Naród w T-shirtach i adidasach, oni z długą bronią, na razie gładkolufową
Naród w T-shirtach i adidasach, oni z długą bronią, na razie gładkolufową
echo24 echo24
825
BLOG

Tak było wczoraj w Krakowie. Naród w T-shirtach i adidasach, oni z długą bronią!

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 27

Notkę tę dedykuję zaślepionym politycznie "ortodoksyjnym pisowcom"  celem skłonienia ich do myślenia.

Motto:

Dyktatura to państwo, w którym wszyscy boją się jednego, a jeden wszystkich (Alberto Moravia)

Ilustracja muzyczna (dedykowana Adminom, którzy pod dywan zamietli tę notkę) - https://www.youtube.com/watch?v=ZOkhslPrNPs

Resztę dopowiedzcie sobie Państwo sami.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post Scriptum

Źle się dzieje z Rzeczpospolitą
Jak patrzę na te wszystkie draństwa, które od dłuższego czasu wyrządza Polsce partia Jarosława Kaczyńskiego, gdy widzę jak władza dojnej zmiany wyłącza kolejne hamulce w parciu do przejęcia władzy absolutnej i mono-partyjnego zarządzania Państwem, coraz częściej myślę, że chyba nawet za komuny nie było aż tak źle z Rzeczypospolitą. Tę samą opinię coraz częściej słyszę od moich znajomych.

Żeby wszystko było jasne. Komunistów nie cierpiałem każdą cząstką duszy, bo mi wykończyli ojca. Ale muszę sprawiedliwie przyznać, że czerwoni przynajmniej stwarzali pozory, że liczą się z ludźmi. Natomiast arogancja, bezczelność, hucpa, grubiaństwo i buta PiS-u sprawiają, iż coraz częściej dochodzę do wniosku, iż ta partia w pomiataniu ludźmi posuwa się znacznie dalej, niż niegdyś Polska Zjednoczona Partia Robotnicza.

PiS wygrał wybory, bo miało być lepiej i inaczej. A co mamy, każde dziecko widzi. Co tam Polska. Co tam Bóg, Honor i Ojczyzna. Co tam narodowa pamięć i dziedzictwo kultury. Co tam przyzwoitość. Co tam dług publiczny. Ważne jest tylko by wygrać kolejne wybory i utrzymać władzę.

Zdeptano polityczny obyczaj. W dążeniu do partyjnej hegemonii nie ma już poczucia wstydu. Nastało prawo dżungli. Kto silniejszy, ten lepszy. Cham chama chamem pogania. Wszystkie chwyty dozwolone. Byle rządzić! Zagarnąć jak najwięcej stanowisk! Obsadzić przyczółki i spółki skarbu państwa. Usunąć niewygodnych, choćby byli genialnymi fachowcami!

Historia zatoczyła błędne koło. Pod koniec lat siedemdziesiątych ceny poszły w górę. Dziesięć lat później naród się zbuntował. Zrodziła się Solidarność. „Upadła” komuna. Odzyskaliśmy wolność. Wywalczyliśmy sobie demokrację, za co wielu zapłaciło życiem.

A co mamy teraz? Pewien zegarmistrz światła purpurowy rezydujący przy ulicy Nowogrodzkiej zabełtał tak Polakom w głowach, iż ani się obejrzeli, gdy wrócili do modelu zarządzania Państwem prawie identycznego, jak przed czerwcem 89. Wszystko znów jak za komuny. Tylko ludzie przefarbowani i wystrój zmieniony.

Dlaczego tak jest?
Ktoś teraz może spytać, dlaczego tak się dzieje. Co takiego się stało, że do tego dochodzi?
Myślę, że odpowiedź jest prosta. Po raz kolejny oszukano ludzi. Ale tym razem jest to szachrajstwo na gigantyczną skalę, którego skutki mogą trwać latami. Już tłumaczę.

Gruba kreska Tadeusza Mazowieckiego i zablokowanie lustracji przez Adama Michnika pozostawiły komunistów u władzy de facto na kilka pokoleń. W efekcie post-komuniści przez cały czas dzierżyli i nadal dzierżą (przepraszam za ten rusycyzm, który jednak stosuję celowo) w swoich rękach decyzyjne stanowiska we wszystkich instytucja i urzędach kluczowych dla Państwa. Żadnemu z tych gagatków włos nie spadł z głowy do dnia dzisiejszego.

Żeby ludziom zamydlić oczy post-komuniści rozdzielili swoje role. Jedni schronili się pod płaszczykiem Platformy Obywatelskiej, drudzy natomiast poszli pod skrzydła partii Jarosława Kaczyńskiego. I choć stwarzano pozory, że jest inaczej, obydwie te paczki starych, wypróbowanych kolesiów harmonijnie współpracowały ze sobą przez ostatnie dwadzieścia lat tyle, że w formie sprytnie zakamuflowanej, przekazując sobie w momentach krytycznych władzę w systemie wahadłowym.

Obecnie uznano, że ludzie są już dostatecznie ogłupieni, by im wmówić, że tylko PiS może zbawić Polskę biorąc w swoje ręce Polskę na całe dekady zarządzając znów krajem jak za najlepszych czasów komuny, która jak widać nie całkiem do końca upadła, a przyczaiła się tylko czekając na lepsze czasy, które właśnie dla niej nadchodzą.

Partia przewodnią siłą narodu
Pod takim hasłem rządziła PZPR. Wszystko było podporządkowane jedynie słusznej linii partii. Tylko partia rządząca wiedziała wszystko najlepiej. Niech tylko przypomnę swojsko brzmiące hasła: „Przyjaźń, sojusz i współpraca z ZSRR – gwarancją bezpieczeństwa i rozwoju Polski! ”; „Polska Zjednoczona Partia Robotnicza jedyną nadzieją narodu! ”...

A cóż mamy teraz? Prawie dokładnie to samo. Od rana do wieczora propagandziści Jacka Kurskiego tłuką Rodakom do głowy, że wyłącznie PiS może im zapewnić wiekuiste szczęście i dobrobyt. Że tylko oni wiedzą, co dobre dla Polski. A reszta społeczeństwa to gorsi Polacy tworzący opozycję, którą należy niszczyć wszystkimi możliwymi sposobami.

Propaganda sukcesu
Wikipedia tak określa propagandę sukcesu towarzysza sekretarza Edwarda Gierka, cytuję:
Dla okresu rządów Edwarda Gierka charakterystyczna była propaganda sukcesu, której głównym celem było wyolbrzymianie dokonań ekipy rządzącej, oraz maskowanie niepowodzeń i porażek rządu (zwłaszcza w sferze gospodarczej). Posługiwano się frazesami o "dynamicznym rozwoju", "cudzie gospodarczym" i "budowaniu nowej Polski ...”, tyle cytatu z Wikipedii.

No i cóż ja mam jeszcze dodać? Wszystko jak kiedyś. Trzeba tylko zamienić nazwisko towarzysza sekretarza nazwiskiem Jarosława Kaczyńskiego, żeby się przekonać, iż nie ma praktycznie żadnej różnicy pomiędzy Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą, a Prawem i Sprawiedliwością.

No może z jednym wyjątkiem. Premier Morawiecki w ciągu pięciu lat zadłużył Polskę wielokrotnie bardziej, niż Towarzysz Gierek w ciągu pełnej dekady. I jeszcze jedno. Tamten dług nam częściowo umorzono, a ten będziemy spłacać my, nasze dzieci, wnuki, prawnuki... i nigdy nie wyjdziemy z tego, w co nas wpuścił ten fantasmagoryczny Pinokio. 

Chleba i igrzysk
W czasach gomułkowsko-gierkowskich, żeby dać ludziom poczucie luksusu, od czasu do czasu rzucano na rynek banany, zwiększano deputat węglowy, bądź przyznawano talon na syrenkę. Ale te „luksusy” miały za zadanie zobowiązywać ludzi do podświadomej wdzięczności dla władzy.

