echo24 echo24
386
BLOG

A tak Was oburzyła opowieść o łabędziej budce! Słowo do pisowskich dewotek i bigotów

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 32
Hardcorowa seksafera w Dąbrowie Górniczej. Gejowska orgia księży. Epopeja nowogrodzkiej balangi

Portal internetowy Salon24, vide: https://www.salon24.pl/newsroom/1326942,gejowska-orgia-ksiezy-proboszcz-tlumaczyl-sie-przed-wiernymi informuje:

Gejowska orgia księży. Na terenie parafii Najświętszej Maryi Panny Anielskiej w Dąbrowie Górniczej miało dojść do seksualnej imprezy zorganizowanej przez duchownych. Zamówiono też pracownika seksualnego - striptizera.

Informator "Gazety Wyborczej" powiedział, że księża uczestniczący w imprezie o "charakterze czysto seksualnym" zażywali tabletki na potencję. Gazeta ustaliła, że duchownym towarzyszył striptizer, który "na pewno był osobą pełnoletnią". Podkreślono, że nie wiadomo, czy mężczyzna "wyraził zgodę na seks z wieloma osobami".

W pewnym momencie striptizer stracił przytomność. Na miejscu pojawili się ratownicy medyczni i policjanci. Sprawa jest obecnie wyjaśniania przez prokuraturę…

Mój komentarz:

Jak starzy czytelnicy mojego blogu wiedzą, piszący na Salonie24 orędownicy PiS, chcąc się zemścić za moją krytykę partii Jarosława Kaczyńskiego, przez ostatnie siedem lat odżegnywali mnie od czci i wiary, a jak im brakowało merytorycznych argumentów, - setki, ba, tysiące razy wytykali mi moją notkę o „łabędziej budce”, określając ją jako dowód mojego moralnego upadku.

Tym, którzy nie wiedzą o jaką notkę chodzi, przypomnę teraz w całości jej tekst, cytuję:

Najpiękniejszą studencką przygodę przeżyłem w roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym czwartym, kiedy byłem na drugim roku studiów w mojej Almae Matris Akademii Górniczo-Hutniczej. Wówczas w Stołecznym Królewskim Mieście Krakowie, z okazji sześćsetlecia Uniwersytetu Jagiellońskiego odbyły się, stosownie do rangi rocznicy, chyba najdłuższe w świecie żakowskie Juwenalia, które choć trudno w to uwierzyć, trwały nieprzerwanie dziesięć dni i nocy.

Po uroczystej Mszy odprawionej w studenckiej kolegiacie Świętej Anny, kiedy nie tylko w kościele, ale i na Plantach brakowało miejsca, pochód akademicki przeszedł majestatycznie spod Collegium Maius pod Bazylikę Mariacką, gdzie krakowski prezydent uroczyście ogłosił otwarcie Juwenaliów wręczając braci żakowskiej pęk kluczy od miasta. Od tej uroczystej chwili, we wszystkich możliwych miejscach pod Wawelem tętniła spontaniczna, ani na chwilę nieustająca, gigantyczna zabawa nieznająca jutra.

W trakcie tej maskarady poznałem prześliczną studentkę, pachnącą letnim wiatrem blondyneczkę, zdało się nieznającą jeszcze mocy swej urody, nie mówiąc o seksapilu, jaki, bez przesady, oprócz niej miała wtenczas tylko Marilyn Monroe.

Po którejś z kolei nocy żakowskiego szaleństwa wracałem z nią z jakiejś całonocnej bibki w krakowskim studenckim miasteczku. W budzącym się brzasku letniego poranka, wiedzeni zapachem pieczonego chleba trafiliśmy do małej prywatnej piekarni, gdzie obnażeni piekarze miesili rosnące ciasto. Ta rubensowska scena wzbudziła na naszych karkach znany wszystkim kochankom magiczny „przeskok iskry”, wzniecając w nas wilczy apetyt na jeszcze ciepły kęs chleba z chrupiącą skórką, lecz również, - rozpalone wiosną pragnienie porannej miłości.

Dobroduszni piekarze dali nam w prezencie pachnący razowiec, a my poczęliśmy szukać kąta, gdzie moglibyśmy się do siebie przytulić.

Niestety, nie było gdzie się zaszyć. Idąc bez celu przed siebie zaszliśmy do uśpionego Parku Krakowskiego, gdzie był parkowy staw z przycupniętym u brzegu zielonym domkiem dla łabędzi, które tą wczesną porą jeszcze smacznie spały.

Wtenczas mi wpadło do głowy, by nie bacząc na skromny metraż dokonać skoku na łabędzią chatę.

Zacząłem tedy kombinować, jak wywabić te ptaki z ich przytulnego domku. I choć głód mi skręcał trzewia, pragnienie miłości okazało się silniejsze i bez chwili namysłu poświęciłem razowiec na karmę. Wszystko szło jak po maśle, gdyż wygłodniałe po nocy łabędzie, jak tylko zwietrzyły poranne śniadanie, z dziecinną łatwością dały się wywabić, a moja blondyneczka, pojąwszy migiem, co zaplanowałem, - wślizgnęła się jak piskorz do ptasiej alkowy.

Gdy wygłodniałe ptaki pochłaniały łakomie swe pierwsze śniadanie, my, wreszcie szczęśliwi, wiliśmy sobie gniazdko w zdobycznej sypialni. Boże jak było cudownie! Do śmierci będę czuł narkotyczny zapach świeżo skoszonego siana zmieszany z wonnym aromatem spalonej słońcem skóry mojej blondyneczki. A było tak dziko i płomiennie, iż omdleli z rozkoszy zapadliśmy w głęboki jak studnia, - szczęsny sen wiosennego przedświtu.

Niestety, gdy jeszcze senny wyglądnąłem przez szparkę łabędziego dormitorium zoczyłem ze zgrozą, że dzień już dawno się zbudził, a park jest pełen ludzi leniwie się przechadzających w majowym słoneczku. Co gorsze, że nasza sypialnia otoczona jest wieńcem młodych matek z dziećmi.

Wówczas zdałem sobie sprawę, że przytulne gniazdko stało się śmiertelną pułapką, z której nie ma wyjścia do wieczora, kiedy te wszystkie bachory wreszcie się wyniosą na swoją dobranockę. Nie było tedy innego sposobu, jak cierpliwie czekać. lecz upał się wzmagał, a gdy w samo południe bezlitosne słonko wsparło się o dach naszej rezydencji, w środku zapanował żar tak nieznośny, iż nie bacząc na skutki musiałem zarządzić bezzwłoczną ewakuację.

W pośpiechu założyliśmy juwenaliowe stroje. Moja partnerka miała wytworną suknię damy kameliowej, ja zaś byłem przebrany za Zorro, ówczesnego idola wszystkich dzieci w kraju. Gdyśmy się wreszcie wydostali z pułapki, otoczyła nas chmara ucieszonych brzdąców wrzeszczących z zachwytem: - Mamo! Popatrz! Zorro!!! Z jakąś śliczną panią!

A my, korzystając z aplauzu dziecięcej widowni skłoniliśmy się szarmancko, jak czynią aktorzy w finałowych scenach i nie czekając na bisy daliśmy nogę z parku, by dołączyć do tętniącej w mieście żakinady…”, - koniec cytatu.

Resztę sami już sobie Państwo opowiedzcie, - patrz fotka pod notką.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post Scriptum

Nie ukrywam, iż czekam na komentarz naczelnego katolickiego moralizatora Salonu24 piszącego pod nickiem @ŻYWICA.

Nie pogardzę także komentarzem równie cnotliwego ascety skrywającego się za nickiem @Siukum Balala.

Ale bardzo jestem również ciekaw, co w temacie notki mają do powiedzenia te wszystkie: @batynaprzgłupów, et consortes

A jeśli się nie odezwą, uznam to za wywieszenie białej flagi.

Najtrafniejszy komentarz:

@skamander [25 września 2023, 01:55] 

Panie Krzysztofie, kościelni pracownicy tej instytucji o nazwie Kościół Kat. są , jak widać, bardzo nabuzowani testosteronem i efektem tego jest ta orgia, o której trąbiły media. Jak Pan widzi, to żaden bigot ani dewotka nawet jednym słowem nie potępili wyuzdania tych księży, bo przecież mają oni żyć w celibacie. To, że sobie bawili się jako homoseksualiści się bawią, to ich sprawa, ale dlaczego nie chcieli udzielić pierwszej pomocy nieprzytomnemu człowiekowi? To jest ten największy problem. Pana adwersarze wcale nie zauważyli tego problemu i swoją złość, że coś się wydało, przekierowali na nienawiść do Pana. I to wg powiedzenia; kowal zawinił - Cygana powiesili. To jest ta pisowska kato-bolszewicka zasada, że nie widzą belki w swoim oku a źdźbło dostrzegą w oku swojego przeciwnika. Ile jeszcze potrzeba pisowskich afer, ile rozpusty w kręgach kościelnych, by wreszcie ci pobożnisi dostrzegli to, co większość ludzi w Polsce widzi? Wystarczyło trochę wyborczej kiełbasy, by u tych ludzi oczy bielmem zarosły. Przykre to, ale widać, że prawdziwe.

Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka