Zastanawiam się, co teraz myślą wielbiciele pana Trumpa po wszystkich jego wypowiedziach na temat pokoju w Ukrainie. Jeśli pokój miałby oznaczać uznanie rosyjskich zdobyczy terytorialnych, byłaby to premia za inwazję: Rosja dostaje realne terytorium w zamian za brutalną agresję. To groźny precedens dla całego świata – inni agresorzy widzą, że opłaca się zaczynać wojny. Oznacza to, że bezpieczeństwo Ukrainy stoi pod dużym znakiem zapytania. Planowane „gwarancje bezpieczeństwa” dla Ukrainy są krytykowane, i słusznie, jako zbyt mgliste i trudne do wyegzekwowania. Jeżeli Kijów odda terytorium, zrezygnuje z NATO, a w zamian dostanie tylko niesprecyzowane obietnice, może to doprowadzić do kolejnej wojny za kilka lat, gdy Rosja się przegrupuje.
Sekretne czy półtajne rozmowy wysłanników pana Trumpa z Kremlem wywołują obawy, że decyzje o przyszłości Ukrainy i bezpieczeństwa Europy zapadają bez pełnej zgody Kijowa i europejskich stolic. Stąd komentarze europejskich polityków, że UE musi mieć „własny plan” dla Ukrainy, niezależny od USA. Trump z jednej strony zapewnia o dostawach broni i wsparciu, z drugiej – publicznie krytykuje Zełenskiego, podważa sens dalszej walki i sugeruje, że Ukraina powinna zgodzić się na trudne ustępstwa. To sprawia, że zaufanie między Kijowem a Waszyngtonem jest niskie, co utrudnia zawarcie porozumienia, które Ukraińcy uznają za uczciwe.
Jeżeli jednak porozumienie będzie w praktyce narzuconą kapitulacją, bez realnego bezpieczeństwa dla Ukrainy, istnieje duże ryzyko, że ten pokój będzie tylko pauzą między wojnami, a nie trwałym rozwiązaniem. Innymi słowy: to kurs, który z punktu widzenia Waszyngtonu ma zmniejszyć koszty i szybko zamknąć konflikt, ale z perspektywy Ukrainy i wielu państw europejskich wygląda jak gra o pokój na warunkach, które mogą zabetonować wpływy Rosji na lata.
Polska w takim scenariuszu również może obawiać się, że gdyby Rosja zajęła zbrojnie np. Przesmyk Suwalski, pan Trump zwołałby konferencję pokojową z Rosją, a efektem byłby pokój w zamian za oddanie kawałka terytorium naszego Kraju. Nie wiem, czy z tego powodu była ta owacja na stojąco dla pana Trumpa w polskim parlamencie ze strony prawicy, czy wówczas nawet przez myśl im nie przeszło, że ten wychwalany przez nich człowiek zgodzi się na pokój za ustępstwa terytorialne Ukrainy? Przecież wtedy prawa strona sceny politycznej krzyczała, że Ukraińcy walczą również o naszą niepodległość. Dziś już wiemy, że nasza niepodległość i nienaruszalność granic może stać pod znakiem zapytania, bo nasz sojusznik zza Atlantyku może zadecydować ponad naszymi głowami o losie Polski. Czy historia zatoczyła koło i znów wracają skojarzenia z Monachium, czy później z Teheranem i Jałtą?
Inne tematy w dziale Polityka