Szanowni Państwo,
Od dziś nie mogą narzekać ci, którzy zagłosowali na pana Nawrockiego, że w Polsce panuje drożyzna, a służba zdrowia źle funkcjonuje. Przecież mówi się, że zgoda buduje, a niezgoda rujnuje. A to właśnie niezgodę wybrali wyborcy – wybrali walkę, walkę o władzę opartą na destrukcji.
Już podczas kampanii wyborczej pan Nawrocki zapowiadał, że będzie dążył do obalenia rządu, co nie służy dobrze całemu społeczeństwu. Konflikt między Dużym Pałacem a Małym nie przyniesie niczego dobrego. Najbardziej odczują to najbiedniejsi.
Wyborcy o poglądach prawicowych i skrajnie prawicowych poparli pana Nawrockiego, byle tylko pan Trzaskowski nie został prezydentem. Część z nich obawiała się, że przegrana prawicy mogłaby ujawnić skalę afer i doprowadzić do skazania pisowskich aparatczyków za popełnione przestępstwa. Wówczas ci mniej zaangażowani w destrukcję państwa mogliby pozostać sami – bez poparcia milionów, które uwierzyły, że wszystkie zarzuty to fikcja. Uwierzyli, i nawet przeszłość pana Nawrockiego nie zrobiła na nich żadnego negatywnego wrażenia.
Po stronie demokratycznej nawet znacznie mniejsze przewinienia budziłyby niesmak u wyborców. Tymczasem prawicy – jak pokazuje historia – nie zniechęcały żadne niegodziwości popełniane przez ich ulubieńców. Tak było i, jak się okazuje, wciąż jest w mentalności prawicowych wyborców. Nadal obowiązuje zasada: bez względu na środki – byle do celu. Cel został osiągnięty. Teraz czeka nas parcie ku anarchii i próba wywołania kryzysu rządowego, który może zakończyć się przejęciem władzy przez PiS i Konfederację. A to może być niebezpieczne – zarówno dla Polski, jak i dla demokracji. Powstanie domknięcie systemu, czego przecież tak obawiali się pisowcy i czym straszyli wyborcóew.
Inne tematy w dziale Polityka