STARY WROCEK STARY WROCEK
989
BLOG

Kidawa-Błońska a wyniki meczów

STARY WROCEK STARY WROCEK PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 34

Na antenie radia SUD pani Małgorzata Kidawa-Błońska raczyła się wypowiedzieć następująco:

image

źródło: https://wpolityce.pl/polityka/485181-kidawa-blonska-tvp-moze-falszowac-wyniki-meczow


Jako były sędzia piłkarski czuję się zlekceważony przez panią Kidawę-Błońską, która odebrała mi przywilej "drukowania" wyników meczów piłkarskich przenosząc (ten przywilej) na telewizję. Mniemam bowiem, że "fałszowanie" wyników zapewne dotyczy przede wszystkim rozgrywek piłkarskich. Ja jestem łysy i do fryzjera chodzić nie muszę a pani Kandydatka dbając o swój wizerunek często korzysta z usług fryzjerów a "fryzjer" ma swoją "markę" w środowisku piłkarskim.

Na szczęście moja "Kariera" sędziowska dobiegła końca dawno temu i to w sile wieku sędziowskiego - miałem wówczas 31 lat i po ponad 10 latach spędzonych na boiskach powiedziałem dosyć. Między innymi z powodów narastającego obrzydzenia do środowiska sędziowskiego - jego prominentnych działaczy. Jak widać, są sędziowie i byli sędziowie. Jeden z młodych ludzi, który swój pierwszy mecz zaliczył pomagając mi na linii po latach awansując na tzw. szczebel centralny zakończył karierę na ławie oskarżonych właśnie w klimacie "fryzjera".

Ale to nic. Ja też nie jestem krystaliczny i nie potrzebowałem telewizji, żeby mieć jakiś głos w sprawie kształtowania wyniku meczu piłkarskiego.  Opowiem Państwu o 2 przypadkach - w pozostałych byłem niezłomny i właśnie krystaliczny.

1. Miałem wówczas 22 lub 23 lata a więc byłem w tzw. wieku poborowym. Czasami zdarzało się, że amatorskie drużyny chciały podnieść rangę swoich potyczek i zapraszały na swoje zawody tzw. sędziów państwowych - członków Polskiego Kolegium Sędziów przy PZPN. Zorganizowano wówczas turniej amatorskich drużyn, w którym przypadło mi sędziować pojedynek reprezentacji Śląskiego Okręgu Wojskowego z reprezentacją WUSW Wrocław. WUSW - Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych czyli Milicja.

Przed meczem "kapitanowie" obu drużyn "zażartowali" sobie ze mnie słowami: "Panie sędzio, jeżeli wygra Wojsko bierze pana WUSW. Jeżeli wygra WUSW idzie pan do Wojska. Co pan na to?"

Przyznaję, zadbałem o to, żeby mecz zakończył się wynikiem 1:1.

Głupi nie byłem .... taki żarcik z mojej strony ...

2. Rozgrywki regularne. Miejsce, klasę rozgrywek i nazwy klubów pominę. Nie wiem nawet, czy jeszcze owe kluby istnieją.

W każdym bądź razie zostałem wyznaczony ne ten mecz (Klubu A z Klubem B) jako liniowy. Mecz się odbył, drużyna gospodarzy (Klub A) przegrała wysoko, bo aż 0 do 6. Powód? Drużyna A przyjęła strategię gry (z silniejszym przeciwnikiem) na bazie spalonego, nie mając właściwie żadnej wiedzy co to jest spalony. Dziwne? Nie, w tamtych czasach mało który piłkarz znał przepisy gry, włącznie z reprezentantami wszystkich szczebli.

Po meczu okazało się, że mam koszulkę splutą (w plwocinach) na plecach - tak zawodnicy Klubu A (i ich kibice) podziękowali mi za swoją porażkę. Zostało to opisane w protokole sędziowskim i dla mnie sprawa przestała istnieć ale nie na długo.

2 tygodnie później, zostałem wyznaczony na mecz ... którego ponownie gospodarzem był Klub A. Ale tym razem jako sędzia główny. Miny gospodarzy i działaczy Klubu A bezcenne kiedy mnie zobaczyli. A kiedy dowiedzieli się, 5 minut przed rozpoczęciem meczu, że to ja jestem sędzią głównym (najpierw myśleli że liniowym) sprawili mi swoim wyglądem radość nie do opowiedzenia.

Mecz zakończył się wynikiem 0:1 czyli drużyna Klubu A przegrała. Znowu. Bramka padła pod koniec meczu, z rzutu karnego, który podyktowałem bez najmniejszych skrupułów.

I tu uspokajam Czytelników, "drukowania" nie było. Kolegium Sędziów delegując mnie na ten mecz wysłało swojego Obserwatora, który miał ocenić moją pracę. Być może sądzono, że będę chciał się zrewanżować za zachowanie klubu A sprzed 2 tygodni. Dowiedziałem się o tym (tj. obecności Obserwatora) dopiero po meczu, kiedy ów Obserwator pojawił się w szatni. Rzecz jasna, działacze klubu A rzucili się do niego z pretensjami że niby wypaczyłem wynik meczu (jak prezes Kurski wg słów pani Kidawy). Niestety, pan Obserwator przyznał, że miałem prawo (zgodnie z przepisami) podyktować rzut karny...

Od tamtej pory wiem, jak wymowna może być cisza. Głęboka cisza ....


PS. Czasami są takie sytuacje, w których różni sędziowie podejmą różne decyzje. W tamtych czasach nikt o VAR nawet nie marzył.

Jestem świadomy, że nie wystarczy dużo wiedzieć, aby być mądrym człowiekiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tu bywam: https://twitter.com/starywrocek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka