echo24 echo24
1363
BLOG

Gdzie się podziały tamte knajpeczki?

echo24 echo24 Styl życia Obserwuj temat Obserwuj notkę 131

          Podkład muzyczny - https://www.youtube.com/watch?v=QCjdPGm8mG0 

Paradoksalnie, w czasach, które chcemy na zawsze wymazać z pamięci miałem szczęście przeżyć niezapomniane chwile wykwintnej balangi celebrowanej z nieudawanym pietyzmem w kultowych świątyniach intelektualnej rozrywki, gdzie w mrokach komuny starannie dobrany kwiat pełnokrwistych birbantów nie bacząc na bieg historii, oddawał się wyzwolonej i nigdy nieustającej zabawie nieznającej jutra.  Na tych tragikomicznych biesiadach, kraszonych perłami sztuki oratorskiej najznamienitszych artystów, przy ciepłej wódeczce, tatarze i śledziu w śmietanie bawiła się prawdziwa elita gwiazd teatru i filmu, świata nauki, nestorów sztuk pięknych, niebieskich ptaków i prywaciarzy, bombastycznych krezusów ówczesnego świata polskiej finansjery. W tych niezapomnianych spelunkach, już nad ranem, zbierała się śmietanka  birbantów doby PRL-u ściekających z nigdy nie policzonych balów, rautów, bankietów, biesiad i popijaw, by przy nieczynnej kuchni i dogasających rytmach pucio pucio dorżnąć się w eleganckim towarzystwie mających sobie coś do powiedzenia ludzi z nazwiskami, fantazją, pieniędzmi, pod okiem czujnych ubeków, którzy byli wszędzie. W tych magicznych miejscach redaktorzy gazet i znani aktorzy dzielili stoliki z panią bufetową i wszyscy byli radośni, choć nie było tlenu.

O świcie, jak już za Boga nie było gdzie się czegokolwiek napić, starannie oddestylowana czołówka pielgrzymowała do gościnnych przez okrągłą dobę restauracji dworcowych, by strzelić strzemiennego, jak pisała Agnieszka Osiecka "nim robotnicy wstaną".

Lecz, w tamtych ponurych czasach, kiedy szczytem marzeń był romans z kaowcem domu wczasowego na mapie Polski jaśniało ożywczym blaskiem kilka bajecznych oaz: Jastarniana „Szklarnia” ,łódzka „Honoratka” warszawski „Ściek” i krakowski „Spatif”, gdzie na przekór szpetocie komuny łączyło ludzi luzackie poczucie humoru, polot, fantazja, upodobanie wolności, a także znamienny dla tamtej epoki stan sielskiej i całkowicie bezkarnej beztroski. A, że pieniądz się wtedy nie liczył, wszyscy się spontanicznie rzucali na oślep w wir szaleńczej zabawy ludzi szczęśliwych chwilą, niemających nic do stracenia „wybrańców” niebojących się jutra.

Niestety, nie ma już jastarnianej „Szklarni”, łodzkiej „Honoratki, Warszawskiego „Ścieku” i krakowskiego „Spatifu”. Zabił je wolny rynek. Ale w Stołecznym Królewskim Mieście Krakowie ostało się jeszcze ostatnie kultowe Vis-à-Vis, - owiana legendą ażurowo przeszklona podwawelska kawiarenka, niegdyś ołtarz nieformalnych spotkań elit podwawelskiej bohemy, magiczna soczewka skupiająca wszystkich, których warto znać. Baśniowa oaza wielkiego świata i czarowne miejsce, gdzie towarzystwo ludzi z urodzenia szykownych żyło w zadziwiającej harmonii z kawiarnianym kubłem i szmatą, a wielce bywałym personom do dnia dzisiejszego klucz od klozetu daje się za kaucją.

To były czasy, które już się już nie powtórzą. Dlaczego? Bo wtedy ludzie byli jeszcze sobie przyjaźni, a Polak na Polaka nie patrzył wilkiem. Dlaczego? Bo mieliśmy wspólnego wroga.

Ale, co ja Wam będę opowiadał. Nie ma już z nami Mietka Święcickiego, ale szczęśliwym trafem została ta jego piosenka, którą zdążył jeszcze dla Państwa zaśpiewać w chwili ostatniej:


https://www.facebook.com/186103764830112/videos/1565666483540493/ 


Pozdrawiam Państwa z krakowskiego Rynku w cudowny czerwcowy wieczór od upału rozedrgany,

Krzysztof Pasierbiewicz


Zobacz galerię zdjęć:

Przyjaciele z Vis a Vis
Przyjaciele z Vis a Vis
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości