Tallinn, 400 - tysięczna stolica niewielkiego, bardzo dzielnego narodu. Choć Estończyków jest ledwie 1,3 miliona to jako naród byli w stanie przetrzymać 300 lat rosyjskiej, a potem sowieckiej okupacji. Jak podaje mój nieoceniony przewodnik " Lonely planet " - po 300 latach okupacji naród estoński ma tyle wspólnego z narodem rosyjskim co wspólnego ma jaskółka ( symbol Estonii ) z niedźwiedziem ( symbol Rosji ) I jest to najświętsza prawda, bowiem niewiele w mieście posowieckich reliktów. Prześliczna starówka, wpisana do rejestru światowego dziedzictwa UNESCO. Przepięknie, pieczołowicie odrestaurowana ( min. przez polskie PKZ ) choć zapuściwszy się w rejony mniej uczęszczane widać jeszcze ogrom roboty czekającej Estończyków.
Tallinn znaczy tyle co " duńskie miasto " ( Taani linn ) bowiem do XIII wieku miasto było we władaniu Duńczyków. Tallinn jest miastem godnym polecenia i bardzo przyjaznym, ponieważ jako jedyne miasto w Europie oferuje swoim mieszkańcom darmowy transport środkami publicznej komunikacji. W mieście natknąłem się na dwa miłe polonica. Na " Grubej Małgośce " tablica upamiętniająca internowanie i słynną ucieczkę ORP " Orzeł " 

" Gruba Małgośka " to - jak twierdzą Estończycy - najpotężniejsza w Europie baszta, mieszcząca Estońskie Muzeum Morskie. Drugie polonicum jest z dziedziny kulinarnej. Gdybym nie poszedł popróbować estońskiej kuchni, nigdy bym się nie dowiedział, że Estończycy wywodzą się wprost od Krakusów, bowiem w karcie dań kiełbasa krakowska w piwie serwowana jest jako estońskie danie narodowe.
Inne tematy w dziale Rozmaitości