Jedno z kilkudziesięciu wezwań na Kolegium
Jedno z kilkudziesięciu wezwań na Kolegium
echo24 echo24
4869
BLOG

Ludzie! Hermeliński wie, co mówi! Wracamy do PRL-u!

echo24 echo24 Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 282

Notkę tę dedykuję panu ministrowi sprawiedliwości i prokuratorowi generalnemu w jednaj osobie

Portal internetowy Rzeczpospolita – vide: https://www.rp.pl/Sedziowie-i-sady/303129915-Wielka-reforma-sadow-powszechnych-sedziowie-pokoju-zamiast-sadow-apelacyjnych.html informuje:

Wielka reforma sądów powszechnych: sędziowie pokoju zamiast sądów apelacyjnych. Pół miliona spraw przejmą sędziowie pokoju, niekoniecznie prawnicy. Znikną sądy apelacyjne. Zniknąć mają sądy apelacyjne, zostaną okręgowe i regionalne. Pojawi się wspólny dla wszystkich sędziów urząd: sędzia sądu powszechnego z ujednoliconą pensją. Czy będzie to podstawa prawna do przenosin sędziów i odejść z zawodu? Na tym nie koniec. Drobnymi sprawami karnymi mieliby się zająć sędziowie pokoju. Nie muszą to być prawnicy. Warunkiem koniecznym będzie życiowe doświadczenie. Sądy powszechne miałyby rozpatrywać jedynie odwołania od ich werdyktów. Kto będzie sędzią pokoju? Osoba mająca nie mniej niż 35 lat, wybrana w wyborach powszechnych w każdym powiecie. Procesy będą się toczyć w uproszczonej procedurze, a sądy mają orzekać w oparciu o zasady słuszności. Sędziowie pokoju zajmą się prostymi sprawami o wykroczenia, których co roku do sądów rejonowych trafia ponad pół miliona…”.

Pisałem już o tym, ale notka się wtedy nie przebiła, bo jeszcze nie było informacji prasowych o sędziach pokoju, czyli de facto o przywróceniu komunistycznych Kolegiów ds. Wykroczeń, które w czasie komuny z niepoprawnymi politycznie obywatelami mogły całkowicie bezkarnie robić praktycznie to, co chciały, łącznie z niszczeniem karier zawodowych ludzi wobec komuny niepokornych. A to, dlatego, że od wyroków Kolegium ds. Wykroczeń nie można się było odwołać, gdyż były to organy niezawisłe. Słowem zanosi się na to, że władza Prawa i Sprawiedliwości, jak jej ktoś podpadnie, będzie mogła z każdym z nas zrobić, praktycznie co tylko zechce.

Skąd to wiem? Z własnego doświadczenia Proszę Państwa. Już wyjaśniam.

Jak nam w latach 50. ubiegłego wieku bezpieka wykończyła Ojca, Mama chcąc wychować dwóch dorastających synów sprzedawała kolejno biżuterię, srebrne zastawy, obrazy, dywany… a gdy i to się skończyło, nie była w stanie utrzymać naszego wielkiego mieszkania pod Wawelem i dała ogłoszenie do gazety o zamianę na mniejsze. Na nowym mieszkaniu okazało się, że za ścianą mieszka ubek. Na domiar złego, ten ponury człowiek miał na parterze kolesia, a jakże by inaczej również pracownika Urzędu Bezpieczeństwa. Dopóki mama żyła dawali mi spokój, ale jak zmarła, z początkiem lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku ów ubecki duet zaczął się domagać bym się wyprowadził, bo, cytuję: „Oni w swoim bloku inteligenta nie potrzebują”. Na pomoc reszty sąsiadów nie miałem, co liczyć, gdyż byli tak zastraszeni, że się przemykali jak duchy po klatce schodowej, a większość mi doradzała, żebym z ubecją nie walczył, gdyż z nimi nie wygram.

