echo24 echo24
616
BLOG

Nienawiść wrosła w nasze polskie dusze!

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 30
Wojna polsko polska

Dziś w Moskwie na Placu Czerwonym Putin celebruje „Dzień Zwycięstwa”, - wraz ze swoim zbałamuconym narodem.

Zastanawiając się, co w tym ponurym dniu państwu napisać doszedłem do wniosku, że przypomnę Wam pewne autentyczne wydarzenie, które na Salonie24 opisałem przed dziesięciu laty, - a na końcu notki wyjaśnię, dlaczego dokonałem takiego właśnie wyboru.

Pewnego dnia roku 2012, wpadłem zwyczajowo do kultowego baru kawowego „RIO” w Królewskim Mieście Krakowie, gdzie codziennie o tej samej porze zbiera się ta sama od lat podwawelska śmietanka, aktualnie w wieku, by się nie narazić paniom przez grzeczność powiem sześćdziesiąt plus. Kawę pija się tam przy barowych kontuarach z wysokimi stołkami, na których nie sposób usiedzieć, więc wszyscy rozmawiają na stojąco.

Niegdyś, starzy bywalcy baru kawowego RIO pili kawę razem, jak w rodzinie. Jednakże trwająca od kilkudziesięciu lat wojna polsko polska zniweczyła tę harmonię i towarzystwo podzieliło się na frakcje: „udecko-platformerską”, „eseldowsko-ubecką” i „pisowsko-narodową”, - które piją teraz kawę przy oddzielnych ladach.

Jak zwykle o 13-tej zaczęli się schodzić odwieczni bywalcy, a obok mnie przystanął pewien krakowski artysta, z którym pogadałem chwilę o tym, co słychać w teatrach.

W trakcie naszej rozmowy kątem oka zoczyłem, że przy ladzie „pisowsko-narodowej” w charakterystycznych pilotkach bojowych na głowach rozkładają się dwie moje wieloletnie przyjaciółki - nad wyraz zapalczywe, bogoojczyźniane bojowniczki walecznych szwadronów Ojca Dyrektora. Pokiwałem im radośnie, bo je znam od dziecka i krzyknąłem przez ramię, że za chwilę do nich podejdę.

W międzyczasie zostały obsadzone lady „platformersko-eseldowsko-ubeckie”, gdzie w towarzystwie kilku wyfiokowanych w drogie ciuchy i szpanujących najnowszymi zdobyczami chirurgii plastycznej pań profesorowych, mecenasowych, dyrektorowych, prezesowych i innych owych, - zauważyłem mojego licealnego kolegę, obecnie szanowanego lekarza, któremu również pokiwałem przyjaźnie.

Artysta się gdzieś śpieszył, więc podszedłem do moich przyjaciółek z opcji „pisowsko-narodowej”. Zmroziły mnie jednak ich lodowato wzgardliwe spojrzenia, a gdy zapytałem, co się stało, po chwili źle wróżącej ciszy jedna z nich spurpurowiała jak indor i prychnęła z furią: Człowieku! Jak ty, chłopak z dobrego domu, możesz pić kawę razem z tym wrednym peowcem, pożal się Boże artystą, który dałby się porąbać za Tuska!!! A druga mnie ofuknęła, że mój ojciec akowiec z pewnością teraz się przewraca w grobie. Wyczułem, że nie żartują, gorzej, że powiewa od nich, że tak powiem, pogardliwie nienawistnym chłodem. Wykręciłem się tedy, że muszę iść do samochodu, bo mi wlepią mandat.

Kiedy wyszedłem z kawiarni dobiegło mnie wołanie kolegi lekarza, a gdy się wreszcie dotoczył, zadyszany, z rozzłoszczoną miną wypalił: Krzysiek! Miałem cię za inteligentnego faceta! Z kim ty się człowieku zadajesz! Przecież te babska to kompletnie nawiedzone pisówy, które za Kaczora utopiłyby cię w łyżce wody! Czy ty chłopie nie ogarniasz, że jak oni wrócą do władzy to mamy wszyscy do imentu przerąbane?! Wstydź się stary! Ty! Pracownik naukowy gadasz z radiomaryjnymi babonami! Nie dał mi dojść do słowa, aż mu żyły wylazły na skroniach. I znowu wyczułem, że kolega nie żartuje, - i wykręciłem się umówionym spotkaniem.

Gdy zadowolony, że mi się wreszcie udało uwolnić od zakręconego peowskiego oszołoma znikałem za rogiem, zaszedł mnie od tyłu były ubek, który też pił kawę w RIO, niegdyś bramkarz z krakowskich Jaszczurów, który w czasie komuny handlował dolarami i donosił na kolegów, a obecnie jest prezesem jakiejś ważnej spółki. Zasapany i wyraźnie rozjuszony wygarnął mi na odlew: Myślałem ku*wa że pan jesteś uczonym człowiekiem. Czy się panu za przeproszeniem w głowie popieprzyło?! Widziałem w kim żeś pan rozmawiał! Czy pan nie rozumie, że z tą pisowsko-peowską hołotą nie wolno się zadawać, bo to same mendy i złodzieje! Aż go zadławiło ze wzburzenia. Więc się znów wykręciłem, tym razem umówionym obiadem.

Po powrocie do domu też nie było lekko. Bo po południu zadzwoniła jedna ze spotkanych w RIO przyjaciółek i przez pół godziny mnie beształa, jak ja mogłem rozmawiać z tymi bandziorami Tuska, którzy nam zabili prezydenta pod Smoleńskiem. A wieczorem dobił mnie telefon kolegi lekarza, który prawie godzinę nawijał, że krakowskie elity się za mnie wstydzą, bo wszyscy widzieli  jak stałem w RIO z tymi parszywymi pisiorami, którzy tylko patrzą, żeby się znów do koryta dorwać. Długo nie mogłem usnąć ogarnięty lękiem, że zaraz zadzwoni ubek…

Tyle opowieści.

I co było dalej?

Otóż, od czasu tamtego wydarzenia nic się nie zmieniło, poza tym, że PiS przejął władzę, a skłóceni z przyczyn ideologicznych Polacy jeszcze bardziej się wzajemnie nienawidzą.

A Putin tylko ręce zaciera.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

@ALL

Uprzejmie informuję, że celem zachowania higieny dyskusji, niezwiązane z tematem hejterskie i niedorzeczne komentarze autorstwa pisowskich ortodoksów odgrywających się na autorze notki za jego krytykę PiS-u, - będę kasował bez podania przyczyn.

Słowem, - będę odpowiadał wyłącznie na związane z tematem notki komentarze poważne i merytoryczne.

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka