echo24 echo24
367
BLOG

„Kawalerowie zadartego podbródka”. Krótka charakterystyka gatunku

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 56
UWAGA! Wszelkie podobieństwo do opisanych zdarzeń, obrazów i osób jest przypadkowe.

Znalazłem niedawno w Internecie dwa zdjęcia, Naczelnika, a także Głowy naszego Państwa, których na tych fotkach łączy charakterystycznie zadarty podbródek, - patrz galeria fotografii.

Próbowałem tedy jakoś te zdjęcia scharakteryzować.

Pisałem, kreśliłem, pisałem na nowo i wyrzucałem do kosza pod biurkiem zmięte kartki, bo zawsze czegoś brakowało, - i coś było nie tak.

Aż, nie wiedzieć czemu, wydobyłem z pamięci opublikowany 26 sierpnia 2007 w „TYGODNIKU Przegląd ”, - vide: https://www.tygodnikprzeglad.pl/jan-widacki-psychopatologii-wladzy/ , - esej profesora Jana Widackiego zatytułowany: „Z psychopatologii władzy ”.

Ja broń Boże niczego nie sugeruję, lecz nie mogę sobie odmówić pokusy przypomnienia Państwu tej niezwyczajnie trafnej rozprawki, - cytuję za profesorem Widackim:

Zdarza się, że do władzy dorywają się szaleńcy. Czasem dziedzicząc tron, jak Neron albo Vlad Tepes (bardziej znany jako Drakula) czy Iwan Groźny. Czasem jednak władzę zdobywają w sposób demokratyczny (jak np. Adolf Hitler). Zawsze łączy ich jedno. Są owładnięci jakąś ideą i czują wewnętrzny przymus, by ją realizować.

Mają, jak pisał kiedyś nasz znakomity psychiatra Antoni Kępiński, „awersję do tego, co z tą ideą niezgodne, przede wszystkim do tych, którzy nie są jej wyznawcami. Obraz świata upraszcza się do biało-czarnego, ludzie dzielą się na »wierzących« i »niewierzących«, pierwsi są dobrzy, drudzy – źli”.

Szaleńcy u władzy zawsze mają swoich wyznawców. Wspomniany Antoni Kępiński tłumaczy to w ten sposób, że „przyjęcie danej ideologii redukuje niepewność związaną z samym faktem istnienia, z koniecznością wyboru właściwego zachowania spośród wielu możliwych”.

Im idea bardziej obłędna, tym daje prostsze wytłumaczenia skomplikowanych zjawisk społecznych. Takimi ideami były zawsze rewolucje, a na ich czele stawali zawsze ludzie o głęboko zaburzonych osobowościach.

Rewolucja i rewolucjoniści cele zwykle mają szlachetne, ale utopijne, w dodatku z reguły, nawet jeśli cel byłby (to rzadkość) realny, źle dobierają drogi dojścia do tych celów. Czynią tak, bo lekceważą naukę i zwykle są w konflikcie ze środowiskiem uczonych, do którego z reguły nie mają zaufania, głównie dlatego, że środowisko to nie podziela ich prostych sposobów na naprawę świata.

Każde niepowodzenie rządzących szaleńców daje się wytłumaczyć przez działanie wroga. Musi on być wskazany, ale najlepiej nie do końca zdefiniowany. Może to być Żyd, mason, wróg klasowy, kułak, agent albo jakiś tajemniczy układ. Im bardziej nie można go znaleźć lub choćby zidentyfikować, tym bardziej wydaje się on niebezpieczny.

To dlatego w miarę postępu rewolucji zaostrzać się miała walka klasowa.

Psychopatologia zna pojęcie osobowości paranoicznej (lub paranoidalnej). Osobnik o takich cechach osobowości charakteryzuje się nadmierną wrażliwością na niepowodzenie i odrzucenie. Ma wyraźną skłonność do długotrwałego przeżywania prawdziwych lub tylko subiektywnie przeżytych przykrości. Nie wybacza prawdziwych lub urojonych krzywd i przeżytego lekceważenia. Ale przede wszystkim jest podejrzliwy, koncentruje się na niepotwierdzonych „spiskowych” wyjaśnieniach otaczających go wydarzeń.

Osobnicy o osobowościach paranoidalnych chętnie poświęcają się idei. Łączą w grupy jej współwyznawców.

Gdy do symptomów osobowości paranoidalnej dojdą urojenia i omamy, zwłaszcza zaś takie jak urojenia prześladowcze, urojenia szczególnej misji, gdy chory słyszy głosy coś mu nakazujące albo zagrażające, gdy zaczyna widzieć szatana albo wysłanników innych ciemnych mocy, mamy już do czynienia z chorobą psychiczną zwaną paranoją lub obłędem.

Chory oczywiście jest przekonany, że jest zdrowy, i tym bardziej nienawidzi tych, którzy jego objawy dostrzegają i coś mu próbują tłumaczyć. Ponieważ są to zwykle osoby mu najbliższe, one także zostają zaliczone do wrogów, uczestników spisku, spisku coraz bardziej wszechogarniającego, coraz groźniejszego. Im ten ktoś był bliższy, tym jego urojona zdrada boleśniejsza, tym bardziej zasługująca na potępienie. To dlatego mówi się, że rewolucja zjada własne dzieci.

Człowiek o osobowości paranoidalnej dostrzega oczywiste jego zdaniem związki przyczynowe między zupełnie przypadkowymi i niezależnymi zjawiskami.

Wszystko łączy mu się w logiczną całość: to czytelne i oczywiste działania wrogów, spiski, złowieszcze układy, agenci. Więc rusza je zwalczać z coraz to większą energią i determinacją i z coraz mniejszym poczuciem rzeczywistości.

Nie uznaje dialogu, dyskusji. Nie dyskutuje, tylko walczy i tym bardziej się obraża. Na wszystkich: na przeciwników, na nie dość wiernych sojuszników, na cały świat.

Nie próbuje przekonać do swojego zdania, a już bynajmniej nie trudzi się, by wysłuchać zdania oponenta. Chce go zniszczyć, bo oponent to wróg, który na pewno chce jego zniszczyć, więc musi go w tym ubiec.

Po co zresztą słuchać oponenta? Paranoik rozumuje tak: skoro ja mam rację (a mam ją z definicji), ja chcę samego dobra, a on chce czegoś innego, to znaczy on chce zła. Do zła nie mogę dopuścić.

Mam cel wielki. Tak wielki, że musi uświęcać środki. Salus revolutiae suprema lex (dobro rewolucji najwyższym prawem), uważali zawsze wszyscy rewolucjoniści, od rewolucji francuskiej poprzez bolszewicką do moralnej.

Rządy paranoików są niebezpieczne, prowadzą do nieszczęść. Doświadczyła tego po wielokroć Europa.

Paranoja na szczytach władzy jest niebezpieczna, zaraźliwa, epidemiczna.

Jak mówi pewien znany psychiatra, paranoja w takich razach z choroby zmienia się w doktrynę.

Powie ktoś, że to wszystko, co napisałem, jest jakieś takie abstrakcyjne, ogólne. A tak. Abstrakcyjne, ogólne, bez szczegółów, a zwłaszcza przykładów. „Szczegóły w gazetach”, jak mawiał Haszek.

Mało wam? Czytajcie gazety...”, - koniec cytatu z kultowego eseju prof. Jana Widackiego.

