Szanowni Państwo, pisowcy ciągle krzyczą o przeciwnikach politycznych, że są sługusami obcego państwa czyli Niemców. Codziennie media rządowe o to oskarżają byłego premiera Tuska. Ta nagonka trwa ze szczególnym nasileniem od czasu jego powrotu z Brukseli. Jednak ta obrzydliwa nagonka nie przeszkodziła w podniesieniu słupków poparcia dla Platformy i to jeszcze bardziej rozwścieczyło pisowskich aparatczyków, bo zobaczyli, że ich władza zaczyna wymykać się z rąk. Każdy sondaż daje zwycięstwo opozycji i to bez względu na to czy Zjednoczona Prawica uzyska najwięcej głosów w wyborach. Ale również złość była i z tym związana, że wcześniej pani kanclerz Merkel wolała rozmawiać z panem Tuskiem niż z panem Kaczyńskim, który też zabiegał o względy tej pani i nawet potajemnie spotkał się z niemiecką kanclerz. O czym rozmawiali, to nikt się nie dowiedział i widocznie nie przypadł tej pani do gustu człowiek z Nowogrodzkiej. Pozostaje pytanie, dlaczego spotkał się potajemnie z kanclerz Niemiec, którą przecież tak PiS krytykował?
Pamiętamy ten obrazek, kiedy nasz Prezydent odwiedził pana prezydenta Trumpa i podpisywał dokument stojąc, bo nie było dla niego krzesła, a w tym czasie prezydent USA siedział wygodnie w fotelu. Nie świadczyło to wielkim szacunku dla prezydenta Dudy ze strony tego amerykańskiego prezydenta. I nie wyglądało to na wstawanie z kolan. Ale jedno, co udało się panu Dudzie, to lekkie zdziwienie pana Trumpa, kiedy pan prezydent Duda chciał nazwać bazę amerykańską w Polsce „Fort Trump”. Podobnie zachowywali się peerelowscy politycy nazywając co popadnie imieniem Stalina czy Lenina, by tylko przypodobać się Wielkiemu Bratu. Jak widać taka uległość i służalczość pozostała w genach niektórych Polaków. I zaczęła się wielka miłość obecnie rządzących do prezydenta Trumpa. Nastały w Ameryce wybory i wbrew oczekiwaniom pisowskich dygnitarzy, to wygrał demokrata pan Biden. Wielka smuta zapanowała w środowiskach narodowców. Pan Duda długo nie chciał złożyć gratulacji nowemu prezydentowi USA, jakby czekał, że może ktoś zmieni ten wybór i nadal prezydentem będzie Donald Trump. Mimo puczu ze strony przegranego prezydenta - prezydentem został oficjalnie Joe Biden. Niepewność powstała w środowiskach narodowców i prawicy skoncentrowanej przy panu Kaczyńskim i o. Rydzyku, bo przecież pan prezydent Biden to demokrata i może być niezadowolony z niszczenia praworządności w Polsce. A wcześniej był czas, w którym ten człowiek porównał rząd pisowski w Polsce do rządów na Białorusi. I taki człowiek został prezydentem USA. Wielka smuta zapanowała wśród polityków Zjednoczonej Prawicy. Ale nastał dzień, w którym Rosja napadła na Ukrainę. Polskie społeczeństwo zaczęło organizować w Polsce miejsca dla uchodźców z Ukrainy. Do tego w pierwszej kolejności przystąpiły samorządy i organizacje pozarządowe. To okazało się fenomenem na skalę światową. Rządzący już nie straszyli, że to będą jacyś zboczeńcy gwałcący polskie krowy, czy straszni terroryści, jak przedstawiono na konferencji dwóch ministrów uchodźców na granicy polsko-białoruskiej. Teraz uciekali przed rosyjskimi rakietami nasi sąsiedzi Ukraińcy.
I raptem ten zły prezydent Biden okazał się człowiekiem, który potrafił przeciwstawić się prezydentowi Putinowi i jego imperialnym zapędom. Polska zaś stała się miejscem do przerzucania sprzętu na Ukrainę. Nasz rząd stał się potrzebny Amerykanom, a nasze władze uznały pana prezydenta Bidena za najlepszego przyjaciela Polski i w ten to sposób został zdetronizowany były prezydent Trump. Jest jeszcze w Polsce wąska grupka ludzi, którzy dalej uwielbiają pana Trumpa, ale jest to zdecydowana mniejszość.
W czasie, kiedy nasi rządzący nie wiedzieli jak zachowa się nowy prezydent USA, to ze zdwojoną siłą nastąpił ze strony prawicy atak na Niemcy. Wykorzystano dawne rany związane z II WŚ i nagonka trwa do dnia dzisiejszego, chociaż trochę to zmieniło się w odniesieniu do pałacu prezydenckiego. W swoim ostatnim przemówieniu Pan Prezydent nie oskarżał Niemców, mówił ogólnie o pomocy zachodu dla Ukrainy. Czy zapomniał o kierunku ataku polskiej dyplomacji na arenie międzynarodowej, czy widząc sondaże nie chciał już dalej uczestniczyć w tej idiotycznej nagonce na członka UE i NATO i naszego największego partnera gospodarczego? Może to jednak tylko drobne przeoczenie ze strony tego pana? Tego na razie nikt nie wie.
Niemcy są oskarżane przez nasze władze o podporządkowanie Rosji pod względem surowców. To prawda, ale przecież i Polska uzależniła się od rosyjskich surowców. Węgry z Rosją chcieli wybudować rurociąg środkowoeuropejski i jakoś nikt z pisowców tego nie krytykował. Tylko krytykowany był Nord Stream 1 i 2. I to łatwo jest wytłumaczyć, bo chodziło też o rząd pana Tuska i powiązanie go z Niemcami i tymi rurociągami. Do dnia dzisiejszego PiS oskarża pana Tuska, że nie zablokował budowy tych rurociągów, ale nikt z nich nie oskarża o to pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który wówczas był przecież prezydentem Polski. Nikt też ze strony rządowej nie oskarża za uzależnienie Polski od rosyjskich paliw pana min. Jasińskiego z PiS-u, ale oskarżany jest wicepremier Pawlak z koalicji PO-PSL za to, że… chciał obniżyć cenę tych surowców, które swoją niefrasobliwością podwyższył ten minister nawet nie czytając umowy z Gazpromem. Czyli nasze winy mnożymy razy n i… obarczamy tymi błędami opozycję. Takich mamy „prawych” i „sprawiedliwych”.
Inne tematy w dziale Polityka