Po wczorajszej notce o niezdrowym trybie życia i nadużywaniu leków, na co - w piśmie do redakcji bloga - zwrócił uwagę Polski Komitet Przeciwdziałania Alkoholizmowi i Uzależnieniom, dziś notka o zdrowym trybie życia, o bieganiu, tężyźnie fizycznej i w ogóle... z tym, że ja zbieram rozmaite sentencje i gromadzę je w przepastnej pamięci. A tę mimo pewnych niedostatków charakteru mam niczego sobie. Kiedyś trafiłem na Neila Armstronga takie stwierdzenie - mam serce, doskonałą biomaszynę zaprogramowaną z góry na określoną ilość uderzeń, po co marnować te uderzenia na bieganie ?
Uczciwie to chciałem się zapisać na Ironmana, nawet wszedłem na stronę warszawskiego triathlonu. Kiedy jednak dowiedzialem się jakie tam panują obyczaje to zrezygnowałem, cholera wie jak zachowa się w czasie biegów angielski bailiff, czyli swojski komornik. Podobno podczas biegu w Warszawie odbierał uczestnikom rowery, nie bacząc na ich status społeczny.
Nie chciałem tego doświadczyć, z rzeczy ruchomych, w związku z moim nieciekawym statusem materialnym, został mi tylko rower i adapter na czarne płyty. Adapter mógłby od biedy zabrać, bo głośnik przepalony, a poza tym nikt nie startuje w triathlonie z adapterem na plecach. Rower gdyby zabrał to i owszem byłoby dotkliwe. Konieczność dojazdu do pracy autobusem i kupno biletu tygodniowego to wydatek rzędu £17. Zatem mój udział w Ironmanie zakończył się typowo, jak co tydzień. Oczywiście nie startuje w Ironmanie co tydzień, tego by brakowało.
Poszedłem jak zwykle do Ye Olde Man & Scythe. Bo w kraju gdzie oddycha się historią, gdzie historię się szanuje, szanuje się tych którzy byli przed nami inaczej się nie da. Pal licho Ironmana, po drodze każdy budynek, każda cegła ma coś do powiedzenia. Przy kościele parafialnym, wystarczy zmrużyć oczy by zobaczyć stocznię przy nieistniejącym Manchester - Bury - Bolton Canal.
Bolton. Churchgate
Przy domu Prestonów była kiedyś miejska brama. Patrząc w prostopadłą do Deansgate Newport Street dostrzeżesz jeden z najstarszych na świecie dworców kolejowych ( 1828 ) A nade wszystko ucieszy oko jeden z najstarszych w Wielkiej Brytanii pubów Ye Olde Man & Scythe, czyli gość z kosą.
AD 1636. Data ostatniego remontu generalnego
Trochę to jak memento wygląda, ale nie bójmy się pubów, to tylko herb jednych z właścicieli pubu, rodziny Pilkingtonów. Przywilej na wyszynk piwa i prowadzenie oberży wydano w 1251 roku, więc jakiś czas temu.
Najstarsza belka w pubie datowana na 1251 rok
Czy w pubie można stracić godność ? Oczywiście. Czy można stracić majątek, miłość żony i rodziny ? Także samo. Czy można stracić głowę dosłownie i w przenośni ? Ależ tak. Jednym z takich pechowców, któremu dane było spędzić ostatnie godziny życia w pubie - przed dekapitacją - był James Stanley, 7 hrabia Derby.
Izba pamięci pubu
Historia sięga angielskiej wojny domowej, tej z czasów Olivera Cromwella. Z czasów kiedy rodził się angielski nowoczesny parlamentaryzm. Starcie króla z parlamentem zakończyło się jak wiadomo scięciem Karola I Stuarta, Anglia na krótko stała się republiką, rządzoną przez Lorda Protektora, po czym - dwa lata po śmierci Cromwella - znowu przywrócono monarchię i na tron wstąpił syn Karola I, Karol II Stuart. Jednak nie była to już monarchia z czasów jego ojca.
AD 1897
Skutkiem długiego pasma konfliktów i bitew miedzy rojalistami, a zwolennikami parlamentu, była monarchia konstytucyjna, która z dość dobrym skutkiem funkcjonuje do dziś. Jedną z dekapitacji pobocznych - będącą skutkiem przegranej rojalistów - była egzekucja wspomnianego Jamesa Stanleya, hrabiego Derby w dniu 15 października 1651 roku, tuż po południu. Zaprzysięgłego rojalisty i dowódcy wojsk wiernych królowi, biorących udział w oblężeniu i zdobyciu Boltonu, miasta opowiadającego się za Parlamentem. Póżniejsza rzeź na ulicach Boltonu, była jednym z najkrwawszych epizodów wojny domowej.
Wymordowano bez pardonu ponad 1600 mieszkańców miasta. I to za ten czyn przyszło spędzić w oberży Ye Olde Man & Scythe, Jamesowi Stanleyowi ostatnie trzy godziny życia, nad cynowym kufelkiem piwa. Po czym godnie - pośród modlitwy tłumu boltończyków - wstąpił na szafot ustawiony naprzeciwko pubu. Miał facet styl, nie pękał. W pubie przechowało się krzesło na którym 7 hrabia Derby wypił ostatniego Boddingtona.
Izba pamięci. Krzesło hrabiego Derby i " maska pośmiertna " z paper mache
Niezbyt wyszukany design, typowa Ikea. A może wówczas nie było jeszcze piwa Boddington ? Następnym razem, jak pójdę odrobić lekcję z historii, zapytam barmana jakie piwo zamówił James Stanley.
Siedząc nad piwem doszedłem do wniosku, ze tak naprawdę to ja znajduję się w świetnym położeniu. Żona w żadnym wypadku nie może mi zarzucić, że poszedłem do pubu, ot tak tylko zalać robaka. Ja tam chodzę dowiadywać się o różne szczegóły z czasów Cromwella i angielskiej Civil War. Cheers !
Egzekucja hrabiego Derby. 15.X.1651
Poetry ?
Komentarze