Na koniec pragnę zaznaczyć, że w mojej dzisiejszej notce wszelkie podobieństwo do opisanych zdarzeń, obrazów i osób jest przypadkowe.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post Scriptum

Chciałbym Państwu także przypomnieć, że już w roku 2015 tak pisałem w notce pt. „Siedem przestróg dla zwycięskiej władzy ”, - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/682747,siedem-konstruktywnych-przestrog-dla-zwycieskiej-wladzy , - cytuję:

„Jako rzetelny bloger chciałbym uświadomić ślepo zapatrzonym w nową władzę, że Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory parlamentarne, a pan Andrzej Duda prezydenckie w dużej mierze dzięki szczęśliwym zbiegom okoliczności przypadkowych. Bo na dobrą sprawę Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory nie tylko, dlatego, że na to pracowało, lecz głównie dzięki temu, że w końcówce ośmioletniej kadencji Platformie Obywatelskiej odbiła szajba i zaczęła wstawiać tak dziadowskie wolty, że część jej wyborców tym razem na nich nie zagłosowała. I powiedzmy sobie także szczerze, że pan prezydent Andrzej Duda za grzyba nie zostałby prezydentem, gdyby się tak szczęśliwie nie złożyło, że w drugiej turze o jego zwycięstwie zdecydowały głosy sympatyków Kukiza, który ukradł Komorowskiemu elektorat ludzi młodych, którzy przenieśli swe głosy na Dudę. Słowem mecz o Polskę dopiero się zaczął, a Prawu i Sprawiedliwości daleko jeszcze do poziomu Champions League, a na domiar złego rozbrykała nam się trochę ta nowa władza.

I dlatego właśnie obserwując pierwsze tygodnie poczynań zwycięzców postanowiłem opublikować pół żartem, acz ze wskazaniem na serio siedem konstruktywnych przestróg dla koalicji: „Prawo i Sprawiedliwość - Solidarna Polska - Polska Razem”.

Po pierwsze – rano, wieczór, we dnie w nocy odmawiaj paciorek, by ci palma nie odbiła, - vide: Gwiazdorskie szeptanki i gombrowiczowskie miny strojone do kamer przez chichotliwy tercet egzotyczny w składzie „ upiorny Terlecki – naburmuszony Kaczyński – wiecznie uśmiechnięty Błaszczak”
Po drugie – nie czyń drugiemu, co ci jeszcze do niedawna było niemiłe, – vide: Nieklawe prowadzenie debat przez marszałków PiS; Butny rechot zwycięzców na sali sejmowej; Docinki a la Niesiołowski;
Po trzecie – nie blamuj się w oczach telewidzów, – vide: Masakryczny zestaw mupetów zasiadających w pierwszej ławie PIS-u w Sejmie; Triumfalne tańce brzucha w wykonaniu posłanki Pawłowicz; Zawadiacki przedziałek marszałka Kuchcińskiego; Mefistofeliczny poseł profesor Terlecki, który zostanie w pamięci rodaków, jako kultowy: „Łubu dubu, łubu dubu, prezes parlamentarnego klubu”; Przedwczesny wytrysk sodówki do główki posła przez pospólstwo Sir Richardem nazywanego.
Po czwarte – nie łaź do mediów, które choćbyś nie wiem, co powiedział i tak głupka z ciebie zrobią, – vide: Pamiętny występ ministra kultury w TVP Info
Po piąte – nie bądź dętym bucefałem, – vide: Pretensjonalny chód pod Gary Coopera i napuszone miny paradujących po Sejmie kawalerzystów Jarosława.
Po szóste – pamiętaj, jak jest blisko od wielkości do śmieszności, –vide: Pan prezydent, co po wyrażeniu jakiejś wzniosłej myśli zadziera głowę w triumfalnej pozie wzdymając ust koral, co ja nazywam nowobogackim syndromem Mańka Krzaklewskiego.
Po siódme – codziennie o 22-giej przełącz na piętnaście minut kanał z TV Republika na TVN24 i obejrzyj pierwszą część Szkła Kontaktowego, - a będziesz wiedział, czego nie należy robić, by się publiczne na pośmiewisko nie wystawiać.

Post Post Scriptum

Niezwyczajnie obfity wysyp hejterskich komentarzy autorstwa pisowskich prawdziwków to świadectwo ich bezradności w odpieraniu słuszności tez i argumentów, które przytoczyłem w notce.


Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (56)

Inne tematy w dziale Polityka