Szanowni Państwo, coraz bardziej obecna władza odbiega od rzeczywistości. Sama zrobi problem i… później z tym problemem walczy. Tak jest w związku z tą aferą zbożową. W lipcu ubiegłego roku PSL złożył projekt ustawy, która regulowała transport zboża do polskich portów. Mieliśmy pomóc Ukrainie w eksporcie zbóż w związku z blokadą przez Rosjan portów czarnomorskich. Unia nawet zniosła cło na te produkty, by można je było wwieźć na teren UE i następnie wysłać do głodujących krajów Afryki. Polska władza bardzo ochoczo przystąpiła do tego projektu, miały być zbudowane silosy w porozumieniu z USA. A sprawą najważniejszą było wybudowanie portu dla tego rodzaju towarów, bo raczej trudno byłoby używać do tego urządzeń, które wcześniej przeładowywały i magazynowały węgiel. Ale już nawet nie patrząc na te hałdy węgla, to możliwość miesięczna wywozu tego zboża z Polski określona jest w ilości około 700 tys. ton, a do wywozu mamy około 4 mln ton, jak mówi rząd i około 7-8 mln ton, jak twierdzą rolnicze organizacje. To zboże mamy wywieźć do tegorocznych żniw. Czyli pozostało około 3 miesięcy na opróżnienie magazynów.
Pozostał czas bardzo krótki, ale wcześniej był okres prawie roku, kiedy rząd nie zrobił nic. Jedyną rzeczą, którą zrobił, było powołanie komisji w tej sprawie, która zaś wcale się tym nie zajmowała. Ale rządzący wiedzieli o problemie, bo nawet ówczesny min. Kowalczyk napisał pismo do min. Budy, że taki problem z tym zbożem istnieje. Jak się okazało, to żadnej odpowiedzi nie uzyskał. A w tym czasie zboża i inne produkty zaczęły zalewać polski rynek. Rolnicy z przerażeniem patrzyli jak cena zbóż spada na łeb, na szyję. A wcześniej pan min. Kowalczyk zapewniał rolników, że nie ma sensu teraz zboże sprzedawać, bo ceny wzrosną, a ceny właśnie zaczęły spadać i rolnicy wyszli na ulice. Zaczęli blokować drogi setkami ciągników i dopiero wówczas rząd się obudził, bo zobaczył, że traci poparcie na wsi. I zastanawiam się, co by krzyczeli pisowcy, gdyby taka sytuacja stałaby się za rządów poprzedniej koalicji? Już widzę jak oskarżaliby rządzących o to, że celowo oszukali rolników, by ci nie sprzedawali swego zboża, bo wówczas zaprzyjaźnione z rządzącymi firmy przetwórcze nie miałyby gdzie umieścić zakupione od Ukraińców zboże, którego cena była dużo, dużo niższa. Ale dzisiaj rządzący nie widzą, że to oni zawalili tę sprawę i głośno krzyczą o wielkim wsparciu dla rolników. Tylko jest pytanie: Kto za błędy zapłaci te obiecane 10 MLD złotych? Przecież rząd własnych pieniędzy nie ma, to są pieniądze wszystkich podatników, a jeśli w budżecie nie ma pieniędzy, to będzie to finansowane z pieniędzy pożyczonych od wielkich grup kapitałowych, które żądają wysokiego oprocentowania. A już dzisiaj za same procenty z odsetek wydaje budżet więcej niż na 500+.
Mamy znowu podobną sytuację jak kilka miesięcy temu z węglem. Dzisiaj rząd chwali się, że ten węgiel dowiózł i sprawa jest załatwiona. Nie, bo ludzie płacili za ten opał horrendalne ceny, bo bali się zostać w czasie zimy bez węgla. Kto mógł, to jeździł kupować węgiel w Czechach, bo tam był tańszy. Dodatkowo to ludzie zapłacili drożej za ogrzewanie, które otrzymywali zbiorczo z kotłowni, które nie miały żadnej zniżki i płaciły ceny komercyjne za kupowany węgiel. Do tego wzrosły ceny za energię elektryczną i też ludzie poczuli się oszukani, bo przecież polskie elektrownie spalają węgiel z polskich kopalń i mają długoletnie umowy z kopalniami, co nie zmieniło cen kupowanego węgla, a ceny za prąd wzrosły bardzo wysoko i nic dziwnego, że przedsiębiorstwa energetyczne wzbogaciły się na tej zwyżce cen. Podobnie było z paliwami. W ubiegłym roku Orlen zastosował wysoką marżę, by następnie, kiedy wprowadzono znowu VAT 23% po Nowym Roku, to obniżono marżę i ceny nie drgnęły. Ale powstaje pytanie, dlaczego w takim razie ta marża w ubiegłym roku była aż tak wysoka i kto za to odpowiada, że kierowcy indywidualni i transport musieli płacić tak wysokie rachunki za paliwa? I w tym przypadku, i każdym innym, rząd zwala całą winę na wojnę w Ukrainie. Nie widzi tych wszystkich swoich błędów i zwala to albo na wojnę w Ukrainie, lub na Komisję Europejską i opozycję. Dzisiaj obiecuje 10 MILIARDÓW dla rolnictwa, ale nie ma pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli i nie potrafił dofinansować leczenia dzieci chorych na rzadkie choroby, których leczenie przekracza możliwości nawet zamożnych Polek i Polaków. A w tym czasie rząd rozdaje znowu pieniądze na lewo i prawo. W kraju jest kryzys gospodarczy, a pan Premier daje 100 mln na stadion na Śląsku. Czy to jest faktycznie pierwsza potrzeba w tym czasie, kiedy ubóstwo wzrasta? Zapewne nie jest to pierwsza potrzeba w naszym Kraju, ale przecież jest już kampania wyborcza i znowu zaczną się datki na kartonowych czekach. To już przerabialiśmy w poprzedniej kampanii wyborczej. I tak działa obecna władza, że utrzymanie stołków jest warte każdego wydatku, a później to jakoś będzie.
Inne tematy w dziale Polityka