Dzisiaj, banany zastąpiono rozdawniczą polityką społeczną i wdzięczny naród głosuje jak trzeba. Lecz ludzie jeszcze nie wiedzą, że chcąc spłacić zaciągnięty kredyt, już niedługo, będą musieli przyjąć każdy postawiony im warunek.

Ale nawet komuniści nie zdołali tak zdemoralizować i ogłupić ludzi, gdyż nie zdążyli zniszczyć rodzimej kultury, co niestety w całej rozciągłości udaje się premierowi Glińskiemu, gdyż największym jego osiągnięciem jest obniżenie poprzeczki intelektualnej oraz kulturowego smaku Polaków do poziomu ligi okręgowej, jak nie gorzej.

Cenzura
W czasach reżimowych cenzurą zajmowała się instytucja państwowa o nazwie „Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk” z siedzibą przy ulicy Mysiej. Pracujący tam cenzorzy badali wszelkie formy przekazu informacji z punktu widzenia ich zgodności z aktualną polityką rządzącej partii. Oni ustalali, co wolno, a czego nie wolno mówić, pisać i słuchać.

Dzisiaj ludzie Kaczyńskiego krzyczą, że cenzury już nie ma. Otóż, nic bardziej pokrętnie kłamliwego. Bo cenzura jest nadal i to głębsza niż kiedyś, tyle, że działa pod zmienioną nazwą. Dzisiaj cenzurę zastąpiono „terrorem prawicowej poprawności politycznej”.

Kiedyś cenzorów było wielu. Dziś jest tylko jeden. Ten generalissimus nowej generacji urzęduje na ulicy Nowogrodzkiej. To on, przy pomocy zaprzedanych mu propagandystów ustala, co należy mówić, czego i kogo słuchać, kto jest dobry, a kto zły, gdzie należy bywać, a gdzie nie wolno pod żadnym pozorem, co jest słuszne, a co głupie, co jest powodem do dumy, a co jest obciachem, kogo popierać, a kogo wykluczać. Sprzeciwisz się temu to jesteś „niepoprawny politycznie”. Więc ludzie się boją.

A więc znowu to samo, co w czasie komuny, tyle, że czerwoni byli mimo wszystko mniej wyrafinowani i pokrętni.

Demonstracja siły
W okresie gierkowskim, gdy naród się burzył przeciwko rządowi, Polska Zjednoczona Partia Robotnicza wyprowadzała na ulice ZOMO (Zmotoryzowane Oddziały Milicji Obywatelskiej). Poza przypadkami drastycznymi, na ogół kończyło się to postraszeniem ludzi, rzuceniem kilku petard, puszek z gazem łzawiącym i ścieżkami zdrowia. Komuniści starali się nie zamykać ludzi, bo się bali opinii publicznej.

Dzisiaj minister sprawiedliwości jest już pewny swojej bezkarności. Bo jakże inaczej nazwać uliczne łapanki i aresztowania Bogu ducha winnych ludzi jedynie za to, że się ośmielili rozwinąć nieprzychylny rządowi Kaczyńskiego transparent.

Tak. Tak. Pod rządami Kaczyńskiego jakość demokracji zdewaluowała się doszczętnie. Zastrasza się ludzi, zaś w obronie władzy na razie straszy się ludzi bronią gładko lufową – patrz zdjęcie tytułowe, a także fotografia pod notką.

Źle to wróży na przyszłość!

Post Post Scriptum

Niezwyczajnie mała ilość hejterskich komentarzy autorstwa "ortodoksyjnych pisowców" to świadectwo, że w końcu do ich zakutych czerepów rubasznych coś z wolna zaczyna docierać, - co jest zielonym światełkiem w tunelu ciemnej strony mocy ponurych rządów watahy Jarosława Kaczyńskiego.


Zobacz galerię zdjęć:

Nic tylko się pochlastać!
Nic tylko się pochlastać! Wzorem Białorusinek, tylko polskie kobiety mogą rzucić na kolana despotę Kaczyńskiego
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (27)

Inne tematy w dziale Polityka