Szanowni Państwo, patrzę z przykrością jak pan Premier z igły robi widły i faktycznie ośmiesza się przed całą Polską. Przyleciał z Brukseli i gromkim głosem krzyczy jak to On, i pan Orban, zablokowali unijną rezolucję. I już samo takie stwierdzenie pokazuje mijanie się z prawdą. Otóż ta blokada nie jest żadną blokadą, bo i tak takie rozporządzenie Unia może wprowadzić czy pan premier Morawiecki czegoś nie chce, czy czegoś chce. W tym przypadku istnieje zasada większości.
Unijna komisarz wyraźnie powiedziała, że żaden przymus przyjmowania uchodźców nie istnieje, ale pan Premier tego głosu nie słyszy i dalej brnie w swoje kłamstwa dotyczące uchodźców z Afryki. I warto zastanowić się, dlaczego oprócz Polski i Węgier, to żadne inne państwo UE nie ma podobnego zdania do pana Morawieckiego i pana Orbana? Dlaczego polski Premier stanął ramię w ramię z premierem Orbanem, który prowadzi jawnie politykę prorosyjską? Zbieg okoliczności czy jakieś lobby rosyjskie jest z tego zadowolone, by w Brukseli były ciągłe tarcia spowodowane działalnością władz polskich i węgierskich? Czy znowu mamy sytuację, kiedy pani premier Szydło przegrała z kretesem głosowanie w sprawie pana Tuska w Radzie Europejskiej (27:1) i później była witana kwiatami przez pana Kaczyńskiego na lotnisku w Polsce, co było powodem lawiny nieprzychylnych PiS-owi memów w Internecie. Czy mamy dzisiaj podobną sytuację, że dwa głosy przeciwko reszcie państw członków UE ma być powodem do dumy, czy jest to wyraźny dowód na porażkę polskiej dyplomacji? Jak widać, to polskiemu rządowi nie zależy, co myśli Unia, Moskwa i przeciwnicy polityczni wewnątrz Kraju – ważne jest to, by straszyć tymi uchodźcami przynajmniej stały pisowski elektorat, który też widzi drożyznę i ucieczkę części własnych oszczędności, i może część tego elektoratu nie pójść na wybory. Dlatego pan Morawiecki tak krzyczy, straszy i robi z siebie człowieka niewiarygodnego, by tylko utrzymać poparcie przynajmniej na tym poziomie do wyborów w październiku.
Wygląda, że to poparcie dla Zjednoczonej Prawicy słabnie mimo tylu obietnic ze strony PiS-u. Powoli ludzie młodzi zaczęli się dystansować od tej kato-pisowskiej władzy, która swoją prawicowość powoli zamienia w katolicką kołtunerię i podporządkowuje prawo prawu kościelnemu, licząc na poparcie kleru w wyborach. I to widzą młodzi ludzie, dla których połączenie tronu z ołtarzem jest przez większość młodych ludzi negowane. Dzisiaj oglądałem Marsz Równości w Poznaniu, który był największym takim marszem w Poznaniu od początku jego istnienia. To też o czymś świadczy! Szła przeważnie młodzież i końca tego Marszu nie można było dostrzec. Tysiące ludzi wzięło w nim udział i szli ludzie uśmiechnięci, pogodni, nie było wulgarnych okrzyków, palenia samochodów i żadnych innych ekscesów. Szli weseli młodzi ludzie i również w mniejszości ludzie starsi, też uśmiechnięci. Czyli powoli zaczyna się społeczeństwo budzić z letargu i zaczęło już dostrzegać zagrożenie istniejące z powodu rządów obecnej władzy. Ten niebotyczny nepotyzm, brak szacunku do wypowiadanych przez polityków tej władzy słów, które stają się tylko pustymi sloganami. Dzisiaj słowa pani premier Szydło „wystarczy tylko nie kraść” stało się zaprzeczeniem działalności tej władzy i jej polityków. Afera goni aferę i nic z tego nie wynika, bo prokuratorzy umarzają nawet sprawy wnoszone przez Najwyższą Izbę Kontroli. Panuje całkowita bezkarność dla ludzi władzy i pełnymi garściami z tego korzystają ci, którzy obiecywali podczas poprzednich kampanii wyborczych, że prawo będzie prawem a sprawiedliwość sprawiedliwością. A to tylko pozostało w kłamliwej nazwie partii Prawo i Sprawiedliwość. Gdzie jest to prawo i gdzie jest ta sprawiedliwość, pytam?.
Inne tematy w dziale Polityka