Pisać specjalnie nie ma o czym, bo w portugalskiej polityce posucha, nic się nie dzieje, a nawet gdyby się działo to i tak nie miałbym o czym pisać, bo nie oglądam telewizji, a gazety widzę tylko na stojakach, więc nawet gdybym mógł sobie pozwolić na kupno gazet, to i tak nic z tego nie wyniknęłoby, bowiem portugalskiego - poza pojedynczymi wyrazami, jak obrigado, bom dia i por favor - ni w ząb. No może jeszcze - dois cafes e dois pastéis de belém. To wszystko. Choć muszę przyznać, że przedwczoraj, mimo całkowitej nieznajomości portugalskiego wiadomość z gazety tak mnie zelektryzowała, że o mały włos, a wyrwałbym facetowi gazetę z rąk. Co byłoby zachowaniem niezbyt kulturalnym, mimo że gazeta nie należała do niego, ani do mnie, tylko do restauracji przy Rua São Cristovão. Wszystko przez znajomość dwóch portugalskich słów PSL i Presidente.
Cafe " Brasileira" Najbardziej kultowa kafejka w Lizbonie
Czekamy z małżonką na zamówione danie, to samo, które występuje w nagraniach u " Sowy i przyjaciół " Konsument naprzeciwko z rozpostartą gazetą czyta sobie jakby nigdy nic, bo zna portugalski i wie co sie dzieje na świecie. Patrzę z zazdrością, bo też chciałbym wiedzieć co się dzieje na świecie. Nagle objawia się ku naszemu stolikowi kolejna przeczytana strona, a tam ogromną czcionką lead "... Presidente da PSL " czyli na ile ja znam portugalski " ... Prezydent z PSL " We mnie jakby strzelił piorun. Wiedziałem z netu, że jest jakiś marsz na Warszawę AGROunii, że jakiś dym jest szykowany, ale żeby od razu zamach stanu połączony z wyborem na prezydenta niejakiego Kosiniaka - Kamysza z partii o poparciu 4 comma 973 tysięczne procenta ? To brzmi równie nieprawdopodobnie jak prezydent Czarzasty na koniu.
Tego było mi za wiele. Siedzę jak na szpilkach, gapię się na stolik z gazetą jakbym zazdrościł facetowi kawy i ciasteczka. Sytuacja jest nadzwyczajna, ciasteczko głupstwo - Polski szkoda, gdyby to była prawda, że Kosiniak - Kamysz w wyniku kwietniowej, chłopskiej rewolty został prezydentem naszego kraju. Wreszcie kelener przynosi facetowi zamówione danie, też występowało w nagraniach i gazeta wędruje na stojak. Nareszcie.
- Panie do restauracji to się przychodzi jeść, a nie politykować - pomyślałem doskakując do stojaka, żeby mi nikt nie podebrał gazety z artykułem o prezydencie - pomazańcu z PSL - u. Z ulgą stwierdziłem, że wszystko w porządku. Artykuł w gazecie dotyczył prezydenta Brazylii Jaira Messiasa Bolsonaro z PSL, czyli Partido Social Liberal. A o nim to ja pisał nie będę, bo Partido Social Liberal to partia skrajnie prawicowa, a mocno proamerykański prezydent to niesamowity homofob i zamordysta, więc mi się tu zaraz wszystkie salonowe witki, gienki oraz miedze zlecą i zaczną ujeżdżać Brazylię, a ja na to nie mam dziś ani czasu, ani ochoty. No i nie chcę uciekać się do argumentu, że w wyniku kampanii nienawiści ze strony wiadomych środowisk Bolsonaro podczas wiecu wyborczego został trzykrotnie pchnięty nożem w brzuch.
Dlatego też proponuję kojący, nocny spacerek po najpiękniejszej stolicy Europy. Takiej w sam raz, niewielkiej, takiej którą obejść można z użyciem 15 tysięcy par kroków ( wiem co piszę, bo choć nie wiem co się dzieje na świecie, to mam na smartfonie krokomierz )Ruiny klasztoru Carmo zniszczonego przez trzęsienie ziemi w 1755 roku.
Praca do Comercio
Plac Carmo
Rua Augusta
Kolumna Dom Padra IV, cesarza Brazylii.
Rossio. Teatr Narodowy Dona Maria II Nocny tramwaj linii 28