Kiedy pomyślimy o Joannie d`Arc natychmiastowe skojarzenie to Orlean, choć powinno być Rouen. Ja nie chcę napisać, że wszyscy sobie, stale zaprzątamy głowę jakąś Joanną, ja też za specjalnie sprawą Joanny głowy sobie nie zawracam, ale skoro ciągle się ostatnio na nią natykam, to należało napisać, że jednak Rouen. Więcej jej w Rouen niż w Orleanie. Główna ulica Joanny d`Arc, szkoły Joanny d`Arc, wieża Joanny d`Arc , kościoły też Joanny d`Arc, o piekarniach, kwiaciarniach nie wspomnę, o zakładzie fryzjerskim Joanny d`Arc również, nie wyobrażam sobie aby Joanna zgodziła się na trwałą czy balejaż. Raczej nie.
Pojmana przez podstępnych Burgundczyków pod Compiegne 23 maja 1430 roku o godzinie 6 wieczorem ( nie wiem skąd taki dokładny czas, Burgundczycy nie byli przecież tak wyposażeni w zegarki jak krasnoarmiejcy?) Sprzedana Anglikom okupującym Rouen za 10000 franków, ostatni rok życia spędziła zamknięta w zamkowej wieży. Tu w pałacu biskupim odbył się jej dziwny proces i w Rouen na Starym Rynku 30 maja 1431 roku spłonęła na stosie. Również w Rouen w tym samym pałacu biskupim 7 lipca 1456 roku zrehabilitowano Joannę i uznano za męczennicę.
Rouen przepiękne miasto nad Sekwaną, podniesione z ruin po alianckim bombardowaniu w czasie tzw.czerwonego tygodnia (30 maja-5 czerwca 1944) Bombardowane z taką intensywnością, że niemieccy generałowie zacierali ręce i mówili:
- Jak tak dalej pójdzie to więcej Francuzów zginie z rąk Anglików niż z rąk Niemców. Nie dziwmy się zatem anglo-francuskiej antypatii, podobny los spotkał również Hawr, tam jednak eksperymentowano z architekturą i wyszło coś co przypomina trochę Nową Hutę.
Rouen zbudowane na winnym francuskim prosperity, dziś zachwyca i tyle. Nie jest prawdą - tak twierdzi większość żon - że alkohol rujnuje. Tylko te barki na Sekwanie wypełnione piaskiem, kamieniem, tłuczniem, złomem psują obrazek. Stalowe, rdzawe prostokąty, bez skrzypiących rei i bez beczek z winem.
Inne tematy w dziale Rozmaitości