Ilustracja muzyczna: https://www.youtube.com/watch?v=OngKknBLydc
A teraz do rzeczy.
Od pierwszej minuty programu wrzeszczy! Podskakuje i wierci się na krześle. Beszta wszystkich zebranych w studio! Pieni się! Obraża kobiety! Bezustannie przerywa wszystkim dyskutującym! Macha rękami! Przewraca szklanki! Nie reaguje na wielokrotne upomnienia prowadzącego program!
Ten pożal się Boże minister w rządzie Morawieckiego, przychodząc do programu red. Piaseckiego najwyraźniej zapomniał, że nie jest w TVP Info, - i wzorem pisowskich polityków może na chama przerywać wówczas, jeśli interlokutor mówi coś, co nie pasuje wytycznym z Nowogrodzkiej. Że może stosować takie metody jak, przerywanie i powtarzanie w koło Macieju: "Pani/Pan kłamie!". I nie są ważne żadne fakty, ani konkretne dane - ważnym jest, by bezustannie przerwać wypowiedzi interlokutorów, robić wrzutki nie związane z tematem dyskusji, bądź na zasadzie: "a w Ameryce biją Murzynów", - próbować zdeprecjonować powagę argumentów wypowiadanych przez polemistów.
Czegoś takiego nigdy nie widziałem w żadnym programie publicystycznym! Buta w najpaskudniejszej postaci!
Nazywa się Błażej Poboży. Jest wiceministrem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w rządzie Morawieckiego.
Kończąc program, redaktor Piasecki przeprasza telewidzów za jego zachowanie i to, co się działo w studio podczas programu!
Nie wierzycie Państwo?
To obejrzyjcie dziś wieczorem w TVN24 powtórkę, albo relację filmową na stronie internetowej "Kawa na ławę TVN24 GO".
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Post Scriptum
Lektura komentarzy skłania mnie do jej podsumowania w aspekcie historycznym.
W czasie rządów Platformy Obywatelskiej, bezlitośnie i konsekwentnie krytykowałem Donalda Tuska, za co pisowcy mnie wręcz uwielbiali i nosili na rękach nazywając pieszczotliwie mój blog „Kawiarenką u pana Krzysztofa”. Nie przeczę, że było to miłe, ale z czasem się zorientowałem, że ówcześni wielbiciele mojego blogu błędnie uznali, że skoro krytykowałem rządy Platformy Obywatelskiej to z oczywistych względów jestem pisowcem, którym nigdy nie byłem.
Aż nadszedł rok 2015, kiedy dzięki temu, że Platforma dała ciała, - Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory prezydenckie i parlamentarne z przewagą sejmową, a ja, już w dniu zwycięstwa PiS-u ośmieliłem się napisać notkę pt. „Nowej władzy będę się przyglądał baczniej niż Platformie” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/678439,nowej-wladzy-bede-sie-przygladal-baczniej-niz-platformie , w której, jako rzetelny bloger uczciwie zadeklarowałem, że, cytuję:
„Do tej pory moja działalność blogerska sprowadzała się głównie do krytyki rządzącej Platformy Obywatelskiej. Liczę tedy na to, że nowa władza Prawa i Sprawiedliwości wypełni dziejową misję jaką jej właśnie powierzyli Polacy. I dlatego z góry zapowiadam, że tej nowej władzy będę się przyglądał jeszcze baczniej niż się przyglądałem tym, którzy właśnie ustępują i jeśli zajdzie taka potrzeba, jako rzetelny bloger będę tę nową władzę krytykował, bezlitośnie wytykał jej błędy i zawzięcie tępił wszelakie objawy partyjniactwa, demagogii, triumfalizmu, politycznego kunktatorstwa, klerykalizmu, przesadnej martyrologii, samouwielbienia, zachowawczych postaw i tak dalej - nawet, jeśli jej zwolennicy będą mi za to wylewali na głowę hektolitry pomyj. Dlaczego? Bo w tym właśnie upatruję sens uczciwego blogowania…”.
Po tej mojej deklaracji, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jak śpiewała niezapomniana Irena Kwiatkowska w Kabarecie Starszych Panów, - „prysły zmysły” kochających mnie wcześniej pisowców, - i prawie z dnia na dzień moi niegdysiejsi wielbiciele, sympatyczną „Kawiarenkę u Pana Krzysztofa” okrzyknęli „Speluną u Krzycha”, gdzie serwuje się obślizgłe zakąski. I nastąpił wysyp setek komentarzy „ortodoksyjnych pisowców” ociekających trudną do opisania wynaturzoną nienawiścią kierowaną pod moim adresem jedynie za to, że starałem się być blogerem rzetelnym i uczciwym, w których to komentarzach aż się roi od takich epitetów, jak zdrajca narodowy wbijający sztylet w plecy Jarosława Kaczyńskiego, kret i agent Platformy, Judasz piszący za srebrniki…, tych mocniejszych nie wymieniam, bo się wstydzę.
A skąd ta nienawiść? Ano stąd, że ci ślepo i bezkrytycznie miłujący partię Jarosława Kaczyńskiego „oszołomi” przestali mnie kochać między innymi, dlatego, iż obwiniają mnie za to, że moja krytyka PiS-u ściąga na mój blog komentatorów będących sympatykami ugrupowań politycznych innych niż PiS, - co oni uznają za graniczącą ze zdradą narodową hańbę dla mnie, jako autora blogu.
Więc pytam. A niby, dlaczego na moim blogu mieliby komentować wyłącznie orędownicy Prawa i Sprawiedliwości? Przecież to jakiś absurd graniczący z totalną tępotą!
Dlaczego użyłem tak mocnych słów?
Bo niestety w mediach społecznościowych, po obu stronach polskiej sceny politycznej, jest wielu blogerów grupujących na swoich blogach wyłącznie komentatorów będących bezkrytycznie zaślepionymi miłośnikami partii przed tych blogerów faworyzowanych. Zaś towarzystwa tam komentujące to „miło rozgadane bractwa wzajemnego zachwytu nad samymi sobą”.
Powiem więcej. Na takich blogach nie ma polemiki, a dialogi komentatorów to nic innego, jak rozmowy przekonanych z przekonanymi, z których nic konstruktywnego nie wynika, poza biciem przesłodzonej piany, - zaś moim zdaniem takie blogi, choć często popularne są de facto kompletnie jałowe i bezproduktywne.
I na koniec słowo do obrażonych na mnie niegdysiejszych Gości „Kawiarenki u Pana Krzysztofa”.
Kochani! Obraziliście się na mnie. Wasz wybór. Ale pamiętajcie, że nie wszystkie popularne blogi są pożyteczne, a uczciwi blogerzy wcale nie muszą być lubiani przez wszystkich.
Inne tematy w dziale Polityka