
Karygodne przeoczenie. Uświadomiłem sobie, że nigdy jeszcze nie napisałem notki dedykowanej dzieciom. Większość notek pisanych było z myślą o dzieciach nieco starszych. Być może nie napisałem z podświadomej obawy, że nie podołam ? Mam cały czas w pamięci żelazną zasadę obowiązującą wszystkich piszących dla dzieci : Dla dzieci piszemy tak samo jak dla dorosłych, tylko lepiej. Zatem koniec z beznadziejną polityką. Kontynuujemy temat feryjny, zimowiskowy. Proponuję krótką wizytę u pewnej starszej pani, która pisała tak samo jak dla dorosłych tylko dużo, dużo lepiej.

Twórczość Beatrix Potter jest polskim dzieciom znana, sporo jej utworów przetłumaczono na język polski. Na pewno większość młodych czytelników zna opowiastki z życia Piotrusia Królika. Ich autorka, Beatrix Potter pochodziła z bardzo zamożnej rodziny, odebrała jak na kobietę żyjącą w wiktoriańskiej Anglii bardzo staranne wykształcenie. Była osobą bardzo uzdolnioną plastycznie, odpadły więc przyszłe koszty związane z opłacaniem rysownika do jej historyjek z życia zwierząt. Mimo widoków na karierę naukową, kariery nie zrobiła. Niestety wiktoriańska Anglia, rola kobiety ściśle wyznaczona, zadania rozdzielone, żadnych much w nosie, ani życiowych brewerii. Mimo sukcesów i współpracy z ówczesnymi luminarzami brytyjskiej nauki kariery nie zrobiła, choć stryj był rektorem londyńskiego uniwersytetu i pomocy w robieniu kariery naukowej udzieliłby na pewno. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło, więc żałować nie ma czego. Kto dzisiaj słyszałby o Beatrix Potter ? Gdzie jeździłyby na ferie szkolne brytyjskie i nie tylko brytyjskie dzieciaki ? Centrum Beatrix Potter w Windermere to doskonałe miejsce na spędzenie czasu podczas ferii.


Beatrix mieszkała na farmie za jeziorem i dziś jest główną atrakcją miasteczka, z której miasteczko potrafi wydusić niezłą kasę. Idąc chyba za przykładem autorki, która ze swoich publikowanych opowiastek potrafiła wydusić taką kasę, że wkrótce stała sieę najmajętniejszą panną do wzięcia, farmerką obrabiającą ponad 4000 akrów ziemi. Co niestety wydarzyło się dość późno, bo ze staropanieństwa wyszła Beatrix dopiero w 47 wiośnie życia. I znowu nie ma tego złego co na dobre by nie wyszło. Gdyby wydała się za mąż wcześniej - według wiktoriańskich standardów - któż słyszałby o wziętej, chętnie wydawanej po dziś dziś dzień, twórczyni niezwykłych książeczek dedykowanych dzieciom. Tym bardziej, że zamążpójście zastopowało jej pisarską aktywność. Talent zawsze znajdzie ujście, wcześniej lub później, ale znajdzie. Z korzyścią dla dzieci i dorosłych.
Pisanie Beatrix wzięło się po części z nudy, a po części z potrzeby sprawienia przyjemności bardzo chorowitemu chłopcu, synowi swojej byłej guwernantki.
Początkiem były liściki wysyłane do chłopca, pięknie ilustrowane przez autorkę, liściki opowiadające historię zwierząt których podpatrywanie na farmie i w okolicy było zajęciem dość naturalnym. Ilustrowane liściki były tak urocze, historyjki tak niezwykłe, że wydanie ich było kwestią czasu. Pierwsze wydanie za namową przyjaciółki, odbyło się własnym sumptem autorki, a potem już poleciało jak z płatka. Kartki książek Beatrix Potters zapełniły się niezliczoną ilością zwierzęcych bohaterów.

Objawił się nie tylko Piotruś Królik, ale także Wiewiórka Nutkin, niezwykła mysz z Gloucester, która potrafił uszyć frak nie gorszy od paryskich kreatorów mody. Pani Mrugalska i Kaczka Tekla Kałużyńska, o prosiaku Robinsonie nie wspominając. Nie brakło też szwarc charakterów w osobie Borsuka Tomasza i Pana Rudzielca. No i weź tu odejdź od polityki, kiedy nawet w dziecięcej literaturze pełno rudzielców o złych charakterach.

Na szczęście większość bohaterów Beatrix Potter to porządne, szlachetne - o dobrych sercach - zwierzątka. Bo taka ma być literatura dla dzieci. Taka sama jak dla dorosłych, tylko lepsza. Bo oszukać można osobę dorosłą, dziecka oszukać się nie da.











Beatrix Potter i jej niezwykła farma
Inne tematy w dziale Rozmaitości