Jastarnia
to ukochane przeze mnie
niczym niezastąpione
zaczarowane miejsce na Ziemi
do którego każdego lata ciągnę
skądkolwiek bym był
i cokolwiek bym
choćby nie wiem jak ważnego
miał do zrobienia
Tu bowiem
od dziecka spędzałem swe letnie wakacje
tutaj zbierałem siły
tu świętowałem sukcesy bądź lizałem rany
tu przywoziłem swoje kobiety
z tutejszych plaż napisałem doktorat
tu uczę moich studentów geologii morza
i również tutaj
przywożę
od dnia jej przyjścia na świat
największą miłość swojego życia
Julkę
moją kochaną córeczkę
Tutaj
za moje związki z tą ziemią
miałem też zaszczyt otrzymać, od helskich Kaszubów
niezwykle dla mnie szczytny i bardzo mi drogi
honorowy medal Gminy Jastarnia
wręcz wymarzone zwieńczenie
mojej płomiennej miłości do helskiej mierzei
Choć trochę żal „starych czasów”
to jednak nieuchronnie
w dobie wolnego rynku
Jastarnia zaczęła się zmieniać
z surowej rybackiej wioski
we wzięty wczasowy kurort
gdzie jak grzyby po deszczu
poczęły wzrastać
coraz to piękniejsze
wille i pensjonaty
jak pewna urokliwa willa na Wydmowej
gdzie z moją córką Julką
miałem szczęście odnaleźć
nasz letni rodzinny dom
o niespotykanym już dzisiaj klimacie
przedwojennego letniska
który potwierdził niezbicie maksymę, mych dawno już zmarłych rodziców
którzy mi zawsze mówili
że
do osiągnięcia pełni urlopowego komfortu
niezbędne są
stosownie dobierane
miejsca i ludzie
I teraz już wiem na pewno
że ani ja, ani moja córka
nie zapomnimy nigdy
tego urokliwego miejsca
przycupniętego u stóp, uśpionych bałtyckich wydm
porosłych rozczochranymi wiatrem garbatymi sosnami
a również
nie zapomnimy nigdy
ludzi, z którymi właśnie tam, zawsze w tym samym czasie, od lat
mieliśmy szczęście przeżywać
obrządek
kultowych posiłków jedzonych w przeszklonej jadalni
rytualnej porannej kawy, popijanej w zacisznym patio, drobnymi łyczkami
w atmosferze cudownie leniwej beztroski
cienkiego dowcipu, i nieco frywolnej wakacyjnej plotki
oraz
pobrzmiewającego w tle
krzyku bałtyckich mew
i przekomarzających się ciągle, naszych kochanych dzieciaków
bawiących się w sobie tylko znanych, willowych i leśnych zakamarkach
które tam właśnie, jak w zaczarowanym ogrodzie
spędzały z nami, jak myślę, prawdziwie szczęśliwe dzieciństwo
by z biegiem lat
na naszych oczach
utworzyć coś na kształt
naprawdę sobie bliskiej, wakacyjnej rodziny
I tam właśnie
każdego lata
jak ptak do gniazda
wracam
i póki im sił starczy
będę do końca wracał
do mojej ukochanej Jastarni
tak
jak niezmiennie
od lat
na tamtejszy kościelny mur
każdego dnia powraca
cień
ukrzyżowanego Chrystusa
Krzysztof Pasierbiewicz
Posłuchajcie proszę:
Inne tematy w dziale Rozmaitości