Chcąc mnie wykurzyć z mieszkania, ubecy zawarli przymierze z niejaką panią Genowefą, mieszkającą pode mną kompletnie nawiedzoną dewotką. Wybrali znaną w tamtych czasach ubecką metodę robienia z ludzi nauki chuliganów. A jak? Właśnie pomocy Kolegium ds. Wykroczeń. Ich plan był prosty. Zawsze, gdy ktokolwiek mnie odwiedził, po dwudziestej drugiej ubek zza ściany dzwonił po milicję, a przybyły patrol legitymował nas i nie stwierdziwszy niczego zdrożnego jechał dalej. Jednak po dwóch tygodniach dostawałem wezwanie na rozprawę w Kolegium d. Spraw Wykroczeń, gdzie w oparciu o treść załganej notatki służbowej tychże milicjantów, którzy u mnie byli dwa tygodnie wcześniej dostawałem tak zwaną czapę.

Kolegium składało się zwykle z trojga aktywistów, najczęściej dwu partyjnych działaczy PZPR-u i jednego ormowca. Świadków obrony nie przesłuchiwano i po krótkiej naradzie składu orzekającego, dostawałem najwyższy wymiar kary. Była to grzywna pieniężna czterech i pół tysiąca złotych, co przy mojej pensji asystenta Akademii Górniczo – Hutniczej stanowiło sumę nie do przeskoczenia. Zasądzanych mi grzywien tedy nie płaciłem, próbując się odwołać do drugiej instancji, gdzie wynik pierwszej rozprawy był zawsze utrzymany w mocy i nie było już się gdzie odwołać . I choć Wam pewnie będzie trudno w to uwierzyć, po kilku latach nalotów na moje mieszkanie, wydano takich wyroków siedemdziesiąt sześć, co jak niektórzy twierdzą daje wynik lepszy od Jacka Kuronia. Do dzisiaj mam w domu pożółkłą książeczkę zrobioną z oprawionych wezwań na kolegium.

Wszakże, gdy ilość orzeczeń kolegium zaczęła mi zagrażać wyrzuceniem z pracy stawiając mnie w jednym rzędzie z recydywistami, postanowili mi pomóc lokalni prawnicy, których w ówczesnym Krakowie znałem prawie wszystkich. Sprawę wziął w swoje ręce prawdziwy tuz tamtych czasów Stanisław Warcholik, ówczesny dziekan Izby Adwokackiej. Po serii narad postanowiono wykonać w Kolegium Orzekającym coś w rodzaju wejścia smoka, w oparciu, o jak się zdawało, niepodważalne zeznania świadków obrony wyselekcjonowanych starannie z grona najbardziej szanowanych krakowskich prawników. Na nadchodzącej rozprawie miałem mieć tedy za świadków, oprócz dziekana krakowskiej Izby Adwokackiej, tak potężnych oligarchów ówczesnej palestry jak super mecenas od spraw karno kryminalnych, śp. profesor Karol Buczyński i znany cywilista, śp. profesor Franciszek Studnicki. I jeszcze na dobitkę wzięto ówczesnego szefa Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych profesora Marka Waldenberga. Wszyscy, a jakże by inaczej, z Jagiellońskiej Wszechnicy. Więc musicie Państwo przyznać, że jak na sprawę w kolegium mocne uderzenie.

W końcu nadszedł pamiętny dzień rozprawy mającej się rozpocząć o trzynastej. Moi zacni świadkowie, ludzie nader solidni i obowiązkowi, przybyli punktualnie. Po godzinie czekania w mrocznym korytarzu, profesor Studnicki senior odważył się spytać jak długo jeszcze mamy czekać, co zostało uznane za bezczelny wybryk. Wreszcie mnie wywołano. Zgodnie z zaplanowanym scenariuszem, mój osobisty adwokat śp. mecenas Parzyński poprosił Wysokie Kolegium, żeby przesłuchało zgłoszonych świadków obrony. Na to ormowiec, który był przewodniczącym składu orzekającego, nie mając pojęcia z kim ma do czynienia, obrzucił moich świadków wzgardliwym spojrzeniem i odpowiedział krótko, cytuję: „nie obchodzą nas kłamliwe zeznania przygodnych obywateli zebranych z ulicy”, czemu towarzyszyły wzgardliwe uśmieszki towarzyszących mu aktywistów PZPR-u. Tego mecenas Buczyński nie był w stanie zdzierżyć i zgłosił formalny protest, na co przewodniczący kolegium nakazał moim świadkom opuszczenie sali. A gdy się zaczęli sprzeciwiać, poprawił się w siodle i władczym tonem zagroził, że jeśli natychmiast nie wyjdą zawezwie milicję. I wtenczas nastąpiła rzecz niewiarygodna. Otóż moi świadkowie, profesorowie prawa i mężowie stanu, przywykli do brylowania w najznamienitszych świątyniach Palestry, podwinęli pod siebie ogony, zbili się w stadko przestraszonych ludzi i bez szemrania opuścili salę, jak grupa niesfornych uczniów wyrzuconych z lekcji…”, koniec opowieści.

I pewnie bym wtedy skończył jak recydywista pozbawiony pracy i środków do życia. Uratował mnie jednak śp. mecenas Jerzy Parzyński, krakowski adwokat i cudowny człowiek. A jeszcze do tego wrażliwy krytyk muzyczny i świetny dziennikarz oraz harcerz i patriota wciągnięty głęboko w sprawy niepodległościowe. Ten wspaniały bronił mnie za darmo gdyż świetnie rozumiał, że to, co robię jest swoistym protestem przeciwko ówczesnemu czerwonemu reżimowi. Żeby mnie jakoś ratować załatwił tak zwane dojście do pana profesora Piotra Perkowskiego. Ten znany kompozytor, prócz pięknej muzyki, komponował niestety również dla generała, który później wytoczył Narodowi wojnę. W wyniku interwencji pana profesora zrobiono mi sprawę zbiorczą ze wszystkich wytoczonych mi spraw i darowano winę na mocy amnestii, jaka się akurat nadarzyła.

Dlaczego o tym opowiadam? Bo jeśli to, co napisała Rzeczpospolita jest prawdą, to wystarczy PZPR zamienić na PiS, skład komuszego kolegium orzekającego zamienić na zaufanych działaczy władzy dobrej zmiany, - i wszystko będzie dokładnie tak jak było za komuny.

A to już bynajmniej do śmiechu nie jest!

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

Post Scriptum

Co prawda portal wPolityce - vide: https://wpolityce.pl/polityka/438366-hermelinski-krytycznie-o-sedziach-pokoju-resort-odpowiada informuje, cytuję:

"Rzecznik prasowy resortu sprawiedliwości w odpowiedzi na wątpliwości Hermelińskiego napisał na Twitterze: W zespole powołanym przez @ZiobroPL z inicjatywy przewodn.@pkukiz opracowano założenia dot. sędziów pokoju. Każdorazowo istnieje możliwość odwołania się do sądu...",

ale ja w sprawiedliwe załatwianie takich odwołań przez sądy zreformowane przez pezetpeerowca Stanisława Piotrowicza et consortes, - za cholerę nie uwierzę.

Post Post Scriptum

Któryś z komentatorów mi napisał: „Proponuję by z ocenami co do możliwego funkcjonowania sądów pokoju wstrzymać się do momentu pojawienia się projektu stosownej ustawy...". Więc mu odpowiedziałem, że gdyby przeżył to, co ja przeżyłem w związku z Kolegiami ds. Wykroczeń, - to by też na zimne dmuchał.

Post Post Post Scriptum

Właśnie wracam z krakowskiego Klubu Studenckiego "Pod Jaszczurami" ze spotkania „Kafejka prawna w Krakowie” wydanego z okazji  1. rocznicy spotkań z obywatelami. Słowem znalazłem się w lwiej paszczy krakowskiego KOD-u. Spotkanie zaszczyciła swą obecnością Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego Pani Małgorzata Gersdorf. Po wystąpieniu pani Prezes były pytania od zebranych. Poprosiłem o głos i opowiedziałem pani Prezes, jak to bywa z odwagą prawników, czyli to samo, co opisałem w notce. Pani Prezes złapała bezbłędnie, do czego piję i chciała coś odpowiedzieć, ale prowadzący spotkanie szybko poprosił o następne pytanie.



Zobacz galerię zdjęć:

Szef PKW Wojciech Hermeliński / autor: Fratria/Andrzej Wiktor
Szef PKW Wojciech Hermeliński / autor: Fratria/Andrzej Wiktor
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (282)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo