Wiem,że tą notką stracę wiarygodność,ale uczciwość każe mi ją zamieścić na moim blogu. Pochodzę zza Buga a nie z jakiejś za przeproszeniem Kościerzyny i swój honor mam. Co cztery lata jeżdzę do Połocka i wiem jak się zachować między ludźmi. Szczekałem na rząd premiera Tuska tak jak pani Renata, tylko,że z drugiej strony płota, a teraz przyszło mi odszczekać.
Wyprawiłem żonę do Polski, żeby mieć spokój na Halloween, cały czas pozostawałem w kontakcie telefonicznym i esemesowym, chociaż do PO nie należę. Myślałem, że będzie bluzgać jak wyląduje w Modlinie. Po wczorajszym spodziewałem się najgorszego, Modlin to najgorzej wyposażone lotnisko w Polsce, choć Gazeta Wyborcza utrzymuje, że to najnowocześniejszy dworzec lotniczy w Europie, może chodzi o to, że spłuczki są bezdotykowe, nie wiem. Gazeta Wyborcza ma takie wyobrażenie o nowoczesności jakie ja mam wyobrażenie o tym co siedzi w duszy Anny Grodzkiej. Nieważne.
Wylądowała o czasie, 14.25 start z Liverpoolu, lądowanie w Modlinie 17.55. O czasie. Pomieszało mi szyki, myślałem, że będę mógł telefonicznie nabluzgać na Polskę Tuska. Autobus z Warszawy do Prus Wschodnich opóźnił się tylko 15 minut, to niewiele - zważywszy - że dziś pociągi Kolei Mazowieckich odnotowały średnie spóźnienie 60 minut. Co mnie tam obchodzi Mazowsze jak ja żonę do Prus Wschodnich wyprawiłem, do teściowej. Cały czas pozostawałem w kontakcie telefonicznym, myślałem, że jak minie 53 stopień szerokości geograficznej północnej, przejedzie obwodnicą Mławy to zacznie bluzgać. Zgodnie z przedwojenną mapą powinna w miejscowości Napierki wjechać na teren Prus Wschodnich, myślałem że się zacznie jak w Załuskach w 1939 , a tu nic. W autobusie śmiech, zabawa, kawę i herbatę serwują.Żona szczęśliwa bo pan kierowca puścił " Julię " z odtwarzacza DVD. Żyć nie umierać. Asfalt wylany jak naleśnik u Gesslerowej, czego tu jeszcze do szczęścia brakuje? nawet cukrownia w Glinojecku pracuje pełną parą/chyba?/ Nie pytałem żony bo ona nie potrafi odróżnić cukrowni od huty a elektrowni od stoczni. Czy takie zakłady jeszcze w Polsce pracują ?
Dotarła. Szczęśliwa, zadowolona, teściowa kupiła jej w "Biedronce " galaretki drobiowe. Czego człowiekowi do szczęścia więcej trzeba, jak nie galaretek drobiowych. Odszczekuję i chyba zawieszę pisanie na tydzień bo pozostaję w szoku,że tyle się teraz w Polsce dobrego wyprawia, a ja tyle swoim marnym pisaniem szkody wyrządziłem. Ta moja teściowa ze strony żony to prawdziwy skarb.
Inne tematy w dziale Rozmaitości