Zdjęcie zrobione 11 listopada roku pamiętnego 2015 po Mszy Świętej za Ojczyznę na Wawelu.
Zdjęcie zrobione 11 listopada roku pamiętnego 2015 po Mszy Świętej za Ojczyznę na Wawelu.
echo24 echo24
1036
BLOG

Pamięta Pan może, Panie Prezydencie?

echo24 echo24 Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 38


Wielce Szanowny Panie Prezydencie,

Po wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach  parlamentarnych w roku 2015, w notce pt. „Nie myślałem, że dożyję Polski moich marzeń” – vide: https://salonowcy.salon24.pl/679567,nie-myslalem-ze-dozyje-polski-moich-marzen zwróciłem się do Pana z pewnym apelem, który wtenczas zapewne do Pana nie dotarł. Od tamtego czasu wiele się wydarzyło, a w ostatnich dniach życie postawiło Pana przed arcytrudnym wyborem, a Pan podjął decyzję ważną, jeśli nie dziejową wetując dwie pisowskie ustawy o sądownictwie.

Wyobrażam sobie ile myśli kłębi się teraz w Pańskiej głowie, bo naciski na Pana muszą być ogromne, a co więcej nowa władza Prawa i Sprawiedliwości po raz pierwszy od ostatnich wyborów znalazła się w poważnym kryzysie, gdyż ludzie wyszli przeciw niej masowo na ulice polskich miast i miasteczek. I nie ma, co ukrywać, po tym jak partia rządząca zaczęła nieprzystojnie przeginać odwrócili się od niej ludzie młodzi, co grozi tym, że może nie być drugiej kadencji rządów Prawa i sprawiedliwości.

Ponieważ przebywa Pan na urlopie na Półwyspie Helskim pozwolę sobie Panu przypomnieć, co pisałem 13 listopada 2015 we wspomnianej na wstępie notce, z prośbą o przeczytanie, bądź przynajmniej przewertowanie tego tekstu, cytuję:

Wzruszenie nie pozwala mi pozbierać myśli, by wyrazić, co czuję, lecz sądzę, że mój stan ducha symbolizuje emocjonalnie ilustrujące notkę zdjęcie zrobione 11 listopada roku pamiętnego 2015 po Mszy Świętej za Ojczyznę na Wawelu.

Ale.

Politycy zamienili nasz kraj w jeden wielki dom wariatów, a Polska wkroczyła w ostatnie stadium paranoidalnej schizofrenii zrodzonej z maniakalnej nienawiści wszystkich do wszystkich, za czym jest już tylko czarna dziura.

PIS właśnie wygrał wybory. Ale nie oszukujmy się i powiedzmy otwarcie, że niezależnie od bezspornie gigantycznej pracy w kampanii wyborczej Prawo i Sprawiedliwość wygrało te wybory w dużym stopniu dzięki Platformie Obywatelskiej, która pod koniec kampanii odsłoniła swoje prawdziwe oblicze pokazując, że głoszona przez nią polityka miłości zmieniła się z czasem wynaturzoną nienawiść do prawicy, nienawiść, która osiągnęła tak irracjonalne rozmiary, że straszenie PIS-em przestało działać.

Nie oszukujmy się także i powiedzmy szczerze, że ludzie żelaznego elektoratu Prawa i Sprawiedliwości, mimo, że Jarosław Kaczyński po wygranych wyborach zapowiedział, że nie będzie zemsty i odwetu, nie zaczną z dnia na dzień kochać tych, którzy ich przez ostatnie lata w ordynarny i brutalny sposób wyśmiewali, lżyli i poniżali odżegnując od czci i wiary. Bo po prostu "dorzynania watah" i sikania na znicze złożone pod krzyżem przed Pałacem Prezydenckim po smoleńskiej tragedii narodowej zapomnieć się nie da. Na szczęście tych, którzy sikali nie będzie już w nowym Parlamencie bo, im Polacy właśnie czerwoną kartkę pokazali przy urnach wyborczych.

Ale Polsce potrzebne jest teraz jak powietrze porozumienie narodowe, jako warunek sine qua non by polskie sprawy rzeczywiście ruszyły do przodu. Co oczywiście nie znaczy, że o tym, co było złe należy zapomnieć, a wręcz przeciwnie ci, którzy dopuścili się czynów niegodnych powinni ponieść stosowne i przewidziane prawem konsekwencje.

I choć gromy spadną mi teraz na głowę, jako blogerowi sprzyjającemu nowej władzy zaryzykuję stwierdzenie, że PIS do takiej powszechnej zgody nie jest w stanie doprowadzić, bo mówiąc zwyczajnie po ludzku jego działacze, szczególnie ci starsi, jak Terlecki, Kuchciński, Lipiński, którym powierzono stanowiska decyzyjne w państwie nie zmienią już mentalności obciążonej zaszłościami jeszcze z czasów komuny, kiedy doznali zbyt wielu upokorzeń poczynając od okrągłego stołu, poprzez Smoleńsk, kończąc na skazaniu Mariusza Kamińskiego.

Co zatem robić?

Otóż uważam, że w zaistniałej sytuacji Polaków może ze sobą pogodzić młody prezydent Duda, który pomagając PIS-owi w kampanii parlamentarnej spłacił już dług wdzięczności wobec Jarosława Kaczyńskiego za wystawienie jego kandydatury w wyborach prezydenckich. I choć zabrzmi to dla niektórych szokująco uważam, że właśnie teraz, po wygranej PIS-u, pan prezydent Duda powinien się od partii Jarosława Kaczyńskiego formalnie zdystansować, podobnie jak przed kilkoma laty zdystansował się od Unii Wolności - i publicznie zadeklarować, że czyni to w imię tego, iż rzeczywiście, a nie tak, jak prezydent Komorowski, chce być prezydentem wszystkich Polaków. Powiem więcej. Paradoksalnie w realizacji tego wielkiego wyzwania prezydentowi Dudzie może pomóc fakt, że karierę polityczną zaczynał w partii premiera Mazowieckiego, co mu kiedyś wytknąłem na blogu, lecz jednak po głębszym przemyśleniu sprawy doszedłem do wniosku, że ta zaszłość może mu teraz pomóc w odzyskaniu sympatii środowiska centrowego, które jego przejście z Unii Wolności do PIS-u potraktowało, jako zdradę.

Wszakże jest kolejny warunek by prezydent Duda mógł się stać prezydentem wszystkich Polaków. Otóż, pan Prezydent, żeby się nie narazić tym razem środowisku pisowskiemu musiałby wyzbyć się piętna podświadomej uległości wobec poprawnego politycznie i zdominowanego przez sympatyków Platformy Obywatelskiej wciąż opiniotwórczego salonu III RP, którą to uległość na swój prywatny użytek nazywam „syndromem galicyjsko jagiellońskim” i bynajmniej nie o dynastię Jagiellonów mi chodzi. Moim zdaniem tym piętnem pan Prezydent się niechcący zaraził w czasie studiów i pracy na niegdyś szacownym i przezacnym Uniwersytecie Jagiellońskim, który w ostatnich dekadach został zdominowany przez para-feudalne rządy dusz zwichniętych etycznie post-komunistów o pezetpeerowskim rodowodzie. Uniwersytecie, który go wykształcił, a nie „ukształtował”, jak to mam nadzieję tylko przez grzeczność pan Prezydent powiedział na inauguracji roku akademickiego Jagiellońskiej fabryki dyplomów. Słowem uważam, że głęboko zwaśnionych Polaków jest w stanie pogodzić tylko niezależny od partyjniackich układów prezydent – byle tylko „pokonana” Platforma i „zwycięski” PIS potrafiły się zdobyć na to, by mu w tym fundamentalnym dla losów Polski przedsięwzięciu nie przeszkadzać.

Dlaczego tak uważam?

Bo pan prezydent Andrzej Duda z własnego doświadczenia zna specyfikę, zalety i wady zarówno tych, dla, których nadrzędnym drogowskazem jest polska tradycja narodowo niepodległościowa pod sztandarem BÓG, HONOR OJCZYZNA, jak i tych, którzy uważają, że w dobie globalizacji najważniejsze to liberalizm i rządzący światem pieniądz. I właśnie to doświadczenie pozwoli Mu znaleźć potrzebne teraz Polsce jak tlen modus vivendi układające niezbędnie dla rozwoju państwa kompromisowe stosunki między Polakami o różnych poglądach.

Podsumowując. Sprawne rządzenie przy współpracy z prezydentem to działka pani premier Szydło, która moim zdaniem słuchając strategicznych porad Jarosława Kaczyńskiego sobie z tym poradzi. Natomiast pogodzenie zwaśnionych Polaków i zakończenie wojny polsko polskiej to już rola pana Prezydenta, który jest w stanie tego dokonać, jeśli PIS mu w tym nie będzie przeszkadzał i wykazując dobrą wolę polityczną pójdzie na ustępstwa, które zaproponuje Prezydent. Tak bym to widział na teraz, kiedy zgoda narodowa, sprawna koordynacja służb administracyjnych i głównych ośrodków władzy staje się ważna, jak chyba nigdy w powojennej historii Polski…”, koniec cytatu z roku 2015.

Życzę Panu powodzenia, wytrwałości i odwagi, Panie Prezydencie

Z wyrazami szacunku,

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)


echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka