Dodatkową imprezą uatrakcyjniającą uroczystości ostatniej niedzieli w Szczytnie, czyli zmianę nazwy ulicy Spacerowej na ulicę Krzysztofa Klenczona, był zlot old timerów zorganizowany przez Olsztyński Klub Motorowy im. Mariana Bublewicza.
Wprawdzie skromny, ale z łezką. Nie tak " wypasiony " jak zloty na których bywałem i o których pisywałem na tym blogu ( np. zlot Traction Avantów w gaskońskim Saint - Èmilion ) ale też zasobność naszych " stajni " była o niebo skromniejsza niż tych na Zachodzie, więc niewiele klasyków się uchowało.
Nie bez znaczenia jest również zasobność portfeli miłośników starych aut. Restauracja weterana to są koszty często przekraczające zakup dobrej klasy samochodu. To się jednak zmienia, o czym świadczy choćby dość mocny wzrost cen starych aut czy motocykli, często w stanie nie do użycia, jednak z przeznaczeniem na pełną restaurację. I to się dzieje... i bardzo dobrze.
Wyhaczyłem dwa cacka. Jeden może budzić zdziwienie bo to nasz poczciwy " kanciak " czyli " Fiacior " Ale jak on pracuje. Niech się chowa muzyka tego Szopena, czy innego Szopenhałera.
Motor od Fiata 132, dwa wałki, serwo kierownicy. Ma moc i utytułowany też, bo III miejsce w rajdzie Old Timerów w 2013 roku i I miejsce w wojewódzkim rajdzie pojazdów historycznych w 2016 roku. Drugi pojazd to zupełnie inna kultura pracy. Motor V 6,4 L. Klima, serwo na wszystko co może być wspomagane, automatyczna skrzynia biegów ( inna nie mogła być ) No i to imponujące zużycie paliwa przy " ciężkiej nodze " czyli ok 25L/100. Mieli rozmach sku...wysyny, ci Amerykanie.
Auto bardzo wygodne, pozwalające zabrać dodatkowo do bagażnika Fiata 126p ( na pierwszy rzut oka wydaje się to możliwe ) Tak mniej więcej prezentuje się ten Cadillac Series 62, uczestnik parady w Szczytnie. Cudny, ale i nasz Fiacior z 1,6 L " zębem " nie ustępuje mu pola co wprawne oko dostrzeże od razu na załączonych obrazkach.
No, a mnie w drogę.
