Panegiryk ku czci Donalda Pierwszego i ostatniego, zdobywcy „Nagrody Pokoju” FIFA napisany w stylu obyczajów i dekadencji późnego Cesarstwa Rzymskiego
O ty, boska FIFA, matko igrzysk i opiekunko wszystkich, którzy biegną, kopią, by kiedyś teatralnie upaść! Ty, która w swej mądrości większej niż mądrość Senatu Rzymskiego (co akurat nie jest trudne), postanowiłaś przyznać „Nagrodę Pokoju” człowiekowi, którego usta walczą w cyklu całodobowym – Donaldowi Trumpowi, zwanemu przez kronikarzy Ego Maximus, „Zbawcą Świata ", zaś przez plebs – „Jaja jak berety ”.
O zasługach nagrodzonego, czyli jak zakończyć konflikt, którego jeszcze nie ma
Czy Trump zasłużył na tę nagrodę? Ależ oczywiście — i to tak samo, jakby otrzymał nagrodę Biedronki za wkład w astronomię. Bo tylko on, Tylko Tramp, potrafi zakończyć konflikt tam, gdzie jeszcze się nie rozpoczął. Gdy inni czekają, aż wrogie legiony ustawione zostaną w szyku, on już triumfalnie z charakterystycznie zadartym podbródkiem ogłasza zwycięstwo, roztaczając wizję pokoju tak wielkiego, że nikomu nie przyszło do głowy, iż komukolwiek był potrzebny.
O strategii godnej cesarzy dekadenckich
Strategia Trumpa jest prosta jak rzymska droga, choć prowadzi mniej więcej donikąd: mówić głośno, pewnie i przesadnie, licząc na to, że znajdą się idioci, którzy w to uwierzą. I – o cudzie Boskiej prostoty! – zawsze się znajdują. To prawdziwa taktyka wojskowa: najpierw potoczysty atak słów, potem odwrót od faktów, wreszcie zwycięski tweet.
O wielkim ego małego człowieka
Gdy w świecznikach Gasperini wosk topi, a senatorzy ziewają pod ciężarem własnej próżności, Trump pręży pierś tak dumnie, jakby to nie FIFA, lecz sam Marek Aureliusz wręczał mu laur zwycięzcy. Bo wielkie ego małego człowieka jest jak słońce w zenicie – razi, oślepia i nie pozwala dostrzec rzeczywistości. To wzorzec kultury wysokiej. A jeszcze do tego jest amerykańskim patriotą, co ma wypasane na czerwonej czapce. No, - i ten typowy dla niego ocean dobroduszności. Jego dobro i piękno pozostają szczególnym darem dla ludzkości, niegasnącym urokiem i siłą wzmacniającą w kibicach piłki nożnej wolę życia... O Patres Conscripti! O wy, których brody siwieją szybciej niż rozum dojrzewa! Posłuchajcie pieśni o mężu, któremu nawet sam Jowisz nie podarowałby tak wybujałego ego, jakim obdarzył go los kapryśny niczym rzymski lud podczas rozdawania chleba.
O gali losowania, które przejdzie do wieczności (choć niekoniecznie do historii)
Na uroczystości losowania zespołów do Mistrzostw Świata wszyscy patrzyli na wirujące kule, lecz i tak widzieli tylko jego. To nie był zwykły dzień, nie. To była Masakra – triumf pompatyczności nad rozumem, przypominający bardziej triumfalny wjazd Nerona do Rzymu niż sportową ceremonię.
Zakończenie, w którym Trump staje się bogiem pokoju
I tak, drodzy obywatele świata, FIFA, która niejedno już widziała, a jeszcze więcej ukrywała, uznała, że nadszedł czas uhonorować człowieka, który pokój rozumie jako chwilę ciszy między jednym a drugim wytryskiem fontanny jego własnych słów – o sobie oczywiście. Niech więc w annałach zapiszą: Donald Trump – Zbawca Świata, człowiek, który uspokoił konflikty, zanim je ktoś zauważył, i zdobył nagrodę pokoju za krótką piłkę, którą sam sobie podał, sam przyjął i sam strzelił - Panu Bogu w okno.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, - w latach 50 ubiegłego wieku - trampkarz Cracovii)
Najtrafniejszy komentarz: @skamander
W porównaniu z panem Trumpem, to pan Wałęsa powinien dostać przynajmniej trzy Noble. Coś dobrego można powiązać z tym nazwiskiem, a jeśli chodzi o pana Trumpa, to tylko zdziwienie wywołuje i zgrozę. Nawet pisowcy dzisiaj połykają swoje ozory po tym, jak w Parlamencie na stojąco krzyczeli: Donald, Donald, Donald...
Inne tematy w dziale Polityka