Motto I:
Ludzie zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym czasem.
Tracą zdrowie, by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie.
Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej, i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości ani przyszłości.
Żyją, jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli…
Paulo Coelho
Motto II:
Już w latach szkolnych przekonałem się, iż przesadna pracowitość jest przeciw-skuteczna, gdyż taka postawa życiowa zwykle owocuje na starość nieudacznością oraz mędliwą upierdliwością nieprzyjazną ludziom. Dlatego hołdowałem i do końca będę kultywował metodę na życie, którą na swój prywatny użytek nazywam „filozofią balangi niebojącego się jutra waganta szczęśliwego chwilą”, - co pozwoliło mi o całe tata przedłużyć duchową i mentalną młodość.
Krzysztof Pasierbiewicz
Portal internetowy Salon24 – vide: https://www.salon24.pl/newsroom/1148680,donald-tusk-idzie-na-urlop-po-tygodniu-pracy, w zakładce [POLITYKA – TUSK] informuje:
„Donald Tusk idzie na urlop po tygodniu pracy. Donald Tusk to leń? Poza licznymi pomówieniami i wypominaniem afer ze strony TVP, były premier jest przedstawiany jako osoba, która nie przepada za pracą. Teraz Tusk sam dostarcza amunicji rządowym mediom - ledwie wrócił do polskiej polityki, a już wybiera się na urlop. Donald Tusk już drugiego dnia po wystąpieniu na radzie krajowej PO zapowiedział przerwę w aktywności. Jak podkreślał, od dawna nie widział się ze swoją rodziną, a zdaje sobie sprawę, że jego kalendarz do wyborów będzie bardzo napięty…”
Mój komentarz:
Notkę poprzedziłem dwoma mottami, które teraz postaram się uzasadnić.
Z początkiem lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku przyjęto mnie w poczet uczniów elitarnej szkoły, nazywanej „Trzecim Zakładem imienia Jana Kochanowskiego w Krakowie”. Piszę „Zakładem”, gdyż słowo „liceum” było źle widziane, a nazwa „Zakład” była zastrzeżona dla naszej ekskluzywnej, męskiej szkoły średniej o nad wyraz ostrym drylu wychowawczym.
W tym kuriozalnym liceum słowo „koedukacja” miało wzbudzać w uczniach, jeśli nie obrzydzenie to w najlepszym razie politowanie, kpinę i pogardę, co na większości adeptów tej koszmarnej sztuby wywarło znamienne piętno. W szkole panował wszechobecny terror oparty o kodeks nigdy niepoliczonych nakazów, zakazów, kar oraz restrykcji. Słowem, był to model szkoły, który po upływie półwiecza, - bezwzględny egzekutor i minister szkolnictwa i edukacji w jednej osobie niejaki Przemysław Czarnek, zamierza w polskiej szkole ponownie przywrócić.
Już wtedy zauważyłem pewną niezwykle pouczającą prawidłowość.
Otóż, w naszej klasie licealnej od samego początku zaznaczył się wyraźny podział na zdecydowanie liczniejszą grupę smutnych kujonów i lizusów, oraz wielokroć szczuplejszą ilościowo ferajnę wesołych i z urodzenie inteligentnych leni i nieuków.
A jak później pokazało życie, ci pierwsi niewiele w życiu zdziałali stanowiąc narodową biomasę, zaś z grupy „czarnych owiec” wyrosła cała plejada błyskotliwych karier.
Z biegiem lat zauważyłem jeszcze inną prawidłowość.
Jak wiadomo, od każdej reguły są wyjątki. I tak, w rzeczonej grupie inteligentnych leni i nieuków był jeden kolega z Pcimia, który błyskotliwością nie grzeszył i często nam się zwierzał, iż jest tak leniwy, że sobie czasem specjalnie wstaje wcześniej rano, żeby dłużej nic nie robić.
I jak fama niesie, po gminie Pcim krąży plotka, że tenże kolega został miejscowym działaczem PiS-u, zaś obecnie jest nad wyraz doświadczonym doradcą w jakiejś radzie nadzorczej u pana Obajtka.
I tylko nie mówcie, że znów sieję defetyzm i jątrzę.
UWAGA! Przekaz niniejszej notki potwierdza także dzisiejsze historyczne wimbledońskie zakończenie legendy Rogera Federera przez niebojącego się jutra "żółtodzioba" Huberta Hurkacza.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Inne tematy w dziale Polityka