Szanowni Państwo, powiało chłodem, kiedy pan poseł Milewski wygłosił swoją opinie na temat stosunku do demokracji Pana Prezydenta i PiS-u. On bez żadnego ściemniania powiedział, że polski Prezydent i PiS nie dopuszczą pana Tuska do bycia premierem polskiego rządu. To już nie anarchia, nie demokratura, to powiedzenie Polkom i Polakom, że siłą będzie stanowiona władza w Polsce. Jak inaczej można zrozumieć taką wypowiedź tego polityka. On nie jest jakimś nowicjuszem, młokosem, którego emocje wzięły górę nad rozsądkiem. Ten człowiek jest już tyle w polskiej polityce, że wie, co można a czego mówić nie wypada. Mówił jakoby był przedstawicielem Pana Prezydenta i PiS-u. Mówił o Prezydencie RP i partii o nazwie PiS, że pana Tuska nie dopuszczą do władzy w Polsce. Pan Milewski ma też obywatelstwo amerykańskie i może chce iść drogą Trumpa, i po wyborach zrobić zamach stanu i siłą odebrać władzę opozycyjnej koalicji, która w sposób demokratyczny odsunęła Zjednoczoną Prawicę od władzy. Może zafascynował się tym marszem zwolenników Trumpa na Kapitol? Ale też jest i druga strona medalu. On przecież nie żyje w próżni. Rozmawia codziennie ze swoimi przyjaciółmi, przedstawicielami PiS-u i widocznie oni też mają podobne zdanie i też chcą razem z Panem Prezydentem dokonać zamachu stanu? Nie sądzę, aby ten człowiek powiedział te haniebne zdania tylko we własnym odniesieniu do premierostwa pana Tuska. Mówił wyraźnie w imieniu Pana Prezydenta i swojej partii. To nawet dzisiaj bardzo zdenerwowało rzecznika Pana Prezydenta pana Min. Mastalerka. Czy to zdenerwowanie było szczere, czy tylko większym dyplomatą jest pan Mastalerek, to już niedługo o tym się przekonamy.
Po słowach wypowiedzianych przez tego polityka z PiS-u u pani red. Gozdyry w Polsacie pozostali politycy zaniemówili. Również dostała wytrzeszczu oczu pani redaktorka i z nieudawanym zdziwieniem słuchała tego bełkotu pisowskiego posła. Wybory już się odbyły, został wyłoniony podział miejsc w Sejmie i Senacie i w obu tych Izbach większość ma demokratyczna opozycja. W Sejmie opozycja ma 248 posłów a w Senacie 66 senatorów. I w tym czasie pan poseł Milewski mówi o jakiejś zmowie Prezydenta i Zjednoczonej Prawicy, by zmienić wyniki wyborów i decyzje powstałej opozycyjnej koalicji, której wolę do utworzenia przyszłego rządu ogłosili wspólnie liderzy tych ugrupowań: KO, Nowej Drogi i Nowej Lewicy uznać za nieważną. Czyli można przypuszczać, że pan Wojtunik jednak mógł mówić prawdę. Po takich słowach pisowskiego polityka można zakładać, że faktycznie podsłuchiwano opozycję, bo przecież Pan Prezydent i politycy koalicji rządzącej nie chcą dopuścić, by premierem był pan Tusk. Jak mógł użyć takich słów ten poseł? Czy już jest aż tak pewny, że władzę przejmie znowu Zjednoczona Prawica, i dlatego tak otwarcie mówił o tego rodzaju porozumienia w tej sprawie Prezydenta i obozu obecnie rządzącego? I ten polityk nie dywagował – ten polityk powiedział wprost, że Prezydent i obecnie rządzący zrobią wszystko, by pan Tusk w Polsce nie rządził. Czyli nie jest ważny głos Suwerena – ważny musi być głos pana Milewskiego na zasadzie: Prawo, prawem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie i to już jak słyszymy krzyczą pisowcy. I to było słychać w Polsacie!
Inne tematy w dziale Polityka