echo24 echo24
277
BLOG

TA NASZA MŁODOŚĆ, TEN SZCZĘSNY CZAS...

echo24 echo24 Rozmaitości Obserwuj notkę 10
Literatura wspomnieniowa

Oprawa muzyczna: https://www.youtube.com/watch?app=desktop&v=2zBwNxSa7Ec 

Znalazłem dziś przypadkowo na dnie szuflady stare zdjęcie pstryknięte w pierwszej połowie lat 60. ubiegłego wieku, którym zilustrowałem tekst, - patrz galeria fotografii pod tekstem.

I chciałbym teraz Państwu, a szczególnie młodym obywatelom naszego Królewskiego Miasta Krakowa coś opowiedzieć.

Mam na myśli niegdysiejszą perłę Krakowa, czyli przedwojenny Stadion Miejski nazywany później stadionem lekkoatletycznym Cracovii. Ten unikatowy na światową skalę kompleks rekreacyjno-sportowy zbudowali w latach trzydziestych XX wieku w najpiękniejszej części miasta, ówcześni rajcy podwawelskiego grodu traktujący swoje funkcje za służebne posłannictwo dla krakowian, którzy im zaufali wybierając ich na te zaszczytne stanowiska.

To architektoniczne cacko zabudowy przestrzennej wkomponowane w oazę zieleni w rejonie Parku Jordana, Cichego Kącika i Błoń było wierną kopią olimpijskiego kompleksu sportowego zbudowanego kilka lat wcześniej w Colombe pod Paryżem na letnią olimpiadę 1924.

Nieprzypadkowo ówcześni krakowscy radni wybrali właśnie to graniczące z Błoniami miejsce w samym sercu miasta, z widokiem na Wawel, Sowiniec i kopce Tadeusza Kościuszki i Józefa Piłsudskiego.

Ja zaś to uroczysko nazywałem w młodości zaczarowanym ogrodem, tak tam było pięknie.

A wszystko udostępnione mieszkańcom.

Był tam kameralny stadion lekkoatletyczny ze żwirową bieżnią i stylową drewnianą trybuną, a także zatopiony w zieleni romantyczny amfiteatr, gdzie dawniej odbywały się walki zapaśnicze.

Nigdy nie zapomnę zapachu bzów i jaśminów, gdy wieczorami umawiałem się na randki w tajemnych zakamarkach tego krakowskiego Koloseum...

Był tam także kompleks basenów pływackich z olimpijską trampoliną.

Patrząc na znalezione dziś przypadkowo w szufladzie zdjęcie przypomniałem sobie ów szczęsny czas niezapomnianych lat sześćdziesiątych, gdy w latach licealnych, a później studenckich, na basenach w Cichym Kąciku schodziła się mająca sobie coś do powiedzenia krakowska młodzież.

Zdjęcie, którym zilustrowałem tekst zrobiono na słynnych betonowych „schodach” basenu olimpijskiego (gł. 4,60m) z trampoliną, które były wtenczas naszym podwawelskim Cannes, z tą wszakże różnicą, że zamiast czerwonego dywanu, musiał nam wtenczas starczyć wyniesiony z domu koc, ręcznik, albo z braku laku kawałek nagrzanego słońcem betonu.

Na tych kultowych już dzisiaj „schodach”, odbywały się rewie mód strojów kąpielowych. Rodzimych, nabytych w Domu Towarowym na rogu św. Anny i Wiślnej, bądź amerykańskich, zdobytych przez szczęśliwców na krakowskiej tandecie. W tych strojach, na betonowych schodach zadawały szyku dziewczyny i chłopcy niezapomnianych lat „pięknych dwudziestoletnich”.

I, choć od wolego świata dzieliła nas wtedy „żelazna kurtyna”, wszyscy byliśmy radośni mimo, że nie było tlenu, a rockowa muzyka wolnego świata z trudem się przedzierała przez szum zagłuszarek.

Ale rewie rewiami.

Lecz po prawdzie najbardziej mi żal czasu, kiedy młodzi krakowianie mieli sobie coś do powiedzenia. Bo po basenowej rewii mód i karkołomnych popisach przed dziewczynami muskularnych chłopaków wykonujących skoki na główkę z podwójnym saltem, - w promieniach gasnącego słońca, opaleni i naładowani witaminą D3 zaczynaliśmy nasze „akademickie” rozmowy.

Mówiło się o wszystkim, bo byliśmy złaknieni świata, od którego nas odgradzała „żelazna kurtyna”. Spieraliśmy się, bo nurtowały nas problemy hierarchii wartości i reguł życiowych.

Boże! Ileż w tym było żaru, arcyciekawych dysput, polemik, debat, wymiany stanowisk. Mówiło się o polityce. O modnych wtenczas pisarzach Hemingway'u, Steinbecku, Hermanie Hesse... O teatrze, bo wtedy krakowski Teatr Stary przeżywał okres największej świetności z takimi aktorami jak wówczas młodzi: Anna Polony, Jerzy Trela, Jan Peszek, Jerzy Radziwiłowicz, Janek Nowicki... O światowym kinie, którego filmy docierały do Polski od wielkiego dzwonu. O muzyce... Długo by można wymieniać.

Były też kąciki szachowe i brydżowe, gdzie stawiali pierwsze kroki późniejsi arcymistrzowie.

Aż się nie chce wierzyć jak kreatywne mieliśmy wtedy pomysły, ile w nas było siły bez przesady powiem tytanicznej, ile nam się chciało! I co najważniejsze, - wszyscy się lubili, a niektórych tam właśnie na całe życie połączyła miłość.

Boże! Jakież silne, bliskie i serdeczne były wtenczas więzi między nami. Jak już nigdy potem.

Czuliśmy się jak w rodzinie, choć nierzadko za obiad musiały wystarczyć: precel, lody Bambino, bądź wata cukrowa na patyku.

Ale tych cudownych chwil nikt nam nie odbierze. I dlatego właśnie byliśmy bogaczami, bo kto nie ma wspomnień to tak, jakby się wcale nie urodził.

Niestety, w czasach kiedy przyszła wolność, - ten baśniowy matecznik Królewskiego Miasta Krakowa przegrał z deweloperami.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post Scriptum

Długo się zastanawiałem, czy opublikować ten tekst na Salonie24. Ale postanowiłem, że go jednak tu zamieszczę.

A wiecie Państwo dlaczego? Nie? W takim razie Wam powiem.

Bo stosując narrację lansowaną ostatnio przez Jarosława Kaczyńskiego powiem, iż spodziewałem się, że będę mógł pokazać dowody na to, czym różnią się komentarze autorstwa pisowskich „chamskich śmieci”, które jak pisał Julian Tuwim: „s*ać chodziły za chałupę”, - od komentarzy autorstwa kulturalnej części Polskiego społeczeństwa.

Jak zdobyłem te dowody?

Otóż tekst dzisiejszej notki opublikowałem także na FaceBooku, - vide:

 https://www.facebook.com/photo/?fbid=24871646539094283&set=gm.1277481024173618&idorvanity=161511145770617 ,   

gdzie kulturalni Polacy dodali do tej samej notki blisko sto przyjaznych i empatycznych komentarzy świadczących o ich wyrobieniu literackim, ugruntowanym ciężarze gatunkowym kultury osobistej, wysokim poziomie intelektualnym oraz wysmakowanej randze estetycznej wrażliwości.

Porównajcie tedy Państwo prostackie komentarze na Salonie24 z kulturalnymi komentarzami na FaceBooku, - a będziecie mieli jasność do jakiego stopnia schamiała pisowska narracja na Salonie24.


Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Rozmaitości