich inaczej od pisowców myślących, - a wszystko podlał sosem subkultury disco polo, której twarzą zrobiono uwielbianego przez szarych obywateli Zenka Martyniuka - vide: https://www.youtube.com/watch?v=MEnQc9n_z9c . Tak. Tak. Pan Prezes zrobił z Polski okaleczone kulturowo państwo intelektualnie antyestetyczne, z którego śmieje się cała Europa i połowa Świata.

I tak, ani się nie obejrzeliśmy, jak znów wróciliśmy do Polski Ludowej. Bo proszę zwrócić uwagę, że w obecnej retoryce Prawa i Sprawiedliwości coraz częściej padają słowa „lud”; „ludowy”; „dla ludu”; „z ludem”…

Powiem więcej.  Propaganda sukcesu była zawsze, ale na to, co Polakom serwuje obecnie PiS nie odważyli się, ani propagandyści Gomułki, ani doktrynerzy Gierka. Bo komuniści przynajmniej stwarzali pozory przyzwoitości i przekupywali Polaków kiełbasą wyborczą, - zaś Kaczyński poszedł dalej i skusił ludzi przedwyborczym rozdawnictwem pieniędzy, a to „przekupstwo” sprawiło, że dostający żywą gotówkę do ręki lud pisowski zatracił zdolność racjonalnego postrzegania rzeczywistości.

A Jarosław Kaczyński założył, że ci nabrani przez niego szeregowi obywatele myśleć ani nie muszą, ani nie chcą, a często po prostu nie potrafią. Że im potrzebne są złudzenia, wrażenia, hasła i mity, że współrządzą krajem, że są moralnie czyści, że tylko oni wiedzą, co jest dobre dla Polski, - i, że to oni pójdą do nieba, a gorsza reszta do piekła. Dlatego Pan prezes swoich miłośników systematycznie dopieszcza, kokietuje, schlebia im, stawia wyżej od o reszty społeczeństwa nadając im status narodowych elit patriotycznych.

Skąd to wiem?

Odpowiadam. Z lektury kilkudziesięciu tysięcy komentarzy dodanych w ostatnich latach do moich notek przez zaślepionych politycznie pisowców nienawidzących podświadomie inteligencji, na którą w razie potrzeby trzeba będzie nasłać górników, - jak mówił niedawno pan Prezes ustami pana Prezydenta.

Ale to nie jest wina tych prostych pisowców, lecz człowieka, który ich na inteligencję poszczuł. I tego właśnie  Jarosławowi Kaczyńskiemu nie wybaczę, gdyż jak się okazało nie tylko komuniści myśleli, że inteligencję można ignorować.

Tak. Tak. W powietrzu wisi coraz bardziej nieprzyjemny zapach dyktatury proletariatu.

I dlatego mi nie po drodze z PiS-em, bo wiem, że państwo skazane na egzystencję bez inteligencji nie ma przed sobą przyszłości.

UWAGA!  Z góry zapowiadam, że komentarze hejterskie, insynuacyjne, wulgarne i niedorzeczne, - będę kwitował milczeniem, bądź przemiennie frazami: "Następny, proszę!"  lub  "Srali muszki do pietruszki, idzie wiosna, będzie lepiej trawka rosła"

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka