Prof. A. Zoll - wykład w krakowskim Centrum Kultury Żydowskiej.  Fot. Adam Walanus
Prof. A. Zoll - wykład w krakowskim Centrum Kultury Żydowskiej. Fot. Adam Walanus
echo24 echo24
1574
BLOG

Czemu prof. Zoll i Rzepliński tak nie lubią prezydenta Dudy?

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 1

Nie wiem, jak Państwo, lecz ja mam już po dziurki w nosie tego przepraszam za wyrażenie eksperckiego pieprzenia o tym, kto ilu sędziów powinien mieć w Trybunale, a także, jałowych sporów interpretacyjnych, na temat, co jest bądź nie jest zgodne z konstytucją.

Co prawda prawnikiem nie jestem, ale blisko czterdzieści lat pracy na uczelni nauczyło mnie, że nad wyraz często ludziom, którzy się mienią uczonymi najtrudniej jest rozwiązywać tak zwane „kwestie oczywiste”. Widziałem, bowiem przez te wszystkie lata, jak gros ludzi parających się nauką pracowało przez całe dekady kompletnie na darmo, gdyż zbrakło im wyobraźni by spostrzec, że idą w złą stronę i nie mieli odwagi, bądź chęci by w stosownym momencie zmienić źle obrany kierunek, bądź odstąpić od błędnie postawionej tezy. Widziałem, jak oszukują samych siebie, a także podobnych im pechowców naukowych matacząc coraz mniej istotnymi szczegółami uznawszy, jakże bezzasadnie to, co robią, za zgłębianie wiedzy.

Gorzej. To naukowe kuglarstwo maskowali typową dla tej grupy osobniczej pyszałkowatością, a ich orężem przez całe dekady był batog akademickiej poprawności politycznej i groźba obłożenia klątwą ostracyzmu i zmowy milczenia tych, którzy się tej poprawności sprzeniewierzą.

Wracając do meritum powiem, że ilekroć czytam, bądź oglądam w telewizji dyskusje tak zwanych ekspertów, obowiązkowo z tytułami profesora, przypomina mi się, jak po wejściu Polski do UE chciałem opracować dla studentów skrypt do nauki języka angielskiego na użytek wyuczonego zawodu, co spowodowało irracjonalny opór środowiska, a dziekan zobowiązał mnie do zebrania opinii o tej inicjatywie kierowników zakładów, jak jeden mąż leciwych profesorów za wielkie autorytety uznawanych. Gdy tym zacnym uczonym wyłuszczałem, z czym do nich przychodzę, kompletnie mnie nie słuchając jeden mi się zwierzył, że koledzy zapewne coś knują za jego plecami, bo słyszał, że chcą mu zabrać ćwiartkę korytarza, drugi przez godzinę mi pytlował, że mu ktoś bez pytania zajął biblioteczne regały, a trzeci, że mu przed gabinetem wymieniono bez jego wiedzy linoleum. Tak. Tak. Proszę Państwa. Takimi problemami żyło i wciąż żyje gros profesorów za alfy i omegi uważanych.

Nigdy też nie zapomnę pewnej zażartej dyskusji na radzie wydziału w sprawie wymiany zamka w drzwiach sali wykładowej, w czasie, której zacne grono sędziwych profesorów, z których a jakżeby inaczej każdy musiał wyrazić swe odrębne zdanie, przez trzy godziny ze sporym okładem pieprzyło, sorry, spierało się, czy kupić Gerdę za trzysta, czy też Yale za dwieście pięćdziesiąt złotych. I spór ten trwałby zapewne miesiącami, gdyby nie to, że w końcu pewien „przedwojenny” laborant nie czekając na ostateczne orzeczenie panów profesorów samowolnie i własnym sumptem ten zamek naprawił.

Wstęp notki, oraz powyższe dwie przysięgam prawdziwe historyjki kojarzą mi się nieodłącznie ze sporem konstytucyjnym pomiędzy profesorskim tandemem Zoll – Rzepliński, a panem prezydentem Dudą.

Kwestią oczywistą” jest niezaprzeczalna konieczność naprawy polskiego państwa, które, jak przyznał minister poprzedniej władzy Bartłomiej Sienkiewicz de facto przestało funkcjonować.

Per analogiam do mojej opowieści, wspomniana w niej rada wydziału to pod względem uczelnianej gospodarności wypisz wymaluj ciało uchwałodawcze Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, które niedawno wystosowało haniebną uchwałę, w której z obawy o własne tyłki zaapelowano bezczelnie do wybranego demokratycznie prezydenta Dudy o uszanowanie prawa i wolności obywatelskich.

Tandem Zoll – Rzepliński to dotąd nietykalne profesorskie święte krowy, którym nie o dobro państwa chodzi, lecz o to by parafrazując moją opowieść „nie zajęto im korytarza i regałów i bez ich zgody w nie zmieniono linoleum w Trybunale, który dotąd jak prywatny folwark traktowali”.

Zaś w opinii rzeczonych profesorów „przez przypadek” wybrany Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej doktor Andrzej Duda to uwłaczający ich profesorskiej dumie jakiś tam doktorek, który jak ten laborant z mojej opowieści nie czekając na wynik bezproduktywnych debat profesorskich zaczął Polskę naprawiać. Bo oni proszę Państwa przez skórę czują, że ten „doktorek” wyrósł z góralskiego domu, gdzie się od dziecka uczył pracowitości, jak prowadzić gospodarstwo i w przeciwieństwie do nich wie, jak bez koniunkturalnego kluczenia można w prosty sposób rozwiązywać „kwestie oczywiste”.

I tak naprawdę proszę Państwa pod pozorem sporu konstytucjonalnego mamy w tym przypadku do czynienia z ambicjonalnie traumatyczną frustracją przywykłych do brylowania i nietykalności świętych krów akademickich, którym zajrzała w oczy złowieszcza dla nich wizja odebrania im złotodajnych zabawek z woli narodu, a nie samowoli Prezydenta, któremu Konstytucja nakazuje stać na straży owej woli narodu właśnie.

Skąd to wiem? Bo niedawno byłem na wykładzie prof. Andrzeja Zolla nt. „ROZWAŻANIA O PAŃSTWIE PRAWNYM. Zasady demokratycznego państwa prawnego” w Centrum Kultury Żydowskiej FUNDACJA JUDAICA w Krakowie i widziałem zatrważająco nienawistny wyraz twarzy pana profesora w chwilach, gdy mówił o panu prezydencie Andrzeju Dudzie, - czego nigdy nie zapomnę. Zaś w jaki sposób wypowiada się o panu Prezydencie prof. Andrzej Rzepliński wszyscy Państwo mogli zobaczyć w telewizji.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)

Post Scriptum

Dzisiejsza notka dotyczy oczywiście nie wszystkich, acz znakomitej większości profesorów 60 PLUS, a także tych emerytowanych, którzy wciąż mają przemożny wpływ na nieformalne struktury uniwersyteckie.

Post Post Scriptum
Proszę mi wierzyć, że nie jestem chwalipiętą, lecz nie mogłem się oprzeć pokusie zacytowania pewnej błyskotliwej Internautki, która dzisiejszą moją notkę tak skomentowała:
@Ewa Weidmann I jak zwykle, Panie Krzysztofie - bardzo trafny i obrazowy tekst - obudził moją wyobraźnię i spontanicznie skłonił do następującej refleksji: Zgrzybiali starcy stoją na straży spróchniałego systemu i tupią natrętnie trupięgami...(w Instytucie Filologii Polskiej - też było sporo okazów tego sortu) !

 

Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka