Urszula Dudziak już wcześniej szokowała swymi wypowiedziami (Agencja Gazeta, Fot: Grażyna Marks)
Urszula Dudziak już wcześniej szokowała swymi wypowiedziami (Agencja Gazeta, Fot: Grażyna Marks)
echo24 echo24
4853
BLOG

Co czeka młodych, jak PiS wygra październikowe wybory?

echo24 echo24 PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 367

Motto: Za pieniądze publiczne pornografii w polskich szkołach nie będzie! (Minister kultury Piotr Gliński)

Portal internetowy WP wiadomościvide: https://wiadomosci.wp.pl/szokujace-slowa-ekspertki-men-urszuli-dudziak-6425385944708737a informuje:

Szokujące słowa ekspertki MEN Urszuli Dudziak w rozmowie z "Do Rzeczy". Ekspertka MEN odniosła się między innymi do kwestii informowania dzieci o tym, co sprzyja realizowaniu założeń prawidłowej rodziny. Według Dudziak, jeśli "chcieliśmy szkołę uczynić placówką, która uczy dzieci, jak być oddanymi w kontaktach z pedofilami, jak się prostytuować, masturbować, uprawiać przygodny seks czy wskazywać, jak uczynić z młodych ludzi użytkowników środków antykoncepcyjnych, to rzeczywiście szkoła realizująca obecnie obowiązujący program w ogóle tego nie robi". I nie powinna tego robić. Bo nie jest zadaniem szkoły uczyć dzieci zachowań uderzających w dobro człowieka – wskazuje ekspertka…

Mój komentarz:

Czytając tę niewiarygodną wiadomość przypomniałem sobie pewne zdarzenie z lat szkolnych, które chcę teraz opowiedzieć młodym Polkom i Polakom ku przestrodze.

Z początkiem lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy w Polsce szalała szczytująca komuna, - przyjęto mnie w poczet uczniów elitarnej szkoły średniej nazywanej „Trzecim Zakładem im. Jana Kochanowskiego w Krakowie”. Piszę „zakładem”, gdyż słowo „liceum” było zakazane, a nazwa „zakład” była zastrzeżona dla elitarnej szkoły męskiej o delikatnie mówiąc kagańcowym drylu wychowawczym.

W tym katorżniczym zakładzie słowo „koedukacja” miało wzbudzać w uczniach, jeśli nie obrzydzenie to w najlepszym razie politowanie, a w szkole panował terror oparty o kodeks niezliczonych nakazów, zakazów, kar oraz restrykcji. 

Z tej drakońskiej sztuby omal nie wyleciałem z hukiem za, Sic! "nieprzyzwoite zachowanie niegodne ucznia polskiej szkoły".

Już śpieszę z wyjaśnieniem, o co poszło.

Otóż, pod koniec listopada roku 1960 w Krakowie spadły pierwsze śniegi i wracając ze szkoły wpadliśmy z kolegami na pomysł by w "Parku Krakowskim" miast bałwana ulepić posąg Wenus z Milo. Rzeźbił wybitnie uzdolniony artystycznie kolega o nazwisku Swałtek (patrz galeria fotografii pod notką), a reszta dostarczała śnieg sprawdzając proporcje rodzącego się arcydzieła. Zaaferowani pracą twórczą uczniowie zdjęli nierozważnie szkolne czapki, co jak starsi może jeszcze pamiętają, w tamtych ponurych czasach było bezwzględnie zakazane.

Narodzinom boskiej Wenus przyglądał się bacznie nieznany jegomość, jak się miało okazać kapuś dzielnicowy, który do dziś nie wiem, jak to zdołał zrobić, bo przecież wtedy nie było komórek, dał cynk na milicję, - a dowódca przybyłego patrolu Milicji Obywatelskiej w związku z wykroczeniem, jak to nazwał w notatce służbowej „siania pornografii w terenie publicznym” spisał wszystkich uczniów na miejscu, po czym zapuszkowano nas do gazika i na sygnale przewieziono do szkoły.

W kancelarii dyrektora odbyło się w trybie doraźnym przesłuchanie obwinionych i jako krzewiących zgorszenie bezwstydnych deprawatorów zawieszono nas w prawach uczniowskich.

Już wtedy, kiedy reżimowy milicjant stawiał w parku na baczność grupę uczniów za to, że ulepili ze śniegu posąg boskiej Wenus, a na lekcjach musiałem wysłuchiwać, co wówczas bajdurzył Gomułka i jego zadziwiająco liczni poplecznicy, - po raz pierwszy zrozumiałem, co to znaczy autorytarna władza PRL-u.

I co?

Od tamtego czasu minęło 60 lat, a ja wysłuchując tego, co mówi o pandemii LGBT na przedwyborczych piknikach rodzinnych Jarosław Kaczyński wraz ze swoimi ministerialnymi apostołami, a także tego, co wykrzykuje z ambony metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski o „tęczowej zarazie” z przerażeniem konstatuję, że pod względem mentalnościowym PiS jest na najlepszej drodze ku zawróceniu Polski do ponurego czasu PRL-u lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, - jak nie gorzej.

Mówicie Państwo, że przesadzam?

Ja uważam, że ani trochę.

A teraz czekam na merytoryczne komentarze.

Krzysztof Pasierbiewicz (emerytowany nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

Post Scriptum

Lektura pierwszej setki komentarzy skłania mnie do przypomnienia, że jeśli tylko są środki finansowe, zapóźnienia natury technologiczno gospodarczej można nadrobić w ciągu jednej dekady, czego dowodem może być fakt, iż obecnie, pod względem konkurencyjności w Europie wyprzedzają nas tylko producenci niemieccy. Znacznie gorzej natomiast przedstawia się sprawa „przestawiania się” na tak zwane „nowoczesne myślenie”, gdyż zmiany ludzkiej mentalności mają ogromną bezwładność, a co więcej, tempo tych zmian zależy od wieku generacji takim zmianom poddawanych.  Opierając się na własnych obserwacjach, jestem skłonny zaryzykować tezę, że obecne pokolenia „60 Plus” są już mentalnie niereformowalne, bądź reformowalne w stopniu poważnie ograniczonym. Bowiem ludzie tej kategorii wiekowej nie są już w stanie dostosować do nienotowanego dotąd przyśpieszenia rozwoju cywilizacji, jakie nastąpiło w ostatnich dwudziestu latach i wciąż następuje.  Wiek XXI nie ma precedensu w historii naszej cywilizacji.  Te nowe warunki pociągają za sobą konieczność zmiany mentalności i przestawienia się na idące z duchem czasu nowoczesne myślenie, kompatybilne z tempem i specyfiką dokonujących się zmian. Niestety, wielu ukształtowanych w czasach komuny ludzi, jak Jarosław Kaczyński i abp Marek Jędraszewski i ja również, - za rozwojem dzisiejszej cywilizacji po prostu nie nadąża, - verte!

I dobrze. Tak ma być! Ja pierwszy raz uciekłem z domu, jak mi moja kochana śp. Mama zabroniła słuchać Beatlesów mówiąc, że to zdziczałe i nieostrzyżone wyjce rude. Bo Ona chciała żebym z Nią grał na cztery ręce na naszym Steinwayu ułańskie piosenki i "Czerwone maki na Monte Casino". A mnie wtedy, - już ta genialna piosenka rajcowała - vide: https://www.youtube.com/watch?v=pRTXUZDBBYo .

Tak się składa, że moja córka dziś bawi się na Ibizie. Czy mi się to podoba? Chyba nie do końca. Ale wiem, że nie powinienem jej tego zabraniać, bo ani ja, ani Jarosław Kaczyński, ani abp Jędraszewski nie mamy prawa dyktować młodym Polakom, jak mają żyć. I dlatego nie mam żalu do córki, że, jak słucham Pietrzaka śpiewającego "Żeby Polska Była Polską" to prosi bym przyciszył radio. Dlaczego? Bo wiem, że młodzi intuicyjnie wyczuwają historyczne fałsze. Proszę to sobie przemyśleć w wolnej chwili.

Zaś o tym, co grozi Polsce pod większościowymi rządami PiS-u niech zaświadczy dodany do notki komentarz blogera piszącego pod nickiem @Kemir, cytuję:

@kemir [18 września 2019, 09:19]13
"Brednie @autora najlepiej podsumowuje @Grzegorz Gozdawa (18 września 2019, 05:42), pod którym to podsumowaniem podpisuję się całkowicie.
Ode mnie dwa zdania:
Krakowski naftaliniarzu!
Nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić twoje postępowanie.
Niedobrze się robi, jak widać twoje wypociny, powtarzane x razy ,eksponowane na SG i widać twoją zakłamaną, fałszywą facjatę.
Twój tatuś, jeżeli rzeczywiście był akowskim patriotą i człowiekiem honoru,  gdyby teraz wstał, to nie poświęciłby ci  nawet kuli - zarżnąłby ciebie pewnie tak,  jak zarzyna się wieprza i w jednej chwili wymazał z pamięci, że miał syna. Jesteś bowiem podręcznikowym przykładem człowieka- bydlaka: bez zasad, bez poszanowania świętości i Ojczyzny, bez kręgosłupa moralnego bez powagi i odpowiedzialności - także za wychowanie córki. Z legendy swojego ojca zrobiłeś portret łabędziego lowelasa i publicystycznego trolla -  zastanów się nad tym, chociaż wątpię, czy w ogóle jesteś zdolny do zastanawiania się.
Howgh...
", koniec cytatu.

Przyznacie Państwo, że ciary po plecach chodzą, bo jakby, co do czego przyszło, - to ten pan rzeczywiście byłby zdolny do tego, o czym napisał w komentarzu. Ale najgorsze jest to, że Jarosław Kaczyński dobrze wie, do czego są zdolni pisowscy ortodoksi, a mimo to właśnie na takich ludzi postawił w rzekomej walce o Polskę. Tej perfidii mu nigdy nie wybaczę.

Ja sens działalności blogerskiej upatruję między innymi w tym, że piszący za darmo niezależny bloger może powiedzieć więcej niż politycy i dziennikarze bojący się o stołki.

Pragnę tedy na koniec przestrzec, że wojny domowe o podłożu ideologiczno religijnym były zawsze najkrwawsze.

Czytaj także:

K. Pasierbiewicz, "Coś złego wisi w powietrzu" - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/956117,cos-zlego-wisi-w-powietrzu


Zobacz galerię zdjęć:

Rok 1960. Nasz klasowy rzeźbiarz spisywany przez pana władzę. Fot. Janusz Czajkowski.
Rok 1960. Nasz klasowy rzeźbiarz spisywany przez pana władzę. Fot. Janusz Czajkowski. Krzewiący zgorszenie bezwstydni deprawatorzy, przyłapani przez kamerę na gorącym uczynku. Ten z teczką po lewej to kapuś, który wezwał milicję.
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka