Siukum Balala Siukum Balala
1281
BLOG

Wiosna w Lizbonie. Biedron penetruje Amoreiras

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 38

image

Czuję się spełniony i usatysfakcjonowany, spenetrowałem Amoreiras na wszystkie sposoby i na wszystkie pułapy. Biedron był ze mną w Lizbonie, korzystałem z niego ile się dało  i jak długo się dało, bowiem dla ludu dronowego nadchodzą w UK ciężkie czasy.

image

Od listopada - w związku z ekscesami na Heathrow - wszystkie drony ważące ponad 0,5 funta będą podlegać rejestracji, a operatorzy muszą odbyć szkolenie z przepisów o ruchu lotniczym. Mój waży 0,777 funta, więc trzeba będzie wypełnić formularz zgłoszeniowy. Wszystkie loty komercyjne będzie trzeba zgłaszać do kontroli ruchu lotniczego. Najgorsze jest jednak to, że i nad swoim ogrodem niespecjalnie można latać, bo dopuszczalny pułap 400 stóp jest tylko teoretycznie dozwolony. Studiując angielskie przepisy dotyczące dronów trafiłem na zupełne kuriozum, które sprawić może, że będę latał tylko z sypialni do living roomu.
W Wielkiej Brytanii istnieje coś co się nazywa RLLC, czyli Royal Low - Level Corridor.
Korytarz zarezerwowany dla helikopterów rodziny królewskiej, zgłaszany ad hoc i wyznaczany od punktu startu do lądowania w sytuacji gdy któryś z Windsorów chce wyskoczyć helikopterem na weekend do Balmoral. W praktyce oznacza, to że w pewnych sytuacjach nie mogę latać nad moim własnym ogrodem i nad moim własnym niebem, bowiem wymagany dystans między moim statkiem powietrznym, a królewskim helikopterem, wynosi aż 5 mil morskich od miejsca startu i lądowania, a separacja 1000 stóp.  Dlatego zabrałem Biedrona do Portugalii, to jest republika i tu nie wyznacza się RLLC, choć nad parlamentem latać nie wolno. Nie ma takich restrykcji jak w UK, gdzie np. nie można latać nad domami. W Portugalii nie można latać jedynie nad zgrupowaniem powyżej 12 osób, w UK dla przykładu jedna głowa - nawet durna - i  już latać nie wolno. W Belem nie latamy nad klasztorem Hieronimitów i wieżą Belem.

image

Zasadniczo latanie w rejonie obiektów historycznych wymaga uzyskania zgody. W samej Lizbonie - jak wspomniałem nie lata się nad parlamentem i nad dwoma lizbońskim więzieniami. Praktyka jednak okazała się odległa od tego co wyczytałem w portugalskich przepisach. Po wgraniu portugalskiej  dronowej  " appki " okazało się, że latać nie można i nad Praca do Comercio, za to nad Starówką - hulaj dusza. Tyle, że tam na każdych 3 m2 zwykle przemieszcza się 12 osób. Brak przestrzeni. Jednak główny problem to lotnisko niemal w centrum miasta i z tym związane restrykcje. Cztery drogi podejścia, gdzie latanie wymaga zgłoszenia.

image


Niefortunnie mieszkaliśmy w parafii Estrela, na terenie której obowiązują restrykcje, jak to w parafii. Bo choć Lizbona to portugalska metropolia jednak dalej w sposób zacofany wszystkie dzielnice określa się mianem parafii - freguesia. W Lizbonie świetnie czułby się na pewno spinfelczer PO Misiek Kamiński oraz Tomasz Wołek. W każdej dzielnicy, czyli parafii rządzi junta, tylko ryngrafy z Matką Boską brać i wręczać po uważaniu. Dla przykładu pełna nazwa naszej rady dzielnicowej brzmiała : Junta de Freguesia da Estrela, pięknie.

image

W związku z tym, że inna junta wyznaczyła część naszej dzielnicy obszarem zakazanym to latać nie mogłem nawet nad patio, bowiem moje okna wychodziły na parlament.

image

Parlament Portugalii

Chciałem polatać nad lizbońską La Defense, czyli dworcem Oriente i Parkiem Narodów, ale praktycznie cała dzielnica wchodzi w obszar zakazany.

image

Dworzec Oriente

Po przestudiowaniu mapki znalazłem uroczy park Amoreiras, na terenie którego można  było swobodnie polatać, choć połowa parku - niczym Ost Berlin - leżała w strefie zakazanej. Nic to, co się nalatałem to się nalatałem. W maju w Polsce polatam jeszcze więcej, na Mazurach nie ma żadnych restrykcji, jest demokracja i latać każdy może według kaprysu. A co z tytułową wiosną w Lizbonie ? Nie ma jej w kalendarzu. W ogóle wiosna chyba nie występuje w portugalskim kalendarzu. Tak przynajmniej wywnioskowałem ze studiów nad językiem portugalskim odbytym na przystankach tramwajowych. Rok dzieli się na trzy cześci. Pierwsze jest inverno, czyli zima, która trwa od 1 setembra do 1 abrila. Od 1 abrila zaczyna się na liniach tramwajowych Lizbony lato. Trzecią porą roku jest agosto trwającą ledwie miesiąc, bo od 1 sierpnia do 1 września, a po pierwszym września wiadomo - inverno. Tak to wygląda.

image

Wieżowce Amoreiras, najwyższy punkt Lizbony

image


image


image


image


image


image


image







Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości