Pisane w dwa lata po tym, jak 15 października 2023 partia Donalda Tuska ponownie odbiła władzę z rąk partii Jarosława Kaczyńskiego
Streszczenie:
Autor notki zastanawia się, dlaczego od lat na polskiej scenie politycznej nie powstała żadna nowa siła zdolna zakończyć konflikt między zwolennikami Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Dochodzi do wniosku, że obaj politycy – podobnie jak wcześniej komuniści i Adam Michnik – stosują tę samą socjotechniczną sztuczkę polegającą na utwierdzaniu swoich wyborców w przekonaniu o „społecznym awansie” i przynależności do lepszej części narodu. Mechanizm ten, raz skierowany do „elit III RP”, a innym razem do „prawdziwych Polaków”, skutecznie dzieli społeczeństwo i utrwala wojnę polsko-polską.
Zdaniem autora, PiS i PO funkcjonują w układzie wahadłowym, naprzemiennie przejmując władzę, by utrzymywać złudzenie demokracji i kontrolować nastroje społeczne. Ta pozorna rywalizacja, napędzana przez propagandowe media obu stron, uniemożliwia rzeczywisty rozwój kraju i tworzenie nowych, autentycznych elit. Autor konkluduje, że Polacy są ofiarami politycznej gry Tuska i Kaczyńskiego, którzy – niczym powojenni komuniści – grają z narodem „w kotka i myszkę”.
A teraz do rzeczy.
Od dawna męczyło mnie pytanie, dlaczego przez tyle lat na polskiej scenie politycznej nie wykształtowała się żadna nowa jakość polityczna, która położyłaby kres bratobójczej wojnie polsko polskiej między partiami Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska?
Aż doszedłem do wniosku, iż ten hamujący rozwój naszego państwa stan jest pokłosiem genialnej w swej prostocie komunistycznej sztuczki socjotechnicznej, o czym za chwilę, - polegającej na okresowo przemiennym utwierdzaniu raz jednych, raz drugich Polaków w poczuciu awansu społecznego, a co za tym idzie umacnianiu ich w przeświadczeniu, że przynależą do narodowej elity narodu, która jest lepsza i mądrzejsza od gorszej i głupszej reszty społeczeństwa.
A teraz, celem historycznego uzasadnienia powyższego wniosku powtórzę wybrane fragmenty tego, co napisałem w styczniu 2011 w obszernym eseju pt. „Nabrani przez redaktora ” – vide: https://www.salon24.pl/.../271686,nabrani-przez-redaktora będąc wszakże wówczas, jak dziś widzę błędnie przekonany, iż problem ten dotyczy tylko orędowników Platformy Obywatelskiej. Oto te fragmenty, cytuję:
„Jak starsi pamiętają, a młodsi niestety już nie, gdyż nie mieli się skąd o tym dowiedzieć, w latach powojennych (lata 40/50) komuniści dokonali bardzo sprytnej socjotechnicznej sztuczki. Z zacofanej i zabiedzonej prowincji przerzucono wtedy do miast rzesze prostych i niewykształconych ludzi. W miastach, zazwyczaj w pobliżu zakładów przemysłowych, pobudowano dla nich nowe dzielnice, a w nich bloki, które im się zdały pałacami. Potem im umożliwiono zrobienie zaocznej matury, co oni uznali za awans społeczny. To ci właśnie ludzie, z grubsza okrzesani w hotelach robotniczych i temu podobnych ośrodkach krzewienia kultury masowej, przepoczwarzyli się z czasem w coś w rodzaju „przyzakładowych wierchuszek”. Słowem ni pies, ni wydra, albo, jak kto woli bezideowy twór bez rodowodu (…)
W następnym pokoleniu (lata 60/70), ich dzieci pokończyły już częściowo studia tworząc grupę „nowej inteligencji”. Tu skłaniałbym się ku zastąpieniu terminu „nowa inteligencja” określeniem „klasa ludzi wykształconych w pierwszym pokoleniu”.
Po upadku komuny wydawało się przez moment, że nastąpi odrodzenie prawdziwych polskich elit, ale proces ten skutecznie storpedowali zbałamuceni przez pewnego redaktora wnukowie tych, których w latach 40/50 przesiedlono do miast. Ten materiał ludzki został wykorzystany, trzeba przyznać sprytnie przez owego redaktora Gazety Wyborczej Adama Michnika. Mechanizm był identyczny jak w okresie powojennym, czyli utwierdzenie ludzi w poczuciu społecznego awansu.
O ile sztuczka z „awansem społecznym prim” (tata 40/50) polegała na utwierdzeniu prostych i niewykształconych ludzi w przekonaniu, że przynależą do lepszej od reszty społeczeństwa awangardy władzy ludowej, to trik z „awansem społecznym bis” (po upadku komuny) polegał na utwierdzeniu ich już z grubsza okrzesanych i lepiej wykształconych wnuków w poczuciu, iż przynależą do grupy światlejszych i bardziej od reszty społeczeństwa postępowych elit III RP.
W pierwszym przypadku wykorzystano ciemnotę i niedouczenie, w drugim próżność, pychę i kompleksy ludzi, których na swój prywatny użytek nazywam „intelektualnie nowobogackimi”.
Bezsprzecznie sprytny redaktor Gazety Wyborczej doskonale znał odbierającą rozum magiczną moc utwierdzenia „nowobogackiego inteligenta” w przekonaniu o przynależności do krajowej elity. Pan redaktor Michnik wiedział, że jak takiemu powie, że przynależy do crême de la crême III RP, to on nie dość, że w to głęboko uwierzy, to jeszcze będzie owego społecznego awansu (bis) bezkrytycznie bronił do ostatniej kropli krwi. Więcej, w obawie przed utratą statusu wyróżniającego go ponad resztę „ciemnego” społeczeństwa, taki delikwent zrobi dosłownie wszystko, byle się świat nie dowiedział, co sobą reprezentuje naprawdę. I tu moim zdaniem leżała tajemnica irracjonalnie wysokich notowań Platformy Obywatelskiej, popieranej w znakomitej większości przez takich właśnie ludzi. Popierających bezkrytycznie, w obawie, że ewentualny upadek tej partii grozi weryfikacją elit, co dla nich oznaczałoby możliwość utraty ich awansu społecznego (bis).
A więc ważną rolą dziennikarzy jest wytłumaczenie im, że choć w większości przypadków kulturalni i całkiem nieźle wykształceni, stanowią jednakże grupę inteligencji szeregowej, której daleko do rzeczywistych elit. Więcej, trzeba ich przekonać, że utrata bądź wyrzeczenie się ich nieuprawnionego statusu (przynależności do rzekomej elity) to nie żadna klęska, ale wręcz przeciwnie, powrót na sprawiedliwie im przynależny szczebel w hierarchii społecznej. Że jeśli się z tym pogodzą, staną się bardziej autentyczni, a co za tym idzie bardziej wiarygodni. Że nie będą się musieli już bać o utratę nienależnego statusu. Że nie będą już musieli brnąć w zakłamanie. No i co najważniejsze, będzie im wtedy łatwiej się porozumieć z resztą społeczeństwa, że staną się znowu częścią narodowej wspólnoty….”, koniec cytatu.
Zdradzę Państwu, iż ten tekst zauważył wtenczas Jarosław Kaczyński, o czym mnie poinformował listem urzędowym, w którym zaproponował mi kandydowanie do Sejmu z list PiS – której to propozycji nie przyjąłem, gdyż jestem bezpartyjnym blogerem niezależnym od jakiejkolwiek partii politycznej.
Dlaczego ten tekst przypomniałem?
Bo gdy patrzyłem, jak manipulowani są propagandowo zagorzali miłośnicy Platformy przez dziennikarzy antypisowskiej telewizji TVN24, lecz także, gdy widziałem, jakie bzdety i z jak dziecinną łatwością przekazuje „ludowi pisowskiemu” TVP Info, - odnosiłem nieodparte wrażenie, iż mieszkam w kraju, gdzie media należące raz do jednych raz do drugich zamieniły Polskę w jeden wielki dom wariatów, a moja ojczyzna weszła już w ostatnie stadium paranoidalnej schizofrenii zrodzonej z maniakalnej nienawiści platformersów do pisowców, - i odwrotnie.
Powiem więcej. PiS i Platforma po prostu muszą ze sobą nieustannie wojować, gdyż ostateczna wygrana jednej z tych partii byłaby jednoznaczna z jej śmiercią polityczną, - gdyż ci definitywni zwycięzcy nie mieliby, na kogo winy zwalać i mamić ludzi, jacy źli są ci drudzy, którzy w każdej chwili mogą powrócić do władzy, - a jeszcze do tego na polską scenę polityczną mogłaby się nie daj Boże wedrzeć jakaś nowa jakość polityczna. Więc dla zmyły, żeby obywatele myśleli, iż jest praworządnie i sprawiedliwie, obie te „wojujące ze sobą” partiokracje PiS i PO - od czasu do czasu spektakularnie wymieniają się władzą w systemie wahadłowym.
Po każdej takiej zmianie warty, ciemny lud przez jakiś czas żyje w złudnym przeświadczeniu, że teraz już na zawsze będzie dobrze i uczciwie, a winni dostaną za swoje. A, gdy po jakimś czasie okazywało się, iż znowu jest jak było, zaś żadnemu przestępcy włos nie spadł z głowy, - następowała kolejna zmiana warty.
Nie byłbym także sobą, gdybym nie powiedział otwarcie, że po wyborach 2015, rolę Gazety Wyborczej przejęła Gazeta Polska i internetowy portal „wPolityce”, - zaś jak obecnie słucham wypowiedzi niektórych działaczy PiS-u, że tylko oni mają monopol na prawdziwą polskość, bo to oni raz na zawsze Polskę zdekomunizują, - a jednocześnie widzę ilu byłych prominentnych pezetpeerowców piastuje w Prawie i Sprawiedliwości ważne funkcje partyjno-państwowe, zaś twarzą pisowskiej reformy sądowniczej zrobiono (Sic!) byłego funkcyjnego pezetpeerowskiego prokuratora to nie mogę się opędzić od myśli, że to nie tylko Donald Tusk, lecz także Jarosław Kaczyński „odgapił” od powojennych komunistów, a pośrednio od Adama Michnika, niezawodny trick polegający na utwierdzeniu tym razem „ludu pisowskiego” w przeświadczeniu ich awansu społecznego, co w tym przypadku skutkuje utwierdzaniem się „ortodoksyjnych pisowców” w przekonaniu, że PiS będzie rządził zawsze, a także objawia się coraz bardziej butnym mniemaniem rzeczonych ortodoksów, iż są „lepszymi Polakami”, którzy zawsze wiedzą lepiej.
Następna zmiana warty nastąpiła 15 października 2023, kiedy Platforma Obywatelska odbiła władzę w Polsce, a dniu dzisiejszym obchodzimy drugą rocznicę rządu Donalda Tuska.
Sęk wszakże w tym, że choć napędzane siłą bezwładności pisowsko peowskie wojenne perpetuum mobile pracuje nadal, - to Polska znajdująca się w stanie permanentnej wojny Polaków z Polakami wciąż buksuje w miejscu w pogoni za Europą pierwszej prędkości. Bo prawda jest taka, że żadna władza nie może być silna i na dłuższy dystans sprawnie rządzić mając za sobą jedynie połowę obywateli.
I tak, od kilku dekad, co jakiś czas w trybie wahadłowym PiS i PO wymieniają się władzą, - a ja aż się boję pomyśleć, iż być może właśnie o to chodzi, a także strach mnie oblatuje na myśl, kim jest i gdzie urzęduje rzeczywisty kierownik tej peowsko pisowskiej karuzeli.
Przemyślcie Państwo na spokojnie to, co napisałem i nie mówcie proszę, że znów jątrzę, - bo ja naprawdę chcę dobrze dla Polski i coraz częściej myślę, że wymieniający się władzą w systemie wahadłowym Tusk i Kaczyński z pełnym powodzeniem grają z Polakami w kotka i myszkę.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
UWAGA!
@ALL Tym, którzy będą narzekali, że ich komentarze skasowałem za hejt twierdząc, że w swoich komentarzach nie dopatrzyli się hejtu przypominam, że - "hejt" to agresywne i wrogie zachowania online lub offline, których celem jest obrażanie, poniżanie i szkalowanie innych (w tym przypadku autora notki).
UWAGA!
Zmów się zatarł licznik odsłon, - gdyż od długiego czasu stoi na cyfrze 123. Czy ktoś może zna przyczynę tej usterki (???)
Inne tematy w dziale Polityka