W bokserskiej walce przedwyborczej Kaczyński – Tusk, po raz pierwszy pan Prezes wylądował na deskach w dniu 4 czerwca, o czym pisałem w notce zatytułowanej „Pierwsze liczenie PiS-u ”, - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/1305831,pierwsze-liczenie-pis-u , w której pisałem, cytuję:
„Wczoraj wydarzyło się coś, co zmieniło Polskę i Polaków. Tak wielkiej i spontanicznej manifestacji nie było w Polsce nigdy od czasu pamiętnego czerwca 89. Od dzisiaj, już nie będzie tak jak było dotąd pod rządami PiS-u. I co tu dużo mówić. W dniu 4 czerwca 2023 w Polsce skończyło się "Prawo i Sprawiedliwość. To był nokaut. PiS na deskach. Kaczyński na deskach. Zaś Polacy się wczoraj upewnili, że jednak można się wyzwolić spod autorytarnego, pisowskiego buta…”, - koniec cytatu.
Dziś prezes PiS po raz drugi padł na deski.
Dlaczego tak sądzę?
Bo właśnie obejrzałem wystąpienie Tuska we Wrocławiu, a zaraz potem wystąpienie Kaczyńskiego w Bogatyni.
Pytacie Państwo, na czym konkretnie polegał dzisiejszy nokaut Prezesa?
Już wyjaśniam.
Już w pierwszych minutach Tusk zadał Kaczyńskiemu cios nokautujący, gdyż zaczął wystąpienie od oświadczenia wielotysięcznemu tłumowi, że w kluczowo ważnym dla Polski, Europy i Świata momencie, kiedy w nuklearnej Rosji wybuchła wojna domowa, Kaczyński zamiast się skupić na pilnych i nadrzędnie ważnych działaniach partii rządzącej zapewniających bezpieczeństwo Polski i Polaków, - Jarosław Kaczyński, jak gdyby nic ważniejszego się nie wydarzyło, jako szef partii rządzącej nie podjął żadnych kroków wyższej konieczności i wyraźnie zaspany udzielał rano wywiadu, w którym ani jednym słowem nie wspomniał o tym, co się dzisiaj stało w Rosji, a prawie cały wywiad poświęcił tłumaczeniu, że wszedł do rządu li tylko i wyłącznie w tym celu, żeby zapewnić swojej partii zwycięstwo wyborcze.
O tłumach we Wrocławiu i garstce w Bogatyni nie będę się rozwodził, bo jaki jest koń każdy widział.
Ci, którzy oglądali te dwa wystąpienia z pewnością przyznają mi rację. W chwili, kiedy nie było wiadomo, co się stało w nuklearnej Rosji, zamiast postawić na nogi sztab anty-kryzysowy, praktycznie cały rząd z premierem na czele i partia rządząca, w celach czysto propagandowych pojechali do Bogatyni (patrz zdjęcie pod notką), by dyskredytować Unię Europejską, - zostawiając nasze państwo na pastwę losu.
Reasumując powiem, że niezależnie od tego, jak się potoczą sprawy w Rosji, Jarosław Kaczyński dziś pokazał, że nie zależy mu na bezpieczeństwie Polaków, lecz wyłącznie na wygraniu wyborów przez jego autorytarną partię. Dziś pan Prezes zaspał w krytycznie ważnym dla naszego państwa momencie, czym się skompromitował i utracił zaufanie milionów Polaków, - i PiS już tego nigdy nie odkręci!
Tusk nie jest z mojej bajki, o czym napisałem za rządów PO kilkaset krytycznych notek. Lecz w dniu dzisiejszym Kaczyński nie dorósł Tuskowi nawet do kostek!
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Inne tematy w dziale Polityka