Siukum Balala Siukum Balala
1331
BLOG

Lizbona. 25.04.1974

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 81

image

My tu gadu - gadu o jakichś karocach i o słodkim życiu portugalskich księżniczek, choć ono nie zawsze bywało słodkie, a przez to umknęła mi bardzo ważna data w portugalskim kalendarzu. 25 kwietnia - 25 abril. Zapomniałem być może dlatego, że tym razem okna apartamentu nie wychodziły na Most 25 kwietnia, dawniej zwanym Mostem Salazara. Tym razem okna wychodziły na bazylikę Estrela i to dlatego poszedłem w świętości i stąd ta cała odnowa moralna. A o rewolucji ani mru, mru. Strach pomyśleć na jakie tematyczne manowce zszedłby ten blog gdybym był w Moskwie i okna pokoju wychodziły na Mauzoleum Lenina. Genius loci jak widać to realna siła. Zatem krótkie przypomnienie wydarzeń z 25 kwietnia 1974 roku.

image

25 kwietnia minęło równo 45 lat od wybuchu rewolucji w Portugalii. Pierwsza rewolucja przeżyta świadomie. O godzinie 00:20, 25 kwietnia 1974 Rádio Renascença nadało popularną pieśń Zeca Afonso " Grandola vila morena " jako sygnał rozpoczęcia działań przeciw dyktaturze Marcelo Caetano, następcy Salazara. Powiedzieć wybuchła rewolucja, to niewłaściwe określenie, ona rozkwitła goździkami. Najmniej krwawa ze znanych mi rewolucji ( zginęło 4 uczestników szturmu na siedzibę policji politycznej PIDE ) Tak w wielkim skrócie wyglądały sprawy w Lizbonie. Oczywiście rewolucje nie wybuchają z powodu pieśni, proces trwał, sytuacja dojrzewała wybuch musiał nastąpić. Tak jest zawsze. Nie będę tu jednak robił analizy portugalskich wojen kolonialnych, bo kto to będzie czytał ?

image

Wydarzenia w Lizbonie rozbudziły wśród Portugalczyków nadzieję na zrzucenie nieco już zmurszałej, salazarowskiej koncepcji państwa Estado Novo. Stąd brał się entuzjazm, fraternizacja Lizbończyków z wojskiem i ogromny popyt na goździki. Jeszcze większe nadzieje rozbudziła portugalska rewolucja w Moskwie. Pojawiła się oto możliwość napojenia rewolucyjnych koni w Tagu, nadzieja na ziszczenie marzeń Trockiego o ogniu maszerującym przez Europę. Dlatego też w Moskwie wyciągnięto z naftaliny, przebywajacego na wygnaniu, portugalskiego komunistę - dogmatyka Alvaro Cunhala, którego ciupasem dostarczono do Lizbony. Kto jak kto, ale komuniści wiedzą, że żadnej porządnej rewolucji nie da się zrobić bez grupy inicjatywnej. W końcu to kajzerowski sztab generalny, dostarczajac pociagiem do zrewoltowanego Piotrogradu tow. Lenina, nauczył bolszewików jak się robi porządne rewolucje.

image

Przed muzeum armii portugalskiej

To jest właśnie ta przebiegła perfidia Moskwy, z której po dziś dzień niewielu ludzi na Zachodzie zdaje sobie sprawę. Oni mogą sformować " legalny " rząd dla każdego kraju w Europie i poza nią, jeśli zechcą. Rząd fiński ? proszę bardzo, na poczekaniu. Rząd hiszpański ? dajcie tydzień na przywiezienie do Moskwy Hiszpanów przebywających w łagrach. Portugalski ? włoski ? francuski ? Nie ma problemu. Jean - Paul Sartre ministrem kultury, Georges Marchais prezydentem ? Żaden problem.

image

Na szczęście Moskwa była daleko, udzielanie bratniej pomocy nie takie proste jak po sąsiedzku, dlatego komuniści przegrali bitwę o Portugalię z socjalistami, którzy też są jednostką chorobową, nawiasem mówiąc. Nie można jednak porównywać bronchitu z rakiem płuc. Tylko wierny swoim moskiewskim mocodawcom Alvaro Cunhal, mieszkając już w wolnej Portugalii, nie opuścił żadnego zjazdu KPZR. Zasłużył, więc na order Lenina jeszcze bardziej niż gen. Wojciech Jaruzelski.

image

Siedziba Guarda Nacional Republicana przy Largo do Carmo, ostatni punkt oporu sił wiernych dyktatorowi

Dzięki pokonaniu komunistów dzisiejsza Lizbona nie błyszczy wprawdzie tak jak w czasach kolonialnego prosperity, ale też w niczym nie przypomina zdewastowanej komunistycznej Hawany. Był u mnie w rodzinie pewien stary stryjek, autorytet, który znał się na wielu sprawach, a na bolszewikach znał się najbardziej. Przy okazji stryjek trochę rokicił, więc kiedy wybuchła rewolucja i Cunhal przybył do Portugalii, powiedział do mojego ojca:

- Zobacz błaciszku już i tam ta załaza dotałła.

Mnie jednak ta " załaza " aż tak bardzo nie obchodziła, bo miałem pachnący nowością magnetofon ZK 140 T i nagrywałem pieśń " Grandola vila morena " po 3 razy dziennie, bo Warszawa I puszczała pieśń na okrągło. Oczywiście nie bez przyczyny, bo w komunizmie nic nie działo się bez przyczyny. Jakość nagrań nie była najlepsza, oprogramowanie magnetofonu nie było kompatybilne z oprogramowaniem radia " Dzierżoniów " ( nie pasowały wtyczki ) i nagrań dokonywało się przykładając mikrofon do głośnika. Ale czy to komuś przeszkadzało? Pieśni zaszkodziło najmniej, do dziś śpiewana przez Portugalczyków, nie zestarzała się wcale. Bo pragnienie wolności nie może się zestarzeć.

image

Largo do Carmo 




Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (81)

Inne tematy w dziale Rozmaitości