Siukum Balala Siukum Balala
2700
BLOG

Gdzie król piechotą chodził ( 1 )

Siukum Balala Siukum Balala Ekologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 115

Z góry uprzedzam, że notka nie będzie poświęcona toi toi. Nie będzie również w notce o najbardziej kuriozalnej próbie mordu politycznego z użyciem " sławojki " II generacji, czyli o zamachu na posła PO Krzysztofa Brejzę. Te tematy pozostawiam toi toiowym posokowcom z Gazety Wyborczej, red. Czuchnowskiemu et consortes. Do napisania notki skłoniła mnie obecna sytuacja w zakresie gospodarki wodno - ściekowej na terenie Polski oraz fakt, że salon w ostatnim okresie przypominał forum światowej klasy specjalistów od spraw wod - kan. Odniosłem wrażenie, że salon stał się miejscem publikowania referatów z międzynarodowej konferencji dotyczącej problemów gospodarki ściekowej. Tak jest zawsze kiedy wydarzy się coś bulwersującego, następuje nagłe wyrojenie się ekspertów od konkretnego tematu. Sytuacja z gospodarką ściekową w Polsce dobrze nie wygląda szczególnie po tym jak prezydent Warszwy, Wunderkind PO przywalił - jako ten Szwed pod Jasną Góra - z grubej rury.

Wprawdzie Gazeta Wyborcza, wcielająca się w sposób doskonały w radio Erewań bagatelizuje sprawę, pisząc, ze i owszem ryby pływają, ale nie w Wiśle tylko w Baryczy i nie brzuchami do góry, a raczej bokiem, dodatkowo zdjęcia są z 2018, a nie z 2019. A woda w wannie red. Pereiry jest żółta, bo red. Pereira ma żóltaczkę. Dzieje się tak mimo faktu, że portal po sąsiedzku publikuje zdjęcia aktualne, robione ze stateczku wycieczkowego pływającego z Młocin i chcesz czy nie chcesz to jednak ryby jak żywe pływają brzuchami do góry. Ale czy ktoś chcącemu zabroni wcielania się w rolę radia Erewań ?

Dla mnie jednak najważniejszym ujemnym plusem awarii w Warszawie - ujemnym, bo jednak wyrządzono środowisku szkodę - było obnażenie hipokryzji ekologów. Okazało się, że istnieje ekologia i ekologia antypisowska. Nie słyszałem, aby ekolodzy, najbardziej aktywna grupa społeczna zajęła stanowisko w sprawie. Nie było pikietowania ratusza, nie było presji, nie było monitorowania sytuacji. A jeszcze niedawno zawinęliby zdechłą wiewiórkę w całun pogrzebowy i dostarczyli do Brukseli niczym Sulejmana Wspaniałego do Stambułu. Wstyd i żenada.

Dlatego postanowiłem napisać referat poświęcony wodzie czystej, nie mętnej, nie takiej w jakiej plywa logika i przyzwoitość manipulatorów i oszustów od ekologii. Ludzi za pieniądze zatroskanych stanem środowiska naturalnego. Kasa i polityka - czyż nie może być lepszej kompromitacji ?

Oczywiście referat piszę z pozycji fachowca, bowiem jestem światowej klasy specjalistą od spraw wodno - kanalizacyjnych. Mam odbyte dwa staże zagraniczne, w tym jeden w ojczyźnie Lindleya, w kanalizacji miejskiej Manchesteru, a drugi w wodociągach Lizbony. To chyba są dostateczne kwalifikacje ? W podziemiach Muzeum Przemysłu i Nauki w Manchesterze zrekonstruowano najważniejsze elementy kanalizacji miejskiej. Te wszystkie droselklapy, zawory kulowe, dławice, zawory zwrotne i przelewki są mi znane, zatem kto jak nie ja może brać się za temat ? Wierność z jaką odtworzono kanalizację Manchesteru przyprawia o zawrót głowy, bowiem z użyciem mocznika odtworzono nawet zapachy. Anglicy w sprawach muzealnych są mistrzami niezrównanymi. Inną praktykę, całkiem niedawno odbyłem w stacji filtrów w Lizbonie i na sprawach wodociagów również znam się nie najgorzej.

image

Manchester. Budynek z czerwonej cegły wciśnięty między nowoczesność - dawna stacja filtrów. 

Lizbona to nie Paryż, ani nie Londyn. Tydzień wystarczy, by obejść " z buta " wzdłuż i wszerz. Drugi tydzień możemy poświęcić na detale. Co jednak robić, gdy w Lizbonie jesteśmy po raz kolejny ? Może się nam wkraść, w nasz pobyt, nuda.

Musimy wówczas poszukać właśnie takich miejsc, niekoniecznie wymienianych w baedekerach na pierwszym miejscu. Takich miejsc, o których się plotkuje lub plotkowało, miejsc gdzie " ... jak wieść gminna niesie... " itd, itd. Takim miejscem, miejscem interesujacym może być ostatni odcinek wodociągu Aguas Livres w Amoreiras, czyli rezerwuar na wodę pitną Mãe d'Agua das Amoreiras ( matka - woda ) czyli miejsce gdzie - jak wieść gminna niesie - król chodził piechotą.

image

Lizbona. Aguas Livres, dawny rezerwuar wody pitnej. 

Tak plotkowano w XVIII wiecznej Lizbonie. Gdyby on chodził tam na kontrolę, gdyby chodził sprawdzać jakość wody pitnej dostarczanej lizbońskim poddanym, to pół biedy. Niestety, jak to król - mający carte blanche na metresy - on chodził tam spotykać się ze swoimi kochankami. Tak opisywały to lizbońskie " pudelki " Mãe d'Agua to miejsce dość romantyczne, dookoła morwowe sady Amoreiras, szemrząca nieustannie woda, chlupot kaskad, upalny lizboński wieczór. Czegóż więcej potrzeba do miłego, królewskiego tête - à - tête ? Jeśli dodamy do tego możliwość obdarowania kochanki jedwabnymi pończoszkami, bądź tylko jedwabnym szyfonowym szalem, to kobietę mamy podaną na tacy pośród romantycznego plusku wody. Dla objaśnienia dodać należy, że tuż obok rezerwuaru funkcjonowała królewska fabryka jedwabiu, zatem i obecność Amoreiras, czyli morwowych sadów staje się oczywista, jak i to, że każdy król musi mieć metresy.

Niestety muszę kończyć, pilny telefon, mamy awarię i mimo sobotniej posuchy w gardle muszę udać się do pracy. Dokończę na dniach. Może już w Polsce, bo po niedzieli wyruszam pourlopować na Ojczyzny naszej łono. Gdzie woda ostatnio niezbyt czysta, choć trawa jeszcze zielona. Tylko jak długo jeszcze, skoro polski ekosystem w dzierżawie takich " ekologów " ?

image

Manchester. Dolina rzeki Irwell

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (115)

Inne tematy w dziale Rozmaitości