echo24 echo24
1082
BLOG

Jak niechcący sprawiłem, że Jarosław Kaczyński przerwał żałobę po bliźniaczym bracie Lechu

echo24 echo24 PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 79

Motto: Są teksty, które należy powtarzać wielokrotnie, bo zależnie od zmieniającej się sytuacji politycznej nabierają coraz to nowych znaczeń (Krzysztof Pasierbiewicz)

Strasznie ponuro się zrobiło w polskiej polityce przed majowymi wyborami prezydenckimi, więc postanowiłem napisać coś zabawnego, wszakże ze złowróżbną puentą dla PiS-u.

A teraz do rzeczy.

Opowiem Państwu tedy, jak spowodowałem niechcący, że Elżbieta Jakubiak, Joanna Kluzik-Rostkowska, Paweł Poncyliusz i Marek Migalski popadli w niełaskę Jarosława Kaczyńskiego, bo go przy moim niezamierzonym udziale wpuścili w maliny.

Otóż pod koniec kampanii prezydenckiej 2010, w której walczyli ze sobą o prezydenturę Jarosław Kaczyński i Bronisław Komorowski, w czasie kiedy krytykując zawzięcie Platformę Obywatelską siłą rzeczy  sprzyjałem PiS-owi, - słuchając muzyki na YouTube natrafiłem na kultowy song Johna Lennona „All we are saying is give peace a chance” - vide: https://www.youtube.com/watch?v=C3_0GqPvr4U .

I wtedy wpadł mi do głowy pomysł, że przecież angielskie „peace” czyta się „pis”. Więc  wklepałem „na rybkę” do Google hasło „Sztab wyborczy Jarosława Kaczyńskiego”. I ku mojemu zdumieniu wyskoczył mi adres e-mailowy ówczesnego „Sztabu Wyborczego Kandydata na Urząd Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Jarosława Kaczyńskiego”, któremu wtedy przewodzili Joanna Kluzik – Rostkowska i Paweł Poncyliusz.

Napisałem tedy do nich e-mail, że przyszedł mi do głowy pomysł by jacyś młodzi pisowcy przebrali się kolorowo za „dzieci kwiaty” i wykorzystali nośny song Lennona w przedwyborczym happeningu pod hasłem „All we are saying is give peace (PIS) a chance”.

Za trzy dni dostałem ze sztabu Jarosława Kaczyńskiego e-mailowe podziękowanie za mój pomysł z pełną dumy informacją od sztabowców, że: „został on wykorzystany przed niedzielną debatą Kaczyński vs. Komorowski, a zorganizowany przez nich happening przebił się w mediach zagranicznych”.

Niestety nie przyszło mi wtedy do głowy, że oni ten wesoły wyborczy happening, w którym wziął udział (Sic!) sam kandydat Jarosław Kaczyński, który na tę okazję przerwał żałobę po swym bliźniaczym bracie w niecały rok po katastrofie smoleńskiej, - zechcą urządzić i odegrać własnymi siłami, bez pomocy stosownych fachowców. W efekcie Poncyliusz z Migalskim i podrygującą pokracznie Elżbietą Jakubiak fałszując niemiłosiernie i rzępoląc na rozstrojonej gitarze „wyśpiewali” przed telewizyjnymi kamerami łatwe do obśmiania widowisko, z którego migawki pokazały w wiadomościach nawet BBC i CNN.

Kto nie wierzy, może sprawdzić na portalu wPolitycevide: https://wpolityce.pl/polityka/195035-prowokacja-wymierzona-w-jaroslawa-kaczynskiego-czyli-jak-to-naprawde-bylo-z-give-pis-a-chance-w-roku-2010 .

A czujny "FAKT" również o tym napisał publikując liczne zdjęcia – vide: https://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/migalski-jakubiak-i-poncyliusz-to-hipisi/9v5php6#slajd-5 

Kończąc pragnę zauważyć, że majowe wybory prezydenckie nazywane „pocztyliadą” PiS postanowiło zorganizować również własnymi siłami pod wodzą Jacka Sasina, - więc pozwolę sobie zaryzykować tezę, iż skutek tych wyborów będzie dla PiS-u identyczny, jak happening opisany w niniejszej notce.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki i niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

Post Scriptum
Tym razem komentatorów pisowskich nie ma, gdyż są w szoku, jak się dowiedzieli, jak to było naprawdę z tą żałobą Jarosława Kaczyńskiego po bracie Lechu,  - a przy okazji wyszło na jaw, że dla politycznej kariery pan Prezes wszystko zrobi, z przerwaniem żałoby po bracie Lechu i uczestnictwie w wesołym happeningu w niecały rok po katastrofie smoleńskiej włącznie, - żeby potem znowu płakać po Lechu na 96-ciu miesięcznicach smoleńskich wespół z "ludem pisowskim". Tak. Tak. Taki jest pan Prezes, który w czasie smoleńskich miesięcznic stworzył obłudną „religię pisowską” opartą na "dialektyce bólu i rozkoszy". I trzeba przyznać, że utalentowany politycznie reżyser miesięcznic smoleńskich „szaman” Jarosław Kaczyński, grając na instrumencie rzeczonej dialektyki potrafił tak kuglować emocjami „ludu pisowskiego”, by jego kilkuletnie biczowanie z czasem przestało być dla niego narzędziem tortury przechodząc stopniowo w stan swoiście masochistycznej ekstazy. I udało mu się, bo to wtedy zrodziła się trwająca do dnia dzisiejszego irracjonalnie ślepa wiara „ludu pisowskiego” w mit, że wszystko, co robi Jarosław Kaczyński jest dobre dla Polski, - wyartykułowany pamiętnym hasłem: „Ja-ro-sław! Pol-skę zbaw!


Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka