Helskie róże pomarszczone
Helskie róże pomarszczone
echo24 echo24
650
BLOG

Cudze chwalicie, swego nie znacie

echo24 echo24 Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 23

                                                                                  Dedykowane wszystkim kochającym Półwysep Helski

Pewien stary rybak z mojej ukochanej Jastarni powiedział mi kiedyś, że Pan Bóg sypiąc helską mierzeję ze złotego piasku musiał być w szampańskim humorze. I wiedział, co mówi, gdyż ta od wieków zmagająca się z morzem piaszczysta kosa ulepiona z uśpionych bałtyckich wydm porosłych garbatymi od wiatru sosnami to dla mnie najpiękniejsze miejsce na ziemi, dokąd od ponad pięćdziesięciu lat każdego roku ciągnę skądkolwiek bym był i choćbym nie wiem, co ważnego miał do załatwienia.

Genialny architekt tego osobliwego pomnika natury był, jak na Stwórcę przystało nieśpieszny, bowiem gęsim piórem wykreślane średniowieczne mapy pokazują, że dzisiejszy Półwysep Helski był niegdyś archipelagiem podłużnych wysepek, które na przestrzeni wieków morskie prądy złączyły ze sobą w dziewiczą mierzeję, gdzie osiedli helscy Kaszubi Błotni żyjący od wieków w idealnej harmonii z tamtejszą naturą.

Nielekko się żyło na tej bałtyckiej riwierze Północy, a antenaci tubylczych rodów wypływając w karmiące ich morze nigdy nie wiedzieli, czy powrócą szczęśliwie do domu. Ukochali jednak nad życie ów wykradziony Neptunowi, jak pajęcze nitka cienki i wdzierający się hen na otwarte morze skrawek lądu, którego odwiecznie bronili przed naporem sztormowych fal. Niestrudzeni tubylcy całymi latami umacniali wiklinową faszyną brzeg od strony otwartego morza, nasadzali krzewy chroniące martwe wydmy od sztormowych wichrów, z dębowych pali budowali przybrzeżne ostrogi, a ostatnimi laty przesypywali piach z zatoki na od-morską stronę.

Więc, żeby im ten znojny żywot, choć trochę umilić, mieszkająca u nasady mierzei Matka Boska Swarzewska utkała im na rybackich krosnach ciągnące się kilometrami wzdłuż Półwyspu bajecznie kolorowe kobierce z dzikich róż od wiatru „pomarszczonych”, a owe „helskie arrasy” przydały mierzei niepowtarzalnego piękna, którego słowami opisać nie sposób.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post Scriptum

Skasowałem wczorajszą notkę, gdyż uznałem, że krytykując ciągle Jarosława Kaczyńskiego i jego partię, póki co rzucam grochem o ścianę, a co gorsze staję się monotematyczny, czego bloger winien się jak ognia wystrzegać. Zaś moja blogerska intuicja oraz lektura komentarzy podpowiedziały mi, że Polacy chcą na jakiś czas odpocząć od polityki, która sięgnęła nie tylko bruku, lecz zeszła już do kanałów ściekowych.

Zaczęło się lato, więc nie chcę ludziom psuć wakacji, na które z takim utęsknieniem czekali.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i samych słonecznych dni Państwu życzę.


Zobacz galerię zdjęć:

Obraz pędzla Antoniego Wawrzyniaka - "Czarna Madonna" czywająca nad helską Jastarnią
Obraz pędzla Antoniego Wawrzyniaka - "Czarna Madonna" czywająca nad helską Jastarnią
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości