Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
echo24 echo24
1775
BLOG

Nigdy nie będę ani „wasz”, ani „ich”, ani czyjkolwiek więcej

echo24 echo24 Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 172

Notkę tę adresuję do szczególnie tych, którzy chcieliby, żebym pisał albo po ich myśli, albo wcale.

Stali czytelnicy mojego blogu wiedzą, że w czasie rządów Platformy Obywatelskiej jak pies myśliwski tropiłem wszystkie draństwa partii Donalda Tuska pisząc otwartym tekstem, że to partia zabójcza dla Polski, jako swego rodzaju polityczna grupa przestępcza, która nie tylko rabowała nasz narodowy majątek, ale totalnie zdemoralizowała kilka milionów Polaków doprowadziwszy do tego, że pozostałe miliony poczuły się pod rządami Tuska intruzami we własnej Ojczyźnie. Waliłem prosto z mostu, że polityczni gangsterzy Tuska przez wiele lat wyłączali kolejne hamulce moralno etyczne w parciu do przejęcia rządów absolutnych i wprowadzenia monopartyjnego systemu zarządzania Państwem. Że zdeptano polityczny obyczaj, a w dążeniu do partyjnej hegemonii wyzbyto się poczucia wstydu. Że nastało w Polsce prawo dżungli. Kto silniejszy, ten był lepszy, cham chama chamem poganiał i wszystkie chwyty były dozwolone. Byle tylko rządzić!

Ciosając kołki na głowie Platformy stałem się siłą rzeczy ulubieńcem zagorzałych zwolenników partii Jarosława Kaczyńskiego, którzy jeszcze na starym Salonie24 nazwali mój blog „Kawiarenką u pana Krzysztofa”. W tej „internetowej kafejce” spotykało się miło rozgadane prawicowe towarzystwo wzajemnego zachwytu nad samymi sobą, które jako, że byłem śmiertelnym wrogiem Platformy niejako z automatu uznało mnie za „pisowca”, którym nigdy nie byłem, nie jestem i nie będę, gdyż przez całe życie byłem z zasady bezpartyjnym wolnym strzelcem i takim już pozostanę do końca. I wtenczas mój błąd polegał na tym, że goszczącym na moim blogu pisowcom nie zaznaczyłem wyraźnie, że nie jestem, jak im się błędnie zdawało zaręczony z PiS-em, co skutkowało tym, iż zaczęli mnie traktować jak brata w rodzinie pisowskiej, - a co za tym idzie jak swoją własność.

Aż nadszedł rok 2015 i spełniło się moje wielkie marzenie, jaką była sensacyjna przegrana Platformy Obywatelskiej. Jednakże, ponieważ intuicyjne czułem, że w kraju o systemie dwupartyjnym, gdzie Prawo i Sprawiedliwość wymienia się co jakiś czas władzą z Platformą Obywatelską, a nadrzędnym celem obu tych partii jest władza właśnie, - może nastąpić „powtórka z rozrywki” - , bezpośrednio po zwycięstwie PiS-u napisałem tekst pt. „Nowej władzy PiS-u będę się przyglądał baczniej niż Platformie” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/678439,nowej-wladzy-bede-sie-przygladal-baczniej-niz-platformie,  co mający wcześniej mnie za swojaka „ortodoksyjni pisowcy” uznali za karygodną zdradę i część moich stałych komentatorów przestało u mnie komentować, posądzając o zdradę nie tylko mnie, lecz także Salon24, bo wtenczas S24 przyjął nową formułę. Nie było to miłe, lecz w końcu ich wybór.

A co było dalej” Otóż, jak przewaga sejmowa poczęła politykom Prawa i Sprawiedliwości odbierać rozum i zdolność racjonalnego postrzegania rzeczywistości, a PiS zaczęło powielać niektóre błędy Platformy, napisałem całą serię notek krytycznych pod adresem partii Jarosława Kaczyńskiego, co dało taki efekt, że nieprzyjmujący żadnej krytyki pisowscy ultrasi zaczęli się wobec mnie zachowywać jak zdradzona narzeczona, stroić fochy i histerie, a także obrażać mnie i wyzywać od najgorszych, by ostatecznie mnie okrzyknąć niewiernym zdrajcą rodziny pisowskiej, do której jak napisałem wcześniej dalibóg nigdy nie należałem. A, żeby było śmieszniej, co bardziej krewcy okrzyknęli mnie stojącym na barykadzie okrakiem agentem partii Donalda Tuska.

Nie przejmowałem się wszakże tymi wszystkimi brutalnymi i wulgarnymi atakami ze strony pisowskich ultrasów i ujeżdżałem ile wlezie po Prawie i Sprawiedliwości wytykając im błędy coraz bardziej o litość do Boga wołające, co uważałem za moją powinność blogerską.

I tu nastąpiła kolejna ciekawostka przyrodnicza.

Bowiem widząc moją żelazną konsekwencję w krytykowaniu PiS-u, zaczęli się do mnie łasić i podlizywać nienawidzący mnie wcześniej platformersi, którzy równie błędnie, jak niegdyś pisowcy uznali, że skoro tak ostro jadę po partii Kaczyńskiego, to należy mnie uznać za platformerskiego swojaka, który przejrzał na oczy. I zaczęli dodawać do moich notek dziesiątki przymilnych komentarzy wytykających przeróżne niegodziwości PiS-u, którym po prawdzie w wielu przypadkach trudno mi było zaprzeczyć. I choć nawiązałem dialog z komentatorami platformerskimi, za co komentatorzy PiS-u odżegnali mnie od czci i wiary, - to chciałbym teraz tym platformerskim komentatorom powiedzieć otwarcie, że mojego zdania o Platformie Obywatelskiej, jako zorganizowanej grupie przestępczej nigdy nie zmienię, a co za tym idzie nigdy nie będę „ich”.

Na koniec zwracam się do komentatorów zarówno PiS-u, jak Platformy:

Kochani! Nigdy nie byłem, nie jestem i nie będę ani „wasz”, ani „ich”, ani czyjkolwiek więcej, bo przy moim imieniu i nazwisku, którymi podpisuję swoje notki widnieje zawsze dopisek: „em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa”. Bo ja nie piszę i nigdy nie będę pisał dla żadnej partii, - tylko dla Polski.

Krzysztof Pasierbiewicz

Post Scriptum

Lektura komentarzy wskazuje, że była ewidentna potrzeba napisania przeze mnie tej notki, którą napisałem dla porządku, żeby wszystko było jasne, gdyż niektórzy komentatorzy bezzasadnie rościli sobie prawo wyłączności do zawłaszczania moich sympatii politycznych. Gorzej. Oni chcieli, żebym pisał albo po ich myśli, albo wcale.

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo