Rok 1960. Nasz klasowy rzeźbiarz Swałtek spisywany przez reżimową milicję za krzewienie pornografii w terenie publicznym. Fot. Janusz Czajkowski.
Rok 1960. Nasz klasowy rzeźbiarz Swałtek spisywany przez reżimową milicję za krzewienie pornografii w terenie publicznym. Fot. Janusz Czajkowski.
echo24 echo24
467
BLOG

Źródło inspiracji ministra elekta Czarnka w sprawie walki z „demoralizacją na ulicy”

echo24 echo24 Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 23

Portal internetowy Rzeczpospolita – vide: https://www.rp.pl/Polityka/200619736-Nie-wolno-demoralizowac-na-ulicy-Czarnek-tlumaczy-swe-slowa-o-LGBT.html informuje:

NIE WOLNO DEMORALIZOWAĆ NA ULICY". Czarnek tłumaczy swe słowa o LGBT. - Kiedy na ulicę wychodzi człowiek z widocznymi narządami płciowymi i wychodzi normalny człowiekiem z dzieckiem, który idzie na spacer i to widzi, to mamy to nazywać równością? Przecież to jest demoralizacja w biały dzień - powiedział poseł PiS Przemysław Czarnek, odnosząc się w Onecie do swych wcześniejszych słów, by skończyć ze słuchaniem "o tych obrzydlistwach LGBT"..."

Mój komentarz:

Pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku przyjęto mnie w poczet uczniów elitarnej szkoły średniej nazywanej „Trzecim Zakładem im. Jana Kochanowskiego w Krakowie ”. Piszę „zakładem ”, gdyż słowo „liceum ” było zakazane, a nazwa „zakład” była zastrzeżona dla naszej elitarnej szkoły męskiej o delikatnie mówiąc kagańcowym drylu wychowawczym opartym o terrorystyczny kodeks rozlicznych zakazów, nakazów, kar oraz restrykcji.

Nasza szkoła miała wspólny podworzec z „Siódmym zakładem żeńskim im Zofii Nałkowskiej ”. Podworzec ten był przedzielony wysokim płotem, celem uniemożliwienia kontaktów uczennic z uczniami, a legendarny profesor Pietras miał specjalny notes, w którym zapisywał, kto na dużej pauzie rozmawia z dziewczynami przez dziury w parkanie, za co groziły poważne dyscyplinarne konsekwencje.

W naszym katorżniczym zakładzie słowo „koedukacja ” miało wzbudzać w uczniach, jeśli nie obrzydzenie to w najlepszym razie politowanie.

Z tej drakońskiej sztuby omal nie wyleciałem z hukiem za, Sic! „publiczne demonstrowanie pornografii  ”. Już śpieszę z wyjaśnieniem, o co poszło.

Pod koniec listopada roku 1960 w Krakowie spadły pierwsze śniegi i wracając ze szkoły wpadliśmy z kolegami na pomysł by w Parku Krakowskim miast bałwana ulepić posąg Wenus z Milo. Rzeźbił wybitnie uzdolniony artystycznie kolega o nazwisku Swałtek, a reszta dostarczała śnieg sprawdzając proporcje rodzącego się arcydzieła.

Narodzinom boskiej Wenus przyglądał się bacznie nieznany jegomość, jak się miało okazać dzielnicowy kapuś, który do dzisiaj nie wiem, jak to zdołał zrobić, bo przecież wtedy nie było komórek, dał cynk na milicję, a dowódca przybyłego na sygnale patrolu Milicji Obywatelskiej w związku z wykroczeniem, jak to nazwał w notatce służbowej „siania pornografii w terenie publicznym ” spisał wszystkich na miejscu, po czym zapuszkowano nas do gazika i na sygnale przewieziono do szkoły.

W kancelarii dyrektora odbyło się w trybie doraźnym przesłuchanie obwinionych i jako krzewiących zgorszenie bezwstydnych deprawatorów zawieszono nas w prawach uczniowskich.

Wtedy po raz pierwszy zrozumiałem, co to znaczy surowa władza dbająca o zdrowie moralne obywateli. Bo już wtedy, kiedy reżimowy milicjant stawiał w parku na baczność grupę uczniów za to, że ulepili ze śniegu posąg boskiej Wenus, a na lekcjach musiałem wysłuchiwać, co wówczas bajdurzył Gomułka i jego zadziwiająco liczni poplecznicy, - po raz pierwszy zrozumiałem, co to znaczy władza autorytarna.

I co?

Od tamtego czasu minęło ponad 60 lat, a ja wysłuchując tego, co wygaduje przyszły minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, a także mając na świeżo w pamięci jak się wydzierali o nieludzkiej ideologii LGBT na wiecach przedwyborczych walczący o reelekcję Andrzej Duda i zabiegający o dyktaturę proletariatu Jarosław Kaczyński, a także tego, co wykrzykiwał z ambony metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski o „tęczowej zarazie ”, - z przerażeniem konstatuję, że pan Przemysław Czarnek i jego pryncypał Jarosław są na najlepszej drodze ku zawróceniu Polski do ponurego czasu PRL-u przełomu lat 50./60 ubiegłego wieku, jak nie gorzej, - gdyż ciarki po plecach chodzą jak się słucha, co zapowiada minister sprawiedliwości Ziobro i jego "bolszewicy polskiej prawicy" Kanthak, Ozdoba i Kaleta.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

UWAGA! Wiadomość z ostatniej chwili!

Portal internetowy Salon24 news - vide: https://www.salon24.pl/newsroom/1080217,studenci-uw-rozwineli-teczowa-flage-i-krzyczeli-andrzej-duda-ma-krew-na-rekach informuje:

"Prezydent Andrzej Duda wziął udział w inauguracji roku akademickiego na Uniwersytecie Warszawskim. Studenci zgromadzeni przed budynkiem uniwersytetu na widok głowy państwa rozwinęli wielką tęczową flagę i zaczęli skandować "Andrzej Duda ma krew na rękach", "Precz z homofobem Andrzejem Dudą". Osoby, które przemawiały podczas protestu, zarzucały nietolerancję i dyskryminację ze względu na orientację seksualną prezydentowi Dudzie oraz Przemysłowi Czarnkowi, który obejmie resort edukacji i szkolnictwa wyższego. Zgromadzeni mieli ze sobą tęczowe flagi i wznosili okrzyki, m.in. "solidarność naszą siłą", "UW wolne od homofobii", "uniwersytet wolny od faszyzmu", "miłość - nie nienawiść", "uniwersytet wolny od dyskryminacji", "prawa człowieka to nie ideologia"..."

Mam tedy prośbę do Administratorów S24 by, jeśli są honorowi, - nie zamiatali mojej dzisiejszej notki pod dywan, i odmietli spod dywanu moją wczorajszą notkę pt. "Czy Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich uzna nominację P. Czarnka? " - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/1080052,czy-konferencja-rektorow-akademickich-szkol-polskich-uzna-nominacje-p-czarnka .




Zobacz galerię zdjęć:

Rok 1960. Krzewiący pornografię w terenie publicznym bezwstydni deprawatorzy, - przyłapani na gorącym uczynku. Ten z teczką po lewej to kapuś, który wezwał milicję. Fot. Janusz Czajkowski
Rok 1960. Krzewiący pornografię w terenie publicznym bezwstydni deprawatorzy, - przyłapani na gorącym uczynku. Ten z teczką po lewej to kapuś, który wezwał milicję. Fot. Janusz Czajkowski
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości