skamander skamander
542
BLOG

... takiego frajera trudno byłoby znaleźć

skamander skamander Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 54

Szanowni Państwo, każdego dnia mamy do czynienia z manipulacjami ze strony rządzących i również samego pana Premiera. Już kilka razy ostatnio powtórzył, że nic takiego się nie stało, bo WIBOR dzisiaj jest podobny do tego, który był za rządów pana Tuska. Otóż to jest prawda, ale za tą prawdą kryje się manipulacja. Wówczas ludzie brali kredyty już wiedząc, jakie będą mieli oprocentowanie, a teraz kredytobiorcy mieli WIBOR wielkości około 1% w czasie zawierania umów, by w ciągu kilku miesięcy ten WIBOR tak wzrósł, że ludzie muszą płacić raty NAWET O 100% WYŻSZE. I TO WŁAŚNIE JEST TA MANIPULACJA. Za rządów poprzedniej koalicji nie było takiego wzrostu rat kredytów złotówkowych. A dzisiaj idą w górę wszystkie kredyty, bo na dodatek złotówka bardzo straciła na wartości i to przyczynia się do wzrostu rat kredytowych dla frankowiczów i kredytach w euro.

Premier Mateusz Morawiecki na otwarciu kolejnego odcinka S3 w roku 2018 bezpośrednio uderzył w poprzedni rząd PO–PSL i stwierdził, że tamte władze przeznaczały za mało pieniędzy na budowę dróg, zwłaszcza tych lokalnych. Można sprawdzić, ile było prawdy w tym stwierdzeniu. 

W sumie w trakcie rządów PO-PSL wyremontowano lub stworzono od podstaw 15 tys. dróg lokalnych. Większość to były tzw. schetynówki. Na te inwestycje rząd PO-PSL wydał około 5 mld złotych plus podobną kwotę przeznaczyły samorządy. Od 2007 oddano do ruchu 2871 km dróg krajowych, w tym: -900 km autostrad -1180 km dróg ekspresowych -952 km obwodnic oraz wiele mostów i węzłów komunikacyjnych. Ogółem w latach 2007-2015 podpisano umowy na budowę dokładnie 2598,8 km dróg szybkiego ruchu. Tuż przed wyborami w 2007 roku w Polsce dostępnych dla kierowców było 1013 dróg szybkiego ruchu. PRZED WYBORAMI W 2015 ROKU BYŁO TO JUŻ 3115 KILOMETRÓW.

 W trakcie ośmiu lat rządów wyremontowano bądź zmodernizowano kilkanaście tysięcy dróg krajowych, a sieć dróg szybkiego ruchu rozwinęła się o 200 proc. Czyli prawda jest diametralnie różna od tego, co wówczas głosił pan premier Morawiecki, stojąc na drodze S3, którą wybudowała poprzednia koalicja. I za takie kłamstwo został skazany prawomocnym wyrokiem.

Następną manipulacją jest sprawa pieniędzy z KPO. Otóż wszyscy pamiętamy jakie to okrzyki radości były ze strony PiS-u po tym, jak pan premier Morawiecki wrócił z Brukseli i ogłosił ile to pieniędzy dla Polski wywalczył pan Premier odnośnie KPO. Faktem jest, że nie wszyscy w rządzie byli z tego powodu zadowoleni, bo swoją niechęć do tych pieniędzy wyraziła Solidarna Polska i nawet nie głosowała za przyjęciem tych pieniędzy przez Polskę, i tylko dzięki SLD i PSL-owi (PO wstrzymała się od głosowania) ta ustawa przeszła. A w tym wszystkim był jeden haczyk; polska władza musi dostosować się do wyroku TSUE i wyroku połączonych Izb SN, i przywrócić w Polsce praworządność. Pisząc bardziej zwyczajnie, to przywrócić w naszym Kraju trójpodział władzy i ową ważną niezależność sądów i niezawisłość sędziów. Na to zgodził się obecny Premier, ale jak przyszło do realizacji tych kamieni milowych, to pan Prezydent i Zjednoczona Prawica zaczęli jawnie kombinować, by tylko tą praworządność nie przywrócić. Miała być usunięta tzw. Izba Dyscyplinarna, którą powołano jako Izbę specjalną, a coś takiego może być zastosowane tylko w warunkach wojny. I na dodatek sprawa powołania niby sędziów do tego tworu też była wg wielu prawników niezgodna z obowiązującym prawem. Ale pan Prezydent własną ustawę o SN zaktualizował, Sejm zatwierdził głosami Zjednoczonej Prawicy, Senat wniósł odpowiednie poprawki, które dawały możliwość uzyskaniu przez Polskę tych pieniędzy, ale Sejm te wszystkie poprawki odrzucił, co stało się przyczyną do kwestionowania tej ustawy przez KE. Czyli to jedynie wina naszych władz, które nie chcą oddać władzy nad polskim sądownictwem i to za cenę setek miliardów złotych, które mogłyby pomóc rządowi w walce z inflacją, i szykującym się krachem w gospodarce. Ale władza nie odpuszcza i winą obarcza Brukselę i… opozycję, która przecież nie rządzi. Do tego pan e-poseł Karski mówił w Polsacie, że to Niemcy tych pieniędzy nie chcą dać Polsce i w tym samym czasie powiedział, że o wiele większa kwota jest do uzyskania z Unii i te pieniądze już płyną do Polski. To można zadać pytanie, dlaczego Niemcy są tacy hojni i tych większych pieniędzy Polsce nie wstrzymują? Ta pisowska propaganda czasem sięga szczytów absurdu, ale są tacy w Polsce ludzie, którzy w te brednie wierzą. 

Następnym krokiem tej ekipy rządzącej jest sprawa węgla. Otóż to władza ponosi pełną odpowiedzialność za to, co dziej się w naszym Kraju i zwalanie czegokolwiek na opozycję jest zwykłą erystyką w najgorszym wydaniu. Kiedy rząd w kwietniu ogłosił embargo na rosyjski węgiel, to chyba wiedział, że przerwa w dostawie tego surowca z Rosji może doprowadzić do kryzysu również w Polsce, jeśli wcześniej nie zostanie załatwiona sprawa dostaw tego surowca z innych źródeł. Jak widać to rządzący okazali się bardzo krótkowzroczni i dopiero interwencja u pana Premiera pani min. Moskwy trochę obudziła ten zaspany rząd. Ta pani wprost ostrzegła w swoim liście pana Premiera, że może być wielki kryzys ciepłowniczy w Polsce i dotknięci zostaną tym kryzysem zwykli polscy obywatele. I to ci, którzy korzystają z kopciuchów, ale i ci, którzy mają ogrzewanie systemowe, których ciepłownie są opalane węglem lub innymi surowcami energetycznymi. I, co zrobił rząd? Otóż znowu zastosował kiełbasę wyborczą i dał tylko tym, którzy swoje mieszkania ogrzewają węglem po 3 tys. złotych dodatku. Przez takie działanie momentalnie spadła ilość wymiany kopciuchów, bo każdy chciał dostać te pieniądze. Pan Morawiecki wykombinował, że opalają węglem przeważnie wyborcy PiS-u i stąd to działanie. A jak się to ma do ludzi, którzy opalają domy za pomocą innych surowców? Ci nie dostaną dopłat. I nie da się ludzi przekonać, ze rząd obniżył VAT na jakieś artykuły czy obniżył akcyzę. Jeśli ci ludzie będą musieli zapłacić bardzo wygórowane rachunki za ogrzewanie, to nie będą interesować ich te niby „dobrodziejstwa”. Czy ktoś normalny zgodziłby się oddać tysiąc złotych, jeśli ktoś zaproponowałby, że w zamian dostanie 200 zł? Chyba takiego frajera trudno byłoby znaleźć.


skamander
O mnie skamander